wtorek, 22 marca 2011

Duchowe przebudzenie

Charles Finney (1792(1792-08-29) – 1875), człowiek modlitwy, czystości i pasji.

Poniżej zamieszczam fragment dzieła Charlesa Grandisona Finney'a pt. "Duchowe przebudzenie". Autor odpowiada na pytanie: "Kiedy potrzebujemy duchowego przebudzenia?". Analizując poniższe wypowiedzi należy chyba stwierdzić, że teraz jest ten właściwy czas by pragnąć i wołać o "czas odnowy" w naszym kraju i kościele.

KIEDY ZACHODZI POTRZEBA DUCHOWEGO PRZEBUDZENIA?

1. Kiedy brak jest miłości braterskiej i chrześcijańskiego zaufania pomiędzy wyznawcami religii, jest to znak, że przebudzenie duchowe jest bardzo potrzebne - wówczas wyrywa się głośny krzyk do Boga o ożywienie Jego dzieła. Gdy chrześcijanie pogrążyli się w stanie wielkiego upadku w grzech, wówczas nie mają, a nawet nie powinni mieć wzajemnie do siebie takiej miłości i zaufania, jak mieli wtenczas, kiedy byli wszyscy ożywieni, czynni i gdy prowadzili świętobliwe życie. Miłość ku dobroczynności może być taka sama, ale nie tak jest z miłością, która mogłaby płynąć z zadowolenia z istniejącego stanu rzeczy. Bóg miłuje wszystkich ludzi miłością płynącą z dobrej woli ku nim, ale uczucie miłości, które miałoby charakter zadowolenia z istniejącego stanu rzeczy, ma wyłącznie w stosunku do tych, którzy żyją świętobliwie. Również chrześcijanie nie mogą się miłować, i nie miłują siebie nawzajem miłością płynącą z zadowolenia z istniejącego stanu rzeczy, albowiem miłują się tylko w tej mierze, w jakiej są świętobliwymi. Jeśli bowiem chrześcijańska miłość jest miłością, którą się żywi w stosunku do podobieństwa Chrystusa w tych, którzy są jego własnością, to taka miłość może mieć miejsce tylko w takim wypadku, gdzie to podobieństwo prawdziwie i oczywiście istnieje. Dana osoba musi odbijać piękno oblicza Chrystusowego, musi być do Niego podobna i musi objawiać Jego Ducha, zanim inni chrześcijanie będą mogli w stosunku do niej pałać tą miłością, która jest zadowolona z danego stanu rzeczy. I dlatego nadaremno byłoby wzywać chrześcijan, aby wzajemnie się miłowali miłością, która pochwala istniejący stan rzeczy, gdy pogrążyli się w głupocie grzechu. Wtedy bowiem nie widzą w sobie niczego takiego, co mogłoby pobudzić ich do tego rodzaju miłości. I dlatego jest rzeczą niemal niemożliwą, aby czuli się w stosunku do siebie inaczej, jak się czują w stosunku do grzeszników. Sam fakt tylko, że należą do jakiegoś zboru czy kościoła, albo to, że spotykają się od czasu do czasu przy Stole Pańskim, nie jest wystarczającym, aby w sercach ich stworzyć chrześcijańską miłość - jeśli nie widzą w sobie nawzajem prawdziwego podobieństwa Chrystusowego.

2. Gdy są nieporozumienia, zazdrości i obmowy pomiędzy wyznawcami religii, wówczas wiadomo, że nastał czas, w którym wielce potrzeba duchowego przebudzenia. Te rzeczy wskazują bowiem na to, że chrześcijanie bardzo się oddalili od Boga i że już jest najwyższy czas, aby poważnie zastanowić się nad potrzebą duchowego przebudzenia. Sprawa religii nie może rozkwitać, jeśli takie rzeczy istnieją w zborze, a nie ma żadnej innej mocy, która mogłaby takim rzeczom położyć kres, jak tylko duchowe przebudzenie.

3. Dalszym znakiem, że konieczne jest przebudzenie, jest objawienie się w zborze ducha światowości. Objawia się to w ten sposób, że chrześcijanie pragną przypodobać się temu światu co się tyczy ubioru, używania wymyślnych pojazdów, przyjęć towarzyskich, szukania świeckich rozrywek, czytania rozmaitych powieści i innych tego rodzaju książek, jakie czyta ten świat. Wszystko to wyraźnie wskazuje na to, że dany zbór znajduje się daleko od Boga, że głęboko stoczył się w dół i pogrążył się w grzechu, wobec czego istnieje wielka potrzeba duchowego przebudzenia.

4. Gdy zdarza się w zborze, że członkowie jego wpadają w straszne i skandaliczne grzechy, wówczas nastąpił czas, aby dany zbór się obudził i krzyczał do Boga o duchowe przebudzenie. Jeśli mają miejsce takie rzeczy, które dają okazję wrogowi naszej duszy, aby się z nas naśmiewał, wówczas nastąpiła chwila, aby zbór zaczął wołać do Boga i prosić: “Panie, co się stanie z chwałą Twojego wielkiego imienia?”

5. Jeśli w zborze albo też i w całym kraju jest duch rozterki i rozerwania, wówczas bardzo potrzeba przebudzenia. Prawdziwy duch religijności nie jest duchem rozerwania i nie może być błogosławieństwa w rozwoju życia religijnego tam, gdzie istnieje duch rozerwania.

6. Należy szukać duchowego przebudzenia wtedy, kiedy niegodziwi triumfują nad zborem i naśmiewają się i szydzą z jego członków.

7. Wtedy, gdy grzesznicy beztrosko i głupio brną w grzechu i wpadają do piekła, o nic się nie martwiąc, nastąpił czas, aby zbór się obudził. Zbór ma obowiązek w tej samej mierze się obudzić, jak mają obowiązek obudzić się strażacy, kiedy w wielkim mieście wybucha w nocy pożar. Kościół właśnie powołany jest do tego, aby gasić pożary piekła, które pożerają i niszczą niegodziwych. Spać? Co, mieliby spać strażacy i pozwolić na to, aby całe miasto się spaliło? Co by pomyślano o takich strażakach? A jednak wina ich w żadnej mierze nie dałaby się porównać nawet z winą tych wierzących chrześcijan, którzy śpią, podczas kiedy wokoło nich grzesznicy w głupocie swojej wpadają w ogień piekielny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz