poniedziałek, 31 maja 2021

MĄDROŚĆ

„Było sobie niewielkie miasto i mieszkało w nim niewielu ludzi. Nadciągnął przeciw niemu potężny król, obległ je i zbudował przeciw niemu wielkie machiny wojenne. Ale znalazł się w tym mieście pewien ubogi i mądry człowiek, który uratował miasto dzięki swej mądrości”. 

Taką niezwykłą uwagę poczynił autor biblijnej Księgi Koheleta. Choć ta uwaga kończy się smutnym stwierdzeniem: „Nikt jednak nie pamiętał o tym biednym człowieku”, to jednak przesłanie o mądrości pozostaje niezmącone. 

Wyobrażam sobie te olbrzymie machiny oblężnicze, które stanęły przed murami małego miasta. Wyobrażam sobie pewność siebie owego „potężnego króla”, który spoglądał na oblężone miasto z poczuciem wyższości, oczekując szybkiego rozstrzygnięcia. Takie miasto, w obliczu nagromadzonego arsenału wojennego, nie miało szansy przetrwać. Miało być zgniecione, zmiażdżone i starte w pył. I kiedy król snuł już wizję rychłego zwycięstwa nagle wszystko się zmieniło... Miasto ocalało. Niemożliwe stało się faktem. Jak? Dlaczego? Kto to sprawił? Odpowiedź może wydawać się zaskakująca: „pewien ubogi i mądry człowiek uratował miasto dzięki swej mądrości”. 

Militarna potęga musiała uznać wyższość wobec mądrości. MĄDROŚĆ BYWA ZASKAKUJĄCO SKUTECZNA. 

Kiedyś pewna grupa wpływowych osób, ogarnięta zazdrością i zawiścią, zwróciła się przeciwko uczniom Chrystusa. Autor Dziejów Apostolskich zanotował, że w dniach intensywnego rozwoju Kościoła jerozolimskiego „arcykapłan i wszyscy jego zwolennicy, którzy należeli do stronnictwa saduceuszy, pełni zazdrości pojmali apostołów i wtrącili ich do publicznego więzienia”. Ten rodzaj zawiści towarzyszył też wcześniej religijnym przywódcom Izraela, którzy doprowadzili do procesu i skazania Nauczyciela z Nazaretu. Zawiść idzie w parze z chęcią mordu. W opisywanej przez autora Dziejów Apostolskich sytuacji zawiść dojrzała, by zabić apostołów. Arcykapłan i wszyscy jego zwolennicy „wpadli w gniew i chcieli zabić” apostołów. Ich plan zostałby pewnie zrealizowany, gdyby nie pewien człowiek imieniem Gamaliel. Mądrość tego „poważanego przez cały lud nauczyciela Prawa” okiełznała – przynajmniej na jakiś czas – gniewne i zawistne serca. Całą historię można przeczytać w 5. rozdziale Dziejów Apostolskich. 

Mądrość może zdziałać naprawdę wiele. Jej niezbędność pozostaje ważnym i pożądanym elementem życia. Dlatego biorę sobie do serca słowa Jakuba: „Jeśli natomiast komuś z was brakuje mądrości, niech prosi Boga, który daje wszystkim chętnie i bez wypominania, a będzie mu dana”. Jaka jest ta „mądrość płynąca z góry?”. W Liście Jakuba czytamy: „Mądrość z wysoka natomiast jest przede wszystkim czysta, następnie usposobiona pokojowo, życzliwa, uległa, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, bez uprzedzeń, nieobłudna”. I dodałbym jeszcze, że niezwykle skuteczna. Mądrość!

czwartek, 27 maja 2021

POKORA VS. PYCHA

„On (Bóg) uniża pychę wyniosłych, a wspiera tych, którzy spuszczają oczy”. Taką myśl o Stwórcy znaleźć można w biblijnej Księdze Hioba. W podobnym tonie wypowiadają się autorzy Nowego Testamentu (Jakub i Piotr) stwierdzając, że „Bóg się pysznym przeciwstawia, lecz pokornych darzy łaską”. A prorok obwieszcza: „Niech zostanie podniesiona każda dolina, niech wszystkie góry i wzgórza się obniżą!”. 

Kiedy myślę o grzechach, które mają potencjał, by zniszczyć moją relację i więź z Bogiem, to NA PIERWSZYM miejscu umieszczam grzech pychy. Największym wrogiem, który dokonuje spustoszenia w życiu pojedynczych ludzi, jak i wspólnot czy społeczeństw jest PYCHA. Muszę uczciwie przyznać, że wciąż daleko mi do prawdziwie pokornego stylu życia... W książce „Chrześcijaństwo po prostu” autorstwa C.S. Lewisa możemy przeczytać takie słowa: „Według nauczycieli chrześcijańskich, zasadniczym grzechem i NAJGORSZYM ZŁEM JEST WŁAŚNIE PYCHA. W porównaniu z nią nieczystość, gniew, chciwość, pijaństwo – to wszystko drobiazgi. Pycha prowadzi do każdego innego grzechu. Jest stanem umysłu stojącym w całkowitej sprzeczności z Bogiem (…) Pycha jest główną przyczyną nieszczęść każdego narodu i każdej rodziny od początku świata. Innym grzechom nieraz towarzyszy poczucie jakiejś jedności – wśród ludzi pijanych czy nieczystych dochodzi do bratania się, żartów i przyjaznych kontaktów. Ale PYCHA ZAWSZE OZNACZA WROGOŚĆ – pycha jest wrogością. Nie tylko wrogością pomiędzy ludźmi, ale wobec Boga”. 

Jaki jest pierwszy krok, by stać się pokornym? C.S. Lewis radzi: „Ten pierwszy krok to zdać sobie sprawę, że jest się pysznym”. A jaki jest drugi krok? Odpowiedź, jak sądzę, można znaleźć w słowach Mistrza z Nazaretu: „PRZYJDŹCIE DO MNIE wszyscy utrudzeni i obciążeni (dodałbym: ci, którzy rozpoznajcie, że jesteście pyszni), a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie Moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla waszych dusz. Jarzmo Moje bowiem jest miłe, a Moje brzemię lekkie”. 

Wartościową uwagę na temat pychy można znaleźć w książce Thomasa Forrersa i Jose H. Prado Floresa „Jezus Chrystus uzdrowiciel mojej osoby”: „Człowiek pyszny nie umie przyjmować od innych, bo nie umie przyznać się, że ich potrzebuje. Uważa się za osobę konieczną i niezastąpioną. Dlatego zanurza się w wirze aktywności, która utrzymuje go w tym co powierzchowne. Ma «kompleks mesjanistyczny», czuje się oczekiwanym przez wszystkich, jedynym, który umie rozwiązać każdy problem wspólnoty. Jako że ma tak dużo pracy, nie wystarcza mu czasu na modlitwę. W głębi zaczyna wierzyć, że jest zdolny do pójścia naprzód o własnych siłach. Jezus nie jest jego Panem. On jest panem siebie samego”.

piątek, 14 maja 2021

PODWÓJNE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO

Sport bywa piękny na wiele rożnych sposobów. Media donoszą, że po blisko jedenastu latach grania Łukasz Piszczek żegna się z Borussią Dortmund. Wczoraj (13.05), w zwycięskim dla drużyny z Dortmundu finałowym meczu Pucharu Niemiec, wystąpił przed-przedostatni raz w barwach Borussii. W żółto-czarnej koszulce Łukasz Piszczek zagrał blisko 400 meczów, także jako kapitan drużyny. Zespołowi oddał serce i ciężko pracował na liczne sukcesy swojej drużyny – zarówno te krajowe jak i europejskie. Koledzy z klubu i kibice przygotowali dla odchodzącego z Dortmundu Łukasz Piszczka wyjątkowo ciepłe pożegnanie. Trudno było ukryć emocje. 

To pożegnanie Łukasza Piszczka z Dortmundem przypomniało mi wydarzenie opisane przez autora Dziejów Apostolskich. Paweł z Tarsu, przebywając w Milecie, wezwał do siebie starszych z Kościoła w Efezie, by pożegnać się nimi i całą efeską wspólnotą. Długi czas jaki Paweł poświęcił służąc w Efezie zaowocował szczególnie bliskimi więziami pomiędzy apostołem a efeskimi chrześcijanami. O tej zażyłości i przyjaźni świadczy taki oto opis rozstania „A wszyscy zaczęli głośno płakać. Obejmowali Pawła i serdecznie go tulili. Najbardziej zasmuciły ich słowa, że go już więcej nie zobaczą”. 

Pożegnania są częścią naszego życia. Relacje, które budujemy nie zawsze trwają „aż po grób”. W obliczu tej przemijalności niektórych relacji i zobowiązań pozostaje otwartym pytanie w jaki sposób rozstajemy się i żegnamy z tymi, którzy na pewnym etapie naszego życia byli nam szczególnie bliscy? Bywa, że niektóre więzi i zobowiązania kończą się pośród nieporozumień, gniewu, urazy czego konsekwencją jest długie pielęgnowanie niechęci... Dobrze jest, gdy rozstaniu towarzyszą słowa wzajemnego wsparcia i błogosławieństwa. Rozstając się z liderami Kościoła w Efezie Paweł powiedział: „Powierzam was Bogu, nalegając, byście trzymali się Jego łaski, trwając w Jego Słowie”. 

Oby tego „powierzania się nawzajem Bogu”, nacechowanego życzliwością, wsparciem i błogosławieństwem było jak najwięcej w relacjach, także tych na gruncie Kościoła. Także wtedy, gdy zmieniają się nasze zobowiązania i kiedy przychodzi czas – wynikających z różnych okoliczności życiowych – pożegnań. 

A wracając do Łukasza Piszczka, to nie żegna się on z piłką nożną. Wraca do rodzinnej miejscowości, by grać w III lidze! W Dortmundzie został życzliwie pożegnany, a w Goczałkowicach-Zdroju będzie życzliwie powitany. Podwójne błogosławieństwo :) I to jest piękne.

środa, 5 maja 2021

NIEOBLICZANY W CZYNIENIU ZŁA

„Nieobliczalny w czynieniu zła…”. O kim/o czym mowa? Kto/co stanowi tak wielkie zagrożenie i ma potencjał do czynienia zła? Kto/co jest źródłem destrukcyjnego działania niosącego śmiercionośną zgubę nawet dla całych społeczeństw? Przytoczone słowa pojawiają się w pewnym starożytnym – datowanym na I wiek po Chrystusie – tekście. Autor tak rozwija swoją myśl: „Język jest ogniem, sferą nieprawości (…) Jest on nieobliczalny w czynieniu zła, pełny zabójczego jadu. Przy jego pomocy (…) przeklinamy ludzi stworzonych na podobieństwo Boga”. Okazuje się, że najdokuczliwsze – śmiercionośne zło – jest blisko każdego z nas. Nasz język, również ten pisany, może nieść ogromne zniszczenie i być narzędziem destrukcji sięgającej wszelakich więzi – rodzinnych, kościelnych, społecznych… Inny autor tego samego zbioru pism zwanych Nowym Testamentem napisał: „Kto bowiem chce miłować życie i oglądać dni dobre niech powstrzyma język od zła, a usta od podstępnej (fałszywej, obłudnej, zdradliwej) mowy. Niech odwróci się od zła i czyni dobro, niech szuka pokoju i dąży do niego”. I znów pojawia się kwestia języka i naszej mowy… 

Uderzające jest to, że potężny wróg – „nieobliczalny w czynieniu zła” – bywa lekceważony przez nas w codziennym życiu. A ofiar języka, za sprawą plotek, pogardy, niesprawiedliwej oceny, przeklinania, złorzeczenia itp., zdaje się być bardzo wiele… Ktoś kiedyś napisał, że jedno krzywdzące – fałszywe, pogardliwe i oszczercze – zdanie wymaga kilkudziesięciu tych dobrych – naznaczonych łaską i życzliwością – słów, by wyeliminować jego destrukcyjny wpływ. Chyba miał rację… Nic nowego pod słońcem, a „śmierć i życie są w mocy języka”. Śmierć – zniszczenie i destrukcja – są mocy języka, LECZ w mocy tego samego języka jest również życie. Język zatem ma także moc, by podnosić, wzmacniać, nieść nadzieję, wyrażać miłość, przekazywać radość, dodawać otuchy i obdarzać życiem. 

„Język jest nie tylko niesforną i dokuczliwą częścią naszego ciała, która zawsze prowadzi do powstawania problemów. Jest darem Bożym o niesłychanej mocy i szlachetności, który może wypowiadać słowa zbawienia i podbudowywać lud Boży w miłości. Jest zdolny do wyśpiewywania razem z aniołami chwały i dobrodziejstw Króla. Traktujmy wszyscy ten dar z należnym szacunkiem i oddajmy go w pełni na służbę jego miłosiernego Dawcy” (Mark Kinzer).

poniedziałek, 3 maja 2021

CZY W TYM CZASIE...

Kiedy uczniowie Jezusa – za sprawą Zmartwychwstałego, który „po swojej męce objawił się jako Żyjący dał tego liczne dowody” – odzyskali utraconą nadzieję, zaczęli pytać o kluczową dla nich kwestię związaną z przyszłością. Autor Dziejów Apostolskich zapisał treść pytania, jakie zadawali zgromadzeni wokół powstałego z grobu Jezusa: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraelowi?”. Ich myśli – podobnie jak w dniach, kiedy towarzyszyli Jezusowi w Jego publicznej działalności – wciąż były opanowane ideą militarnej i politycznej potęgi mesjańskiego królestwa. Pan Jezus nie zlekceważył ich pytania, choć w Jego słowach zdaje się wybrzmiewać lekkie napomnienie: „Nie wasza to rzecz poznać dni i godziny, które Ojciec ustanowił swoją mocą, lecz…”. Czy mogło być coś ważniejszego od oczekiwanego przez uczniów królestwa, w którym Mesjasz zniszczy opresyjną rzymską władzę i przywróci Izraelowi dawną świetność pamiętaną z czasów panowania Dawida i Salomona? Pan Jezus jednak przekierował uwagę uczniów na coś innego: „gdy Duch Święty zstąpi na was, weźmiecie Jego moc i będziecie Moimi świadkami w Jerozolimie w całej Judei, w Samarii i aż po krańce ziemi”. Moc, której On zamierzał udzielić uczniom nie dotyczyła sprawowania władzy politycznej, lecz odnosiła się do zbawczej władzy Boga nad Izraelem i narodami. Sprawowanie tej władzy – manifestującej się w przebaczeniu grzechów oraz skutkującej przywróceniem człowiekowi relacji i więzi ze Stwórcą – wciąż pozostaje aktualnym zadaniem naśladowców Chrystusa. 

Kiedy czytam historię zapisaną w pierwszym rozdziale Dziejów Apostolskich dostrzegam, że niewiele różnię się od uczniów noszących w swoich sercach pewne utrwalone koncepcje i pragnienia, jednak nie zawsze zgodne z Bożym spojrzeniem na „ten czas” i niekoniecznie zbieżne Jego planami. „Czy w tym czasie…?”. Pytań, tych zadawanych publicznie i w skrytości serca, bywa wiele. Jednak Mistrz konsekwentnie zdaje się przekierowywać uwagę swoich naśladowców na sprawy najistotniejsze i najbliższe Jego sercu: „Weźmiecie moc Ducha Świętego, by być Moimi świadkami…”. Ta obietnica obecności Ducha Świętego została też wyrażona słowami: „zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym”. Ochrzczeni, czyli „zanurzeni” i „przemoczeni” – „przesiąknięci” Nim oraz „ociekający” Jego naturą i mocą. 

Zdaje się, że wiele pytań stawianych przez nas Panu Bogu pozostanie bez odpowiedzi. Jednak wciąż aktualną potrzebą jest to, by doświadczyć mocy Ducha Świętego. Po co? W jakim celu? Aby reprezentować Boga i realizować Jego zbawczy plan w naszym pokoleniu. A co z moimi pytaniami, które zdają się wymagać natychmiastowej odpowiedzi ze strony Stwórcy? Może zwyczajnie potrzebują zejść na dalszy plan wobec pragnień Tego, którego pasją jest „szukać i zbawić to, co zginęło”... 

Przyjdź Duchu Święty!