sobota, 22 sierpnia 2020

ŻYCIE!

Paweł z Tarsu, w listach dedykowanych chrześcijanom zamieszkującym Efez i Kolosy, używa dosadnych słów, którymi odpisuje przeszły stan tych, którzy w rezultacie głoszonej im Ewangelii – dobrej nowiny o ratunku w Chrystusie – zyskali bliskość i autentyczną więź z Bogiem. W narracji apostoła adresaci listów byli „martwi z powodu upadków i grzechów” (Ef 2,1; Kol 2,13). Martwi? Przecież mieli rodziny, nawiązywali relacje społeczne, prowadzili swoje biznesy, uczestniczyli – z różnym zaangażowaniem – w życiu politycznym, snuli marzenia co do przyszłości… Jednak w relacji do Boga byli martwi. Bez oznak życia. Trupy. Możemy oburzać się na bezpośredniość nowotestamentowego nauczania. Zwykle chcemy o sobie myśleć w nieco lepszych kategoriach niż „trup”. Mamy skłonność, by przypisywać sobie różne „zasługi” dzięki którym powinniśmy przecież zyskać zainteresowanie i przychylność w oczach Boga. Mamimy siebie, że nie może być z nami aż tak źle. A jednak jako „umarli w grzechach i upadkach”, nie mamy Panu Bogu nic do zaoferowania. Dokładnie tak jak nie spodziewamy się po umarłym człowieku żadnego pożytku w życiu rodzinnym i społecznym. Na cmentarzu nie ma miejsca na licytowanie się w kwestii zasług. Leżący w grobach nie podejmują dyskusji na temat swoich wysiłków i starań, które mogłyby przynieść im jakiekolwiek profity teraz i w przyszłości. Grób oznacza kres wszelkich wysiłków i starań.

Czy zatem istnieje nadzieja dla „umarłych w upadkach i grzechach”? Zdecydowanie tak! Przecież „w Chrystusie zostajemy ożywieni” i zyskujemy status żyjących dla Boga i reagujących z pasją na Jego wolę i odwieczny plan. Dobra nowina jest taka, że oto nad grobem ludzkości, za sprawą dzieła Chrystusa, rozlega pełen mocy wołanie: „Żyj!”, „Wyjdź z grobu!”. W Liście do Kolosan Paweł z Tarsu wyjaśnia chrześcijanom, że „zostali razem z Chrystusem ożywieni przez wiarę pochodzącą z działania Boga”. Bóg nie pozostawia nas w mocy śmierci. Nie zostawia nas w stanie rozkładu spowodowanego grzechem i buntem przeciw Niemu. On „będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swoją miłość, którą nas ukochał, i to nas, którzy byliśmy umarli przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem – łaską zbawieni jesteście”. Bóg, w swojej łasce, zadecydował, że umarli powstają do życia. Bogu niech będą dzięki, bo „połknięta jest śmierć” w zwycięstwie, jakie dokonało się w zbawczym dziele Jezusa Chrystusa. Choć śmierć przyszła przez grzech, to w Chrystusie obserwujemy i doświadczamy triumfu życia. Życie! Życie! Życie!

środa, 19 sierpnia 2020

O CO CHODZI W APOLOGETYCE?

„Termin «apologetyka» staje się znacznie bardziej zrozumiały, jeśli uwzględnimy znaczenie greckiego słowa, od którego pochodzi – a p o l o g i a. A p o l o g i a oznacza «obronę», przemyślaną argumentację dowodzącą niewinności oskarżonego w sądzie albo wykazanie poprawności argumentu lub przekonania. Odnajdujemy ten termin w wersecie 1 Prt 3,15, uważanym przez wiele osób za klasyczne biblijne stwierdzenie ważności apologetyki: «Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony [apologia] wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, które w was jest». Jest to ważny tekst, warty odczytania w jego pełnym kontekście. Pierwszy List św. Piotra jest adresowany do chrześcijan z rejonu imperium rzymskiego znanego jako Azja Mniejsza (dzisiejsza Turcja). Piotr dodaje im otuchy i pociechy w obliczu zagrożenia prześladowaniem. Zachęca do zainteresowania krytykujących i pytających łagodnym i pełnym objaśnieniem podstaw i treści ich wiary. Piotr wyraźnie zakłada, że idee chrześcijańskie są błędnie zrozumiane lub przeinaczane, i nakłania czytelników do jasnego przedstawienia sprawy – lecz jednocześnie uprzejmego i taktownego. Zdaniem Piotra w apologetyce chodzi o obronę prawdy z łagodnością i poszanowaniem. Celem apologetyki nie jest zrażenie ani poniżenie ludzi spoza Kościoła, lecz pomaganie im w otwieraniu oczu na realność, wiarygodność i adekwatność wiary chrześcijańskiej. Między głoszonym orędziem a tonem głoszącego posłańca nie może być żadnego rozziewu ani sprzeczności. Musimy być ujmujący, wspaniałomyślni i kulturalni. Jeśli Ewangelia ma powodować trudności, to musi to się dziać z powodu jej wewnętrznej natury, a nie sposobu głoszenia. Czym innym jest, jeśli Ewangelia stanowi obrazę, a całkiem innym, jeśli obrazę powodują jej obrońcy wskutek niemądrego wyboru języka lub agresywnego i lekceważącego stosunku wobec osób z zewnątrz. Chrześcijanie braki sobie tę radę do serca od pierwszych dni Kościoła. Już Nowy Testament zawiera kilka ważnych fragmentów – głównie w Dziejach Apostolskich – które wobec rozmaitych odbiorców objaśniają i zachwalają chrześcijańską wiarę oraz jej bronią. Na przykład w słynnym kazaniu w dzień Pięćdziesiątnicy Piotr argumentuje, że Jezus z Nazaretu jest uwieńczeniem nadziei Izraela (zob. Dz 2). Równie znane kazanie Pawła do ateńskich filozofów ukazuje, że Jezus z Nazaretu jest uwieńczeniem długotrwałego poszukiwania przez ludzi mądrości (zob. Dz 17). To zaangażowanie na rzecz wyjaśniania i obrony wiary trwało przez całą historię Kościoła. Wcześni pisarze chrześcijańscy interesowali się szczególnie nawiązaniem kontaktu z platonizmem. Jak przekazać prawdę i moc Ewangelii odbiorcom nawykłym do platońskiego sposobu myślenia? Podejście to obejmowało określenie tak możliwości, jak i wyzwań, i prowadziło do wykorzystania tych możliwości oraz podołania wyzwaniom. Ale platonizm zasadniczo wypadł z mody we wczesnym średniowieczu. Na większości zachodnich uniwersytetów od XIII aż po początek XVI wieku ulubionym filozofem był Arystoteles. Chrześcijańscy apologeci po raz kolejny sprostali temu zadaniu. Rozpoznali wyzwania stawiane przez arystotelizm – takie jak jego przekonania o wiecznym istnieniu świata. Określili również możliwości, jaki otwierał przed wiarą. Zadanie to istnieje po dziś dzień, kiedy stajemy w obliczu nowych intelektualnych i kulturowych wyzwań oraz możliwości. Łatwo jest poczuć się przytłoczonym wyzwaniami wynikającymi ze zmian kulturowych – a w efekcie nie zauważyć otwieranych przez nie możliwości”.

- Alister E. McGrath, „Apologetyka po prostu. Jak pomóc poszukującym i sceptykom w odnalezieniu wiary”, Poznań 2020, str. 15-16.  

wtorek, 18 sierpnia 2020

W NIM

Gdybym miał przedstawić istotę chrześcijaństwa najkrócej jak tylko to możliwe, to użyłbym – wielokrotnie pojawiającego się w listach Pawła z Tarsu – stwierdzenia „W CHRYSTUSIE”. Bo właśnie zjednoczenie z Chrystusem stanowi sedno chrześcijańskiego życia. Wszelkie Boże błogosławieństwa – ratunek od wiecznego potępienia, wyzwolenie z tyranii grzechu, usynowienie, uświęcenie, zwycięskie życie, wieczne dziedzictwo – zyskujemy dzięki zjednoczeniu z Chrystusem. Mówienie o dobrodziejstwach i błogosławieństwach, których źródłem jest Bóg z pominięciem osoby Jezusa Chrystusa jest pozbawione sensu i pozostaje czystą głupotą. Podobnie pozbawione jest sensu przywoływanie innych pośredników zbawienia, łaski i błogosławieństwa, z pominięciem Chrystusa.

„Z radością dziękujcie Ojcu, który dał wam zdolność do udziału w dziedzictwie świętych w światłości. On wyrwał nas władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, W KTÓRYM mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów. On jest obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wobec całego stworzenia, gdyż W NIM wszystko zostało stworzone w niebie i na ziemi: to, co widzialne i niewidzialne, trony czy panowania, zwierzchności czy władze – wszystko PRZEZ NIEGO i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko W NIM istnieje. On także jest Głową Ciała – Kościoła. On jest początkiem, pierworodnym spośród umarłych, aby być pierwszym we wszystkim. Spodobało się bowiem Bogu, by W NIM zamieszkała cała pełnia i aby PRZEZ NIEGO wszystko pojednać ze sobą – wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża, zarówno na ziemi, jak i w niebie”.
- List do Kolosan

Solus Christus!

niedziela, 16 sierpnia 2020

JEGO ZASŁUGI

Tekst biblijny ponad wszelką wątpliwość przekazuje nam prawdę, że jesteśmy zbawieni – uratowani od wiecznej zagłady – dzięki zasługom. Ale należy bezwzględnie dodać, że NIE NASZYM OSOBISTYM ZASŁUGOM, lecz dzięki zasługom Syna Bożego – Pana Jezusa Chrystusa.

W Liście do Efezjan (Ef 2,8-9) czytamy słowa apostoła Pawła, że „z łaski jesteśmy zbawieni, przez wiarę. Nie jest to naszym osiągnięciem, ale darem Boga. Nie stało się to dzięki uczynkom (naszym zasługom), aby się ktoś nie chlubił”. W stwierdzeniach „dar Boga” czy „łaska Boga” kryje się opowieść o zbawczym dziele Jezusa Chrystusa – Jego wcieleniu, śmierci na Krzyżu, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu.

List do Efezjan odsłania przed nami prawdę o tym kim byliśmy bez Chrystusa i kim jesteśmy w Chrystusie i dzięki Chrystusowi: „żyliście bez Chrystusa. Byliście odcięci od wspólnoty Izraela, obcy przymierzom związanym z obietnicą, bez nadziei i bez Boga na tym świecie. Jednak teraz, w Chrystusie Jezusie, wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy – dzięki krwi Chrystusa. On bowiem jest naszym pokojem (…) On pojednał nas z Bogiem przez Krzyż, na którym zniszczył wrogość (…) przez Niego mamy dostęp do Ojca, Żydzi i nie-Żydzi, w jednym Duchu, Tak więc nie jesteśmy już obcymi, przybyszami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga (…) W Nim jesteśmy budowani na duchową świątynię Boga, w której On pragnie mieszkać”.

Istotą chrześcijańskiego życia jest poleganie na zasługach. Jednak, raz jeszcze warto podkreślić, nie naszych własnych, lecz Chrystusa Jezusa. Czerpiemy z dobrodziejstw, które On wypracował dla nas przez swoją śmierć i zmartwychwstanie. Poprzez zbawcze dzieło Pana Jezusa Chrystusa mamy dostęp do nieograniczonej miłości Boga Ojca i zyskujemy przywilej bycia domownikami Boga. Domownicy Boga! To wielki zaszczyt. Nie mamy statusu gościa (odwiedzającego), ale zyskaliśmy w Chrystusie przywilej bycia domownikiem Bożego domu. Obfitość Jego domu – miłość, nadzieja, wiara, przebaczenie, uzdrowienie i wiele innych błogosławieństw – są do naszej dyspozycji odtąd aż po wieczność.

Soli Deo gloria!

wtorek, 11 sierpnia 2020

JEGO KRÓLESTWO

Istotą życia jest umiejętność dostrzeżenia, że nasza osobista historia – z całym bagażem emocji i doświadczeń – wpisana jest w ZNACZNIE WIĘKSZĄ OPOWIEŚĆ. Bohaterem tej opowieści pozostaje Bóg (a nie my), który realizuje swój plan, aż nastanie – zapowiedziane przez autorów biblijnych – „odnowienie wszechrzeczy”. W tej opowieści, choć nie jesteśmy jej bohaterami, nie mamy być jedynie statystami błąkającymi się bez wyraźnego celu i bez znajomości scenariusza zapisanego ręką Stwórcy. W Chrystusie możemy uczestniczyć w realizacji Bożych zamiarów i mieć udział w wypełnianiu się Bożej woli na ziemi. Cała historia zmierza do tego, by „Królestwa tego świata stały się królestwem Pana naszego i Jego Pomazańca, i królować będzie na wieki wieków” (Ap 11,15).

„W obecnym świecie trwają konflikty i starcia na skalę kataklizmów. Jest mało prawdopodobne, że ktokolwiek z nas wyjdzie z tego żywy, a na pewno nikt nie wyjdzie z tego bez szwanku. Wokół nas niewidzialne kule rykoszetują, a życie zostaje zniszczone w ogniu niezauważalnej bitwy. Nasze oczy są zamknięte na duchową narrację rozwijającą się wokół nas, ale w głębi duszy wszyscy jesteśmy mgliście świadomi, że na tej ziemi rozwija się jakiś chwytający za serce dramat. W sednie sprawy, Boża fabuła nie dotyczy przygody wypełnionej akcją. Piękny romans rozwija się codziennie, gdy Bóg spotyka się z każdą osobą, cierpliwie wdrażając swój plan w dzieje historii. Rozwiązuje i doprowadza wszystkie powikłane wątki do szczęśliwie kończącej się opowieści opartej na Jego własnym zamyśle. Jezus w końcu opowieści otrzyma swoją Oblubienicę. JEGO KRÓLESTWO NAPRAWDĘ NADCHODZI. JEGO WOLA RZECZYWIŚCIE SPEŁNI SIĘ NA ZIEMI I NA NIEBIE”.
- Greg Pruett, „Ekstremalna modlitwa”, Warszawa 2018, str. 126.