sobota, 29 sierpnia 2015

HUDSON TAYLOR

Służba Hudsona Tylora jest mi znana z książek. Czytałem o jego pasji dla Chin, jego wierze i determinacji, aby nieść Ewangelię. Jego misja była pierwszą, która zaniosła światło Chrystusa do wnętrza Chin. Ale historia, którą przeczytałem niedawno o Hudsonie Tylorze poruszyła mnie najbardziej ze wszystkich historii, które o nim czytałem. Pochodzi ona z książki pt. "Gdy Bóg milczy". Wciąż myślę o tym, co przeczytałem:

W roku 1900 Hudson Taylor wielki pionier misji w Chinach przeżył nerwowe załamanie. W tym czasie przemawiał w Bostonie i zaczął powtarzać wielokrotnie dwa zdania: "Możesz zbyt mało ufać Panu, ale nie możesz ufać Mu zbyt mocno" oraz "Jeśli my nie dochowujemy wiary, On pozostaje wierny, albowiem samego siebie zaprzeć się nie może" (2 Tm 2,13).

Hudson Taylor cały czas powtarzał te dwa niezwykłe zdania, aż w końcu sprowadzono go ze sceny. Powrócił do Londynu, a potem na polecenie lekarza przeprowadził się do Szwajcarii w stanie całkowitego wyczerpania umysłowego i fizycznego. Tam, gdy miał 58 lat, dotarła do niego straszna wiadomość o misjonarzach i dwudziestu jeden dzieciach, którzy zostali zamordowani w czasie powstania bokserów. Jego starzejące się serce i wyczerpany umysł nie mogły znieść tej wiadomości. "Nie mogę czytać; nie mogę myśleć; nie mogę nawet modlić się", przyznał się żonie, "ale mogę ufać".

Patrząc wstecz, widzimy że ufność Hudsona Taylora była uzasadniona: krew męczenników stała się nasieniem chińskiego Kościoła, który od tego czasu rozrósł się i stał się jednym z najżywszych i pełnych poświęcenia odłamów chrześcijaństwa we współczesnym świecie. Ale wtedy załamany z powodu przerwania życia tak wielu ludzi, morderstwa dzieci i uciszenia świadectwa ewangelii Hudson Taylor nie widział żadnej nadziei w tragedii. Lata modlitwy wstawienniczej i działań ewangelizacyjnych w Chinach pozornie spełzły na niczym. Hudson Taylor nie mógł zrobić nic, mógł tylko ufać, spoczywając bezradnie w ramionach Tego, który "pozostaje wierny", mimo że on zwątpił.
Źródło: Pete Greig, Gdy Bóg milczy, Wyd. W Wyłomie

Zastanawiam się jak wielu tych, którzy wiernie służyli i służą Chrystusowi, przeżywało i przeżywają podobne doświadczenia.

Jak trudno modlić się i ufać, kiedy przez wiele lat wciąż na nowo przychodzimy do Boga szukając Jego interwencji, bez wyraźnego rezultatu...

Jak ujrzeć przejaw Bożej łaski, kiedy słyszymy o tragediach dotykających bliskich nam ludzi?
Czasami nasze emocje i myśli nie są w stanie znieść tego, co słyszymy i czego doświadczamy w otaczającej nas rzeczywistości.

Zwątpienie, strach, niepowodzenie... A jednak pośród wszystkich tych rzeczy pozostaje On. Ten, który pozostaje wiernym i Ten, do którego należy ostatnie zdanie. Nawet, jeśli dziś wydaje nam się, że wszystko zaprzepaszczone. Nie podołaliśmy. Nie udźwignęliśmy. A jednak On wciąż pozostaje Bogiem. Panem Panów. Tym, któremu można ufać, nawet jeśli już nie potrafimy właściwie myśleć i modlić się.