środa, 24 października 2018

POKORNI ODZIEDZICZĄ ZIEMIĘ

Wśród obietnic, które pojawiają się w mowie Jezusa znanej jako „Osiem błogosławieństw”, pojawia się obietnica „posiadania ziemi”. Ta obietnica, jak każda inna, została uzależniona od szczególnego rodzaju usposobienia – stanu serca człowieka pozostającego pod wpływem Bożej łaski.

Jaka ziemia? Gdzie ta ziemia? Wydaje się, że Pan Jezus odnosi się do Bożego – pierwotnego – planu wobec człowieka, który znany jest z Księgi Rodzaju: „Bądźcie płodni, mnóżcie się i zaludniajcie ziemię oraz czyńcie ją sobie poddaną. Panujcie nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszelką istotą poruszającą się po ziemi”.

Boży autorytet przypisany człowiekowi związany był z ziemią. To wobec całego stworzenia człowiek miał reprezentować Boga i ogłaszać Jego wielkość i Jego piękno. Ten autorytet legł w gruzach za sprawą grzechu. Z dziedzica człowiek stał się bankrutem. Zamiast być reprezentantem Stwórcy stał się niewolnikiem Diabła i zakładnikiem jego knowań. Istotą odkupienia, jakie dokonało się w Chrystusie, jest także odbudowanie autorytetu, jaki Bóg zamyślił wobec mężczyzn i kobiet stworzonych na Jego obraz i Jego podobieństwo. W Chrystusie ponownie zostajemy uzdolnieni, aby rozgłaszać Bożą chwałę i Jego wielkość pośród całego stworzenia.

Zapowiedź „dziedziczenia ziemi” – autorytetu do reprezentowania Boga – została poprzedzona stwierdzeniem: „Błogosławieni (szczęśliwi) pokorni (łagodni)…”. Droga do autorytetu (wielkości i dziedzictwa) to droga pokory. Dokładnie taka, która stała się udziałem Pana Jezusa. Paweł z Tarsu zanotował: „Miejcie w sobie takie usposobienie, jakie też było w Chrystusie Jezusie. On, mając naturę Boga, nie uznał za stosowne korzystać ze swojej równości z Bogiem, lecz ogołocił siebie samego, przyjmując naturę sługi i stając się podobnym do ludzi. A z zewnętrznego wyglądu uznany za człowieka, uniżył siebie samego, stając się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci na krzyżu”. Jaki był skutek tej pokory i uniżenia Jezusa? W tekście biblijnym czytamy: „Dlatego Bóg Go wywyższył i obdarzył Go imieniem, które jest ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się wszelkie kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem na chwałę Boga Ojca”. Skutkiem był niezwykły autorytet i chwała, jaką odebrał Pan Bóg.

Jak znaleźć się w miejscu, w którym Bóg obdarza nas autorytetem? „On daje łaskę pokornym” zanotowali nowotestamentowi autorzy. Jego łaska nie jest przejawem jakiegoś bliżej nieokreślonego kaprysu Boga. Jego autorytet nie jest delegowany przypadkowo. Drogą do tych rzeczy jest szczególny rodzaj usposobienia - pokorne serce pozostające pod wpływem Bożego panowania. Ulegając Bogu zyskujemy autorytet, aby nieść sztandar Jego chwały wszędzie: w życiu rodzinnym i społecznym.

Na drodze pokory można znaleźć przychylność Boga. Na tej ścieżce uniżenia można doświadczyć niezwykłego autorytetu i wypełnienia się Jego obietnicy „posiadania ziemi”.

środa, 10 października 2018

MANIPULACJA

W ewangelicznym opisie próby, jakiej doświadczył Jezus na pustyni pojawia się taka sugestia Oskarżyciela: „Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół [ze szczytu Świątyni w Jerozolimie]. Jest przecież napisane: «Swoim aniołom da co do Ciebie nakaz i na rękach nosić Cię będą, abyś nie uraził swojej nogi o kamień»”. W ustach Oskarżyciela, Boża obietnica ochrony i opieki została przedstawiona w sposób niezgodny z jej prawdziwym znaczeniem. Diabeł nadał tej obietnicy własną interpretację i próbował wmówić Jezusowi, że Bóg zrobi coś, do czego przecież się wcale nie zobowiązał. W Bożej obietnicy nie pojawił się nawet cień sugestii, że On weźmie odpowiedzialność za jakieś ekstremalne i nonszalanckie zachowanie. Bożą obietnicą, zacytowaną przez Oskarżyciela, było zapewnienie o ochronie i opiece, a nadinterpretacja i szatańskie kłamstwo polegały na tym, że można, a nawet należy, oczekiwać Jego interwencji, gdy wykażemy się brawurą, lekkomyślnością i głupotą, ulegając jakiej fanaberii.

Nie jest rzeczą dobrą, kiedy dokonujemy nadinterpretacji biblijnych obietnic i próbujemy Boże działanie wpisywać w ustalony przez siebie scenariusz. „Urabianie” Boga do naszych własnych wyobrażeń i nadawanie Jego słowom znaczenia, które mijają się z ich właściwą treścią to droga na manowce (i wcale nie cudne). Zaszczepienie w nas oczekiwania, że Bóg dostosuje się do założonego i ustalonego przez nas biegu zdarzeń, to wciąż aktualna strategia tego, którego Jezus nazywa „ojcem kłamstwa”.

Nie jest właściwym nadawanie innego sensu słowom zapisanym w tekście biblijnym niż wynika to z jego rzeczywistej treści i kontekstu, w jakim to słowo zostało powiedziane.

Nie jest właściwym takie manipulowanie tekstem biblijnym, aby uzasadnić nasze kaprysy i fantazje – oczywiście ubrane w szatę „duchowości”. Znacznie lepszym jest szukanie Bożej woli i dostosowywanie siebie do Jego odwiecznych i dobrych planów.

Reakcją Jezusa na diabelską propozycję skoku ze szczytu Świątyni, ubraną w fałszywie przedstawioną Bożą obietnicę, były słowa: „Lecz jest jeszcze napisane: «Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga Twojego»”.