poniedziałek, 30 stycznia 2017

TOLERANCJA PO (STARO)POLSKU

Akt konfederacji warszawskiej
W XVI wieku Polska, wzorem wielu państw Europy, stała się areną polemik i dysput motywowanych religijnie. Wystąpienie Marcina Lutra i protestancka reformacja odcisnęły trwały ślad na europejskich społeczeństwach: od Francji aż po wschodnie rubieże Rzeczpospolitej. Polska stała się jednym z pierwszych odbiorców idei reformacyjnych. Wśród mieszczan szerzył się przede wszystkim luteranizm, zaś kalwinizm zyskiwał wpływy wśród polskiej szlachty. Wiele znamienitych rodów szlacheckich, wśród nich Radziwiłłowie, Ossolińscy, Zborowscy, Jazłowieccy, Sapiehowie, Fredrowie, Leszczyńscy czy Chodkiewiczowie, przeszło na stronę ewangelicką. Reformacyjne poglądy rozpowszechniali tacy wybitni Polacy, jak Mikołaj Rej, Jan Kochanowski, Andrzej Frycz Modrzewski czy Mikołaj Sęp-Szarzyński. Pomimo, często ostrych, sporów w Polsce kwitła tolerancja. Profesor Janusz Tazbir – polski historyk i badacz dziejów kultury staropolskiej oraz reformacji i kontrreformacji, określił Rzeczpospolitą Obojga Narodów „państwem bez stosów” (choć przypadki agresji wobec „innowierców” się zdarzały). Na ziemiach Rzeczpospolitej znajdowali schronienie wyznawcy różnych wyznań, również ci, którzy uciekali przed wyrokami katolickich sądów duchownych i trybunałów inkwizycyjnych.

W historii szesnastowiecznej i wielowyznaniowej Polski znajdujemy bardzo ważny akt prawny, który może, dla nas Polaków, być powodem do chluby. 28 stycznia 1573 roku uchwalono konfederację warszawską, która może uchodzić za wzór troski o dobro wspólnego państwa i jego obywateli. Zakładała ona m.in., że państwo nie będzie ingerować w sprawy wyznania swoich mieszkańców.

Dokument zobowiązywał do zachowania pokoju pomiędzy wyznawcami różnych wyznań chrześcijańskich, niewywoływania walk i wojen religijnych, niekarania różnowierców konfiskatą dóbr czy skazaniem na wygnanie lub więzienie. Wzywał także do powstrzymywania prób szerzenia nienawiści na tle wyznaniowym. Choć dokument nie zaspokajał ambicji wszystkich (na przykład nieprzychylni reformacji katolicy w Koronie nazywali go „wilczym”, „tyrańskim", „piekielnym” i „dzikim” prawem, ale także wielu luteran czy kalwinistów, zdaje się, nie miało stuprocentowej satysfakcji z jego uchwalenia), to jednak za jego sprawą Polska była postrzegana jako kraj „złotej wolności sumienia” (tak pisał Marcin Ruar – ariański działacz reformacyjny z Holsztynu).

Konfederacja warszawska nie tylko regulowała kwestię swobód religijnych, ale położyła podwaliny dla wolności zgromadzeń czy wolności słowa. Niestety, ostatecznie, nie zapobiegła wzrostowi nietolerancji wyznaniowej związanej z kontrreformacją. Wraz z umacnianiem się pozycji Kościoła katolickiego polskość zaczęto utożsamiać z katolicyzmem a zakres tolerancji wobec „inności” znacznie się zmniejszył. Kres tolerancji religijnej przyniosły wojny, które Rzeczpospolita w  XVII wieku prowadziła z protestanckimi Szwedami, prawosławnymi Moskalami czy muzułmańskimi Turkami. To właśnie w tym czasie ukuty został stereotyp Polaka-katolika.

O doniosłości aktu konfederacji warszawskiej świadczy to, że był on wielokrotnie przedrukowywany i tłumaczony na różne języki. Trafił też na Listę Światową Programu UNESCO „Pamięć Świata” (ang. Memory of the World) w roku 2003.

Link do audycji radiowej: http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/1358433,Konfederacja-warszawska-czyli-jak-Polacy-uczyli-Europe-tolerancji

środa, 25 stycznia 2017

LEWI

„Wypatrzył celnika imieniem Lewi...” (Łk 5,27). Taką uwagę o Jezusie zanotował Ewangelista Łukasz. Czyli nie była to sytuacja typu: "Wybierz mnie! Wybierz mnie!". Celnik wykonywał swoje zwyczaje czynności. Dodatkowo były to czynności, które piętnowały Lewiego jako „wroga i społeczną hienę”. Celnicy byli urzędnikami wrogiej Izraelowi administracji. Niektórzy sugerują, że samo słowo "celnik" [hbr. mokhes] wywodzi się z rdzenia oznaczającego „ucisk” i „niesprawiedliwość”. Żydzi mieli powody, aby nienawidzić celników, którzy reprezentowali opresyjny system podatkowy narzucony przez Rzymian. Społeczna niechęć towarzyszyła celnikom.

A jednak Jezus „wypatrzył Lewiego”... I to w jakim celu! Zwrócił się do niego: „Pójdź za Mną!”. Powołał go jako ucznia, apostoła. Fuj! Celnik apostołem. Takie rzeczy się nie godzą.

Potem było jeszcze gorzej. Lewi zorganizował przyjęcie w swoim domu. Zaprosił znajomych. Bardzo ciekawe towarzystwo się zeszło: „Przy stole rozgościło się wielu celników oraz innych ludzi tego rodzaju”. „Ten rodzaj” faryzeusze nazwali grzesznikami. A Jezus tam właśni był. Jadł i pił (może wodę?) ze społecznymi wyrzutkami. Ze społecznie wykluczonymi.

Dlaczego tak zrobił? Jego odpowiedź na zarzut stawiany przez ówczesny Mu religijny świat była następująca: „Nie przyszedłem wzywać do opamiętania sprawiedliwych, lecz grzesznych”.

Tak, Jezus nie reprezentował religii rodem z faryzejskich podręczników. Był jakiś inny. On wciąż „wypatruje” i „powołuje” ludzi według swojej woli i zgodnie ze swoim upodobaniem. A ci przez Niego powołani, często nie pasują do wyborów i preferencji wyznawców „porządnej religii”.

poniedziałek, 23 stycznia 2017

MILCZENIE

Film „Milczenie” jest epicką opowieścią o zderzeniu dwóch cywilizacji i religii.

Do ogarniętej prześladowaniami i przemocą, XVII-wiecznej Japonii przybywają dwaj jezuici, którzy chcą odnaleźć dawnego mentora oraz głosić Słowo Boże. Ich wiara, w kraju gdzie chrześcijaństwo jest karane śmiercią, zostanie poddana najcięższej próbie.

Film powstał na kanwie powieści historycznej z 1966 r. japońskiego pisarza Shūsaku Endō, która została okrzyknięta „jedną z najlepszych powieści dwudziestowiecznych”. Decyzję o zamiarze nakręcenia adaptacji powieści Endō, Martin Scorsese ogłosił latem 2008 roku.

W jednej z głównych ról wystapił, znany z filmu „Przełęcz ocalonych”, Andrew Garfield. Film zawiera potężną dawkę realistycznie ukazanej przemocy (z tego powodu może być trudny w odbiorze).

Trochę historii.

Europejczycy przybyli do Japonii, która była urządzona w myśl zasad państwa feudalnego. W hierarchii społecznej najwyżej stał, uważany za boga, cesarz – władca wszystkich ziem (przynajmniej teoretycznie). Niżej znajdowali się feudalni panowie – daimyō. Następnie wojownicy – samurajowie (jakby „szlachta”). Najniżej w hierarchii społecznej stali heimin, zwyczajni ludzie. Heimin tworzyli: chłopi, rzemieślnicy i kupcy. Istnieli jeszcze eta, czyli ludzie spoza społeczeństwa. Zajmowali się oni pracami „nieczystymi” jak grzebanie zmarłych, garbowanie skór czy czyszczenie szamba.

Przybyszów z Europy Japończycy nazywali namban – „południowi barbarzyńcy” (jako, że Portugalczycy przybywali z południa). Wraz z kupcami zaczęli przypływać katoliccy misjonarze, wśród nich pierwsi byli jezuici. Japończycy uznawali wiarę głoszoną przez misjonarzy za odmianę buddyzmu, ale wkrótce przekonali się, że jest inaczej.

Europejscy przybysze zwrócili uwagę na takie cechy Japończyków jak uprzejmość, ciekawość i przykładanie ogromnej wagi do honoru (kultura honoru). Jeden z biskupów[1] wydał o nich takie świadectwo: „Lud w Japonii nie jest tak ciemny i nieokrzesany jak w Europie. W większości swojej są rozumni, dobrze wychowani i łatwo przyswajają wiedzę”.

Wiara, którą przynieśli misjonarze, była przyjmowana zwłaszcza przez ludzi uboższych. Obecny w Japonii buddyzm mówił o kręgach życia i cierpienia oraz drodze do nirwany, tymczasem chrześcijanie głosili, że wiara w Jezusa Chrystusa i przestrzeganie Jego nauk gwarantuje po śmierci życie wieczne. Głównym ośrodkiem katolicyzmu było Kyūshū.

Wzrost znaczenia chrześcijan zaczął budzić niepokój Japończyków wiernych dotychczasowym wierzeniom. Do negatywnego postrzegania chrześcijan przyczynili się także sami misjonarze, wśród których zaznaczała się rywalizacja między wspieranymi przez Portugalię jezuitami, a popieranymi przez Hiszpanię franciszkanami. Ponadto niektórzy, „pod płaszczykiem” działań misyjnych zajmowali się szpiegowaniem na rzecz europejskich mocarstw. Reakcja władz Japonii była zdecydowana.  

W 1587 roku, na wyspie Kyūshū, japoński przywódca Hideyoshi Toyotomi[2], w liście do biskupa Gaspara Coelho pytał: „Dlaczego gwałtem zmusza się Japończyków do przyjmowania chrześcijaństwa? Dlaczego niszczy się świątynie buddyjskie i shinoistyczne? Dlaczego duchowni buddyjscy są prześladowani? Dlaczego chrześcijanie jedzą mięso zwierząt pożytecznych w gospodarstwie, przede wszystkim bydła roboczego - koni i bawołów? Dlaczego zezwala się na sprzedaż Japończyków w niewolę”.

Wobec niezadowalającej odpowiedzi biskupa, pojawiły się pierwsze dekrety antychrześcijańskie. Stanowiły one, że Japonia jest krainą bogów z panteonu shinto, a misjonarze działają sprzecznie z japońskimi prawami więc nakazano im opuszczenie Japonii. Chrześcijaństwo mogli przyjmować tylko przedstawiciele niższych warstw społecznych oraz ubodzy samurajowie.

Jedną z pierwszych decyzji  Hideyoshi było aresztowanie 6. hiszpańskich franciszkanów, 3. portugalskich jezuitów i 17. ochrzczonych Japończyków, których poddano torturom. Potem zmasakrowanych więźniów obwożono po wielu miastach, ku przestrodze. Ostatecznie ukrzyżowano ich w Nagasaki 5 lutego 1597 roku.

Tokugawa[3], który sprawował realną władzę w Japonii od 1598 r. do abdykacji w 1605 r., uważał, że chrześcijaństwo jest sprzeczne z japońską tradycją i porządkiem społecznym.

Władze wprowadziły „sonin hosho seido” czyli wypłacanie nagród za wydanie chrześcijan. Stosowano też „terauke seido”, czyli obowiązek przynależności do jednej z buddyjskich parafii. Chrześcijanie, którzy nie wyrzekli się swojej wiary byli zabijani lub piętnowano ich poprzez obcięcie uszu lub środkowych palców rąk. Ostre represje nie zniechęciły misjonarzy do przybywania do Japonii.

Angielski żeglarz, Richard Cocks, opisał umęczenie „55 chrześcijan podczas jednej egzekucji” w Kioto. Wśród skazanych na śmierć były między innymi pięcio- i sześcioletnie dzieci, płonące na stosie w ramionach swoich matek.

Ocenia się, że do początku XVIII wieku zamordowano w Japonii ogółem ok. 200 tysięcy chrześcijan. Zakaz wyznawania chrześcijaństwa zniesiono w Japonii w 1873 roku.


[1] Jezuita i misjonarz w Japonii, żył w latach 1539 – 1606.
[2] Jedna z najważniejszych postaci w historii tego kraju. Drugi z „trzech zjednoczycieli państwa”.
[3] Postać i historia dojścia do władzy Ieyasu Tokugawy została spopularyzowana w książce Jamesa Clavella „Shōgun”.

środa, 18 stycznia 2017

W KAFARNAUM

Łk 4,31-44

Wydarzenia w Kafarnaum, o których czytamy w czwartym rozdziale Ewangelii Łukasza, obfitują w przejawy Bożego i ponadnaturalnego działania.

Kafarnaum leżało na północno-zachodnim brzegu jeziora Genezaret, w regionie zwanym „Galileą pogan”, co związane było z różnorodnością etniczną tego miejsca i znaczącą liczbą mieszkających w regionie nie-Żydów. Według greckiego podróżnika, historyka i geografa Strabona[1], mieszkali tam Egipcjanie, Arabowie, Fenicjanie i Hebrajczycy. Miasto było ważnym i wielokulturowym ośrodkiem handlu, znajdował się tam urząd podatkowy, a obecność rzymskiego setnika (o czym wspominają Ewangelie) wskazuje, że była to ważna placówka wojskowa. Kafarnaum stało się głównym miejscem działalności Jezusa w Galilei.

Podczas nauczania w tamtejszej synagodze Jezus doświadczył demonicznego sprzeciwu. Demon manifestujący się w ciele obecnego tam człowieka, rozpoznał tożsamość Jezusa i zadał podszyte strachem pytanie: „Czy przyszedłeś nas zniszczyć?[2]”. Odpowiedź wydaje się oczywista: Absolutnie tak! Dokładnie w takim celu przyszedł Jezus, aby zniszczyć dzieła diabła[3]. Skarcony zły duch, na wyraźne polecenie Zbawiciela, opuścił udręczonego człowieka, a zgromadzonych ogarnęło zdumienie. Demonstracja władzy nad demonami i królestwem szatana towarzyszyła Jezusowi w Jego publicznej służbie. W podobny sposób prezentował swój autorytet nad chorobami. W tym samym rozdziale czytamy o uzdrowieniu chorej teściowej Piotra, którą trawiła wysoka gorączka. Jezus ponownie użył swojej władzy „nakazał gorączce ustąpić[4]” i zademonstrował nadejście Królestwa Bożego. W konsekwencji tłumy zaczęły szukać Jezusa, a wszyscy chorzy i dręczeni przez demony doświadczali uwolnienia: „On zaś kładł na każdego z nich (chorych) ręce i uzdrawiał. Z wielu też wychodziły demony…[5]”.

Sam Jezus wydarzenia te nazwał głoszeniem dobrej nowiny o Królestwie Bożym[6]. A cóż to takiego to  Królestwo Boże?

Choć Bóg, o którym opowiadają biblijni autorzy, jest Królem i Panem, to jednak ziemia nie doświadcza tego panowania i Jego władzy tak, jak On tego oczekuje. Naszą modlitwą jest aby „Jego Królestwo nastało i Jego wola zawładnęła ziemią tak, jak włada niebem[7]”. Nastanie Królestwa Bożego będzie czasem, w którym zostanie osądzone i usunięte wszelkie zło, a Boży lud doświadczy Jego bliskości i wkroczy w pełny wymiar błogosławieństw: „Oni będą Mu ludem. A będzie z nimi sam Bóg – ich Bóg. Otrze też wszelką łzę z ich oczu. Nie będzie już śmierci ani bólu, krzyku ani znoju…[8]”.

Dzieła Jezusa zapowiadają czas, kiedy królestwa świata staną się królestwami Boga, a On sam będzie panował na wieki wieków[9]. Diabeł, który zwodzi narody, rozsiewając  śmierć, nienawiść, niemoralność, chorobę i demoniczne udręczenie, zostanie pokonany. Pełnię Bożego Królestwa zapowiedział Jezus przebaczając grzechy, wypędzając demony, uzdrawiając chorych, wskrzeszając martwych i demonstrując władzę nad siłami przyrody i światem materialnym. W centrum dzieła Jezusa znajduje się Krzyż, na którym „rozbroił zwierzchności i władze, publicznie je obnażył i powlókł w tryumfalnym pochodzie[10]”.

Wydarzenia w Kafarnaum ogłaszają bezsprzecznie nadejście Królestwa Bożego: „Nasz Pan, i Jego Chrystus, zapanował nad światem! Będzie On królował na wieki[11]”.

„Ojcze,
niech świętość otacza Twe imię.
Niech Twoje Królestwo nastanie.[12]


[1] Pochodził z  Amasei (współczesna Amasya) w Poncie (obecnie Turcja), żył  pomiędzy 63 r. p.n.e, a ok. 24 r. n.e. W trakcie swojego życia odbył liczne podróże czego owocem była Geographica hypomnemata – największe dzieło geograficzne starożytności. Zawarł w nim podstawowe definicje geograficzne, opisy znanych mu krajów, około 4000 nazw geograficznych oraz wiele informacji z zakresu nauk przyrodniczych, medycyny, historii i innych dziedzin.
[2] Łk 4,34.
[3] Zob. 1 J 3,8.
[4] W tekście greckim użyte jest słowo epetimesen, które pojawia się także w historii uwolnienia zdemonizowanego człowieka z synagogi. Tłumaczone jest ono jako nakazać, skarcić czy upomnieć.
[5] Zob. Łk 4,40­–41.
[6] Zob. Łk 4,43.
[7] Zob. Mt 6,10.
[8] Zob. Ap 21,3–4.
[9] Zob. Ap 11,15 (Biblia Gdańska).
[10] Kol 2,15.
[11] Ap 11,15.
[12] Łk 11,2.

wtorek, 17 stycznia 2017

O PROTESTANCIE MIKOŁAJU REJU

500- lecie Reformacji, to dogodny czas, aby prezentować sylwetki i dorobek polskich reformatorów i osób związanych z polską reformacją.

Ważną postacią renesansu i polskiej reformacji był Mikołaj Rej (1505-1569). Nauki pobierał w Skalbmierzu i Lwowie. Przez rok kształcił się także na Uniwersytecie Jagiellońskim. Nade wszystko był samoukiem, obeznanym z pismami europejskich twórców renesansowych.

Prawdopodobnie na dworze Mikołaja Sieniawskiego Rej zapoznał się z nurtem reformacji szwajcarskiej – kalwinizmem i stał się jedną z „ikon" polskiego kalwinizmu. Bywał na kalwińskich synodach, w swoich majątkach zakładał zbory i szkoły wyznaniowe.

Rej używał języka polskiego jako podstawowego i samodzielnego języka literackiego, co doprowadziło do dynamicznego rozwoju polszczyzny w XVI wieku. Znane są jego słowa, w których wskazał, że Polacy nie muszą się posługiwać językiem „gęsim”, czyli łaciną: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”.

Poza działalnością religijną i literacką, Rej był aktywnym działaczem politycznym, zaangażowanym w sprawy państwa. W ramach tzw. ruchu egzekucyjnego – stronnictwa średniej szlachty, dążył do reformy państwa polskiego i rozwoju silnej Rzeczpospolitej.

W swoim dziele „Apoftegmata[1], to jest krótkie a roztropne powieści” napisał „O bacznej roztropności”:

„Nie to jest mądry, co wiele spraw umie,
Lecz co złe z dobrym rozeznać rozumie.
(…)
Rozum to jest wódz do waszego dobrego:
Ten zdobi cnotę, a strzeże od złego.
(…)
Wielka osiadłość[2], kto cnotę posiądzie,
Która rozumem ozdobiona będzie.”

W dorobku biblijno-teologicznym Mikołaja Reja znalazły się takie dzieła jak: wydany w 1546 roku „Psałterz Dawidów”, przekład prozą z łaciny, „Postilla Pańska” (tom kazań, który ukazał się w 1557) i „Apokalypsis, to jest Dziwna sprawa skrytych tajemnic Pańskich” (wydana w 1565 i zawierająca rozważania religijne i komentarze do Biblii).

Fragment Psalmu 23 w przekładzie Reja:

„Pan Bóg jest sprawcą[3] Mojem, a już niskąd inąd żadnej rzeczy nie będę potrzebował.
Nad rozkosznemi żywioły raczył On ostanowić[4] mie i nad rozmaitemi wodami,
przyjemnie płynącemi raczy On wychować mnie.
Myśl rozumną na wszystko przydał mnie, a ćwiczyć mie raczy,
Zbych naśladował drogi sprawiedliwości,
albowiem Mu sie tak o mnie upodobało”.


[1] Gr. apóphthegma, ~matos – sentencja, wypowiedź – krótki utwór literacki, wierszowany lub prozatorski, prezentujący dowcipną, błyskotliwą, trafną wypowiedź wybitnej postaci (np. władcy).
[2] Majątek.
[3] Sprawca – opiekun (pasterz).
[4] Ostanowić – umieścić, zostawić.

środa, 11 stycznia 2017

OD PODZIWU DO AGRESJI

Łukasz, autor Ewangelii, opisując styl życia Jezusa podkreśla Jego związek z żydowską społecznością miast i wiosek Judei czy Galilei. Wiemy, że wraz z rodziną udawał się każdego roku do Jerozolimy na święto Paschy[1]. Miał też zwyczaj chodzenia do synagogi[2] w dzień szabatu, aby, podobnie jak reszta mieszkańców żydowskich osiedli, uczestniczyć w modlitwie i czytaniu tekstów Starego Testamentu. Synagogi były też miejscem, gdzie nauczał, po tym jak został „przedstawiony”[3] Izraelowi w czasie chrztu nad Jordanem. Łukasz zanotował: „On zaś (Jezus), chwalony przez wszystkich, nauczał w miejscowych synagogach”[4].

Jedna z takich synagog znajdowała się w Jego rodzinnym mieście – Nazarecie. Tam też wobec zgromadzonych odczytał tekst proroctwa Izajasza, które wskazywało na charakter Jego służby:
„Duch Pana spoczywa na mnie, Ten, który namaścił mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę; który posłał mnie, abym więźniom głosił wyzwolenie, niewidzącym przejrzenie, zgnębionych wypuścił na wolność – abym ogłosił rok Pańskiej przychylności”[5].

Początkowo słowa Jezusa wywoływały podziw wśród słuchaczy[6], jednak szybko uznanie wobec głoszącego przekształciło się w jawną niechęć i agresję[7]. Co takiego się stało, że zgromadzeni w synagodze wezbrali gniewem i zawlekli Go gdzieś na ustronne miejsce celem zabicia?

Pan Jezus przypomniał obecnym w synagodze Żydom wydarzenia z czasów proroków: Eliasza i Elizeusza. Eliasz w czasie trzy i pół letniego głodu, został posłany do Sarepty Sydońskiej, gdzie Bóg okazał łaskę i obdarzył błogosławieństwem pewną wdowę – pogankę. Elizeusz przyczynił się do uzdrowienia innego poganina – Naamana Syryjczyka, choć trędowatych nie brakowało przecież w Izraelu. Błogosławieństwo otrzymali ci, którzy zdaniem Żydów, na nie zasługiwali. Poganie byli przeznaczeni na gniew i sąd. Żaden pobożny Żyd nie śmiał przekroczyć domu poganina, aby nie narazić się na nieczystość. A jednak Boże działanie skierowało się właśnie ku tym pogardzanym i uznanym za zasługujących na sąd i potępienie. Może wśród niektórych istniało przekonanie, że Bóg stworzył pogan jako paliwo dla piekła? Jezus tymczasem podaje za przykład pogańską wdowę i pogańskiego żołnierza jako beneficjentów dobrodziejstw od Boga. Oburzenie słuchaczy było nieuniknione. Jak to, poganie? A co z nami? My jesteśmy „Hebrajczykami z Hebrajczyków”. To nam się należą  przywileje i błogosławieństwa od Boga. My przestrzegamy Prawa, my się modlimy, my znamy Pisma…

Wdowa z Sarepty Sydońskiej i Naaman Syryjczyk wyznaczają pewien wzorzec w służbie Jezusa. On przyszedł do odrzuconych, wykluczonych i skazanych na margines życia społecznego. Ci „religijnie poprawni” i „doktrynalnie zdrowi” nie rozpoznawali w Nim Mesjasza i Wybawiciela. Pochłonięci własną religijnością okazali się ślepi wobec „Bożego Pomazańca” i Jego dzieł. Przebaczenia i radości doświadczali celnicy, grzesznicy i cudzołożnice.

Tragiczną pomyłką jest, kiedy Boże nawiedzenie nazywamy „zwiedzeniem”, a zamiast przeżywania radości z Jego działania i udzielania błogosławieństwa ludziom „z innej parafii”, nasze serca opanowuje zazdrość i gniew. A wszystko to z poczucia „wyższości” wobec tych „innych” i „niegodnych”.

Pan Jezus nie przyszedł, aby spełniać nasze „uświęcone tradycją” oczekiwania, On przyszedł, aby „ubogim nieść dobrą nowinę, zgnębionych wypuścić na wolność i więźniom ogłosić wyzwolenie”. Prostytutki, handlarze narkotyków, złodzieje mogą wejść do Królestwa Bożego przed  wielu którzy mają się za religijnie i doktrynalnie ułożonych[8]. Nasze wyobrażenia o Jego sposobach działania często sprowadzają nas na manowce. Obyśmy nie znaleźli się w miejscu tych z synagogi w Nazarecie, którzy słuchając obiecanego Mesjasza i Zbawiciela, gorszą się i demonstrują oburzenie wobec Jego słów i sposobów działania.


[1] Zob. Łk 2,41-42.
[2] Synagoga z j. gr. znaczy „zgromadzenie”. Dla Żydów pełniła trzy funkcje: była miejscem modlitwy i domem nabożeństw, służyła jako centrum nauczania (stąd jej nazwa „dom nauczania”, hbr. Bet midrasz) oraz była miejscem zgromadzeń członków gminy żydowskiej (nazywano ją po hebrajsku Bet Kneset – „dom zgromadzeń).
[3] W dniu, kiedy Jezus przyjął chrzest od Jana, wydarzyły się trzy rzeczy: otworzyło się niebo, Duch Święty zstąpił na Jezusa, a z nieba rozległ się głos przepowiadający o Jego tożsamości: „Ty jesteś moim Synem umiłowanym, Ciebie sobie upodobałem” (zob. Łk 3,21-22).
[4] Łk 4,15.
[5] Łk 4,18-19.
[6] Zob. Łk 4,22.
[7] Zob. Łk 4,28-29.
[8] Zob. Mt 21,31.

piątek, 6 stycznia 2017

TRZEJ KRÓLOWIE

Święto "Trzech Króli", które obchodzone jest w niektórych krajach świata – szczególnie tych o silnej tradycji katolickiej, nawiązuje do biblijnego tekstu z Ewangelii Mateusza: „Kiedy Jezus narodził się w Betlejem Judzkim za panowania Heroda, do Jerozolimy przybyli ze Wschodu mędrcy. Pytali oni: «Gdzie jest nowo narodzony król Żydów? Zobaczyliśmy bowiem na wschodzie Jego gwiazdę i przybyliśmy oddać Mu hołd»”. Zwyczaj organizowania uroczystego pochodu wziął się z Hiszpanii, gdzie w mieście Alcoy po raz pierwszy odbył się „Orszak Trzech Króli”. Miało to miejsce w 1855 roku.

Co wiemy o „trzech królach”?

Opierając się na świadectwie biblijnym nie da się stwierdzić, że było trzech króli. Ponieważ ewangelista Mateusz wspomina o trzech darach złożonych Mesjaszowi, więc wysunięto wniosek o liczbie przybyszów. Ale nie musiało ich być trzech. Mogło ich być dwóch lub więcej. Nie byli to także królowie. Określeni są oni słowem „mędrcy” lub „magowie”, co wskazuje, że pełnili rolę doradców politycznych lub religijnych w ówczesnych wschodnich imperiach (mogło to być imperium Medów i Persów). Jako „magowie” i „mędrcy” (gr. magos) reprezentują zapewne ówczesne dziedziny wiedzy: astronomię, medycynę, matematykę i nauki przyrodnicze.

Skąd zatem imiona Kacper, Melchior i Baltazar?

Tradycja nadania imion mędrcom ze Wschodu wywodzi się ze średniowiecznych legend i opowieści.

Podróżnik Marco Polo (1254-1323) tak przekazał wersję legendy o „Trzech Królach”, którą zebrał w czasie podróży na Wschód: „Tu zaczyna się kraj Persja... W Persji leży miasto Sawa, skąd wyruszyli trzej Magowie udając się w drogę, aby Jezusowi Chrystusowi, gdy urodził się w Betlejem, hołd złożyć. W tym samym mieście pogrzebani są trzej Magowie w trzech wielkich i bardzo pięknych grobowcach (…) Ciała są jeszcze zachowane w całości i mają brody i włosy. Jeden z nich zwał się Baltazar, drugi Kacper, trzeci Melchior”. Według Marco Polo każdy z magów pochodził z innego miasta – Sawa, Awa i Kaszan.

Ewangelia Gruzińska (apokryf ze średniowiecza) podaje, że w drogę udali się: król Indii – Melkhi, król Persji – Gaspar i król Etiopii – Baltazar. Każdy z nich zabrał ze sobą po 4 tys. kapłanów i 4 tys. ludzi. Królowie podróżowali 7,5 miesiąca.

A czego możemy nauczyć się z historii o „trzech mędrcach”?

Mędrcy rozpoznali rzeczywistość, która była „zakryta” dla oczu wielu im ówczesnych. Dla tej rzeczywistości wyruszyli w długą podróż, może też i niebezpieczną. Niewykluczone, że narażali swoją reputację kiedy ogłaszali, że „zobaczyli gwiazdę na Wschodzie” i szukają „nowonarodzonego Króla Judejczyków”. A co, gdyby okazało się, że się mylą? Może ulegli urojeniu? Przecież byli wielkimi „mędrcami”, więc w przypadku pomyłki ich społeczny prestiż zostałby nadszarpnięty. Obiektem ich zainteresowania był „Król Judejczyków”, któremu przynieśli w darze to, co najcenniejsze – symbole bogactwa ich dalekich ojczyzn: złoto, mirrę i kadzidło. Mędrcy się nie pomylili. Idąc ich przykładem, nie postąpi nierozsądnie ten, kto zdecyduje się oddać pokłon i wyrazić swoje uwielbienie dla Tego, który jest Królem. Mowa oczywiście o Jezusie Chrystusie – Synu Bożym. Oni ujrzeli Go jako niemowlę. My znamy dokładniej Jego historię. Z kart Nowego Testamentu dowiadujemy się znacznie więcej, niż byli w stanie ujrzeć mędrcy. „Wiecie o Jezusie z Nazaretu, że Bóg namaścił Go Duchem Świętym i mocą. Wiecie też, że wszędzie gdzie chodził, czynił dobrze i uzdrawiał wszystkich dręczonych przez diabła, a działo się tak dlatego, że był z Nim Bóg. Jego też zawiesili na krzyżu i w ten sposób zabili. Bóg jednak wzbudził Go trzeciego dnia (…) O Nim świadczą wszyscy prorocy, kto w Niego wierzy, dostępuje, przez Jego imię, przebaczenia grzechów.”

Tę rzeczywistość – prawdę o Chrystusie warto rozpoznawać. Pragnę, aby Jezus Chrystus stał się chlubą tego pokolenia i był uczczony, nie religijnymi rytuałami, ale autentyczną wiarą płynącą z serc - czego sobie i innym życzę. 

czwartek, 5 stycznia 2017

JAN CHRZCICIEL I DOBRA NOWINA

W piętnastym roku panowania cesarza Tyberiusza…

Ewangelista Łukasz umieszcza opisywane przez siebie zdarzenia w kontekście postaci oraz wydarzeń społecznych i politycznych pierwszego wieku naszej ery. Na wstępie trzeciego rozdziału wymienia siedem osób, które odgrywały ważną rolę w ówczesnym świecie. Na czele tej listy znajduje się cesarz Tyberiusz[1], który jako następca Oktawiana Augusta władał w państwie rzymskim od 19 sierpnia 14 r. n.e. do 16 marca 37 roku n.e. Pojawiają się także sprawujący z ramienia Rzymu władzę: Herod Antypas[2], Filip[3], Lizaniasz, Poncjusz Piłat[4] oraz przedstawiciele religijnego świata, żydowscy kapłani: Annasz[5] i Kajfasz[6].

Właśnie w takim otoczeniu rozpoczął swoją publiczną służbę Jan, syn Zachariasza i Elżbiety. Jan Chrzciciel przyszedł na świat w rezultacie niecodziennych wydarzeń. Jego narodziny, zapowiedziane przez anioła, napełnienie Duchem Świętym, już w łonie matki, i jego styl życia – nazarejczyka, pozwalają określić go mianem niezwykłego człowieka.

Sam Jan, z całą pewnością świadomy swojego przeznaczenia i roli jaka przypadła mu w udziale, mówił o sobie z wielką pokorą. Szczególnie wtedy, gdy wskazywał na Tego, który miał przyjść – Mesjasza. Na pytanie tłumów, które przychodziły by słuchać jego nauczania i dać się ochrzcić, „czy czasem nie jest Chrystusem” odpowiedział: „Ja chrzczę was wodą, lecz idzie potężniejszy ode mnie, któremu nie jestem godny rozwiązać rzemyka u sandałów”[7]. Rozwiązywanie rzemyka u sandałów było czynnością niewolnika wobec swego pana. Ten, który był napełniony Duchem Świętym już w łonie swojej matki, miał świadomość jaka jest natura i  tożsamość Tego, który miał przyjść. Jan był tylko zwiastunem – głosem wołającym na pustyni i przygotowującym drogę dla Pana Panów, Króla i Zbawiciela.

Autor Ewangelii opisując poselstwo Jana Chrzciciela, skierowane do tłumów żyjących w krainach nad Jordanem, zanotował: „Dawał wiele napomnień i głosił dobrą nowinę ludowi”[8].

Dobra nowina to kluczowe słowo tekstów Nowego Testamentu. Ewangelia (gr. euangelion) to właśnie dobra nowina. W Septuagincie – greckim tłumaczeniu Starego Testamentu, słowo to było używane w znaczeniu „ogłaszania” Bożego zwycięstwa nad wrogami Izraela[9]. W kontekście historycznym „dobra nowina” była proklamacją narodzin nowego króla – dziedzica tronu i wszelkich związanych z tym przywilejów.

Dobra nowina, w jej nowotestamentowym znaczeniu, to nie bogactwo, nieskazitelne zdrowie, prestiż społeczny czy awans zawodowy. Dobra nowina w tekstach Nowego Testamentu łączy się niezmiennie z jedną osobą – z Jezusem Chrystusem[10].

Treścią radosnego i pełnego nadziei poselstwa jest osoba – Pan Jezus Chrystus, Syn Boży:

On jest obrazem niewidzialnego Boga,
praprzyczyną wszelkiego stworzenia,
ponieważ w Nim zostało stworzone
wszystko – w niebie i na ziemi,
to, co widzialne i niewidzialne,
trony oraz rządy,
zwierzchności i władze;
wszystko zaistniało
przez Niego i dla Niego.
On sam jest przed wszystkim
i w Nim trwa wszystko
razem połączone.
On też jest Głową Ciała – Kościoła;
On jest początkiem,
pierwszym zmartwychwstałym,
aby we wszystkim mieć rangę pierwszeństwa,
gdyż w Nim cała Pełnia zechciała zamieszkać,
i przez Niego pojednać ze sobą
wszystko – na ziemi i w niebie –
dzięki wprowadzeniu pokoju
za cenę krwi
przelanej przez Niego na krzyżu.[11]

Oby Jezus, ten, który uosabia dobrą nowinę, był prawdziwą chlubą, nadzieją, radością, pasją i największym pragnieniem naszego pokolenia.


[1] Większość odniesień do Cezara, które pojawiają się w Nowym Testamencie dotyczą się właśnie Tyberiusza. Moneta, która jest wspomniana w tekstach: Mt 22,19 i Mk 12,15, to srebrny denar – moneta Tyberiusza, widniał na niej wizerunek cesarza z napisem: T[iberius] Caesar Divini Aug[usti] F[illius] Augustus, a z drugiej strony: Pontif[ex] Maxim[us].
[2] Był on synem Heroda Wielkiego, panował nad Galileą i Pereą od 4 r. p.n.e. do 39 r. n.e.
[3] Podobnie jak Herod Antypas był synem Heroda Wielkiego i panował nad Itureą i Trachonem – ziemiami na północnym wschodzie Palestyny, od 4 r. p.n.e. do 33/34 r. n.e. Palestyna była podzielona na cztery części, a jej władców nazywano tetrarchami (z gr. tettares – cztery, archo – rządzę).
[4] Był naczelnikiem (prefektem) Judei w latach 26-36 n.e.
[5] Sprawował urząd arcykapłana w latach 7-15 n.e., ale wciąż cieszył się popularnością i szacunkiem w żydowskim świecie.
[6] Był zięciem Annasza i został ustanowiony przez rzymskie władze arcykapłanem w 18 roku n.e. (swój urząd pełnił do roku 36 n.e.).
[7] Łk 3,16 (Biblia Paulistów).
[8] Zob. Łk 3,18.
[9] Zob. 1 Krl 1,42.
[10] Zob. Dz 5,42; 8,35; 11,20; 17,18.
[11] Kol 1,15-20.

środa, 4 stycznia 2017

OBYŚ ROZDAŁ NIEBIOSA I ZSTĄPIŁ

W pełnym pasji i zaangażowania wstawiennictwie, które zapisane jest w Księdze Izajasza, pojawiają się słowa: "Obyś rozdarł niebo i zstąpił..." (Iz 63,19b).

To stwierdzenie wyraża pragnienie i tęsknotę za Bożym działaniem w obliczu pohańbienia i poczucia osamotnienia tych, których Bóg wybrał jako swój lud. Autor tych słów stawia Panu Bogu pytania: "Gdzie Twoja zazdrość, Twoja moc, wzruszenie Twego serca?", "Dlaczego nasi wrogowie zdeptali Twoją świątynię?", "Dlaczego, Panie, pozwalasz nam gubić Twoje drogi?".

Pośród tych dramatycznych pytań, pojawia się właśnie wołanie o zmianę i krzyk nadziei: "Obyś rozdał niebiosa i zstąpił!".

Kiedy czytamy Ewangelie opisujące chrzest Jezusa w Jordanie, towarzyszą temu trzy znaki: manifestacja Ducha Świętego, głos z nieba, a poprzedzone są one "rozdarciem się nieba". U Łukasza i Mateusza czytamy o otwartym niebie (gr. aneochthenai), ale Marek używa określenia schidzomenous oznaczającego, że niebo zostało właśnie "rozdarte".

W przyjściu Jezusa i Jego publicznej służbie, w Jego śmierci i zmartwychwstaniu, wypełniły się oczekiwania na Boże nawiedzenie skutkujące ratunkiem, zbawieniem i życiem. On "rozdarł niebiosa", aby ukazać swoją miłość, dać nadzieję i uwolnić od niewoli grzechu. W Chrystusie Bóg objawił siebie - ukazał swoje oblicze i wyszedł naprzeciw potrzebom ludzi poddanych marności i upokorzeniu będących skutkiem grzechu.

To "rozdarcie niebios" i Boże nawiedzenie skutkuje pełnym uwielbienia wyznaniem, które złożył Paweł z Tarsu:

"Niech będzie błogosławiony Bóg, Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa!
On udzielił nam z wyżyn niebieskich
wszelkiego błogosławieństwa duchowego w Chrystusie.
On wybrał nas w Nim przed stworzeniem świata,
abyśmy byli przed Nim święci i nieskalani w miłości.
On przeznaczył nas, abyśmy się stali Jego przybranymi dziećmi
przez Jezusa Chrystusa.
Takie było upodobanie Jego woli,
aby był uwielbiony majestat Jego łaski,
którą obdarzył nas w Umiłowanym.
W Nim mamy odkupienie przez krew Jego:
odpuszczenie występków dzięki bogactwu Jego łaski".

Bogu niech będą dzięki za "rozdacie nieba" i pełną chwały Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie!