czwartek, 27 lipca 2017

KOŚCIÓŁ I NAZIŚCI. WSPÓŁPRACA I SPRZECIW


Ludwig Müller – biskup Rzeszy Niemieckiej
„…Oskarżamy się, że nie wyznawaliśmy zbyt odważnie, że nie modliliśmy się bardziej żarliwie, że zabrakło nam radosnej wiary i że goręcej nie miłowaliśmy”.

Takie słowa znalazły się w tzw. Stuttgarckim Wyznaniu Winy, czyli Oświadczeniu Rady Ewangelickiego Kościoła Niemiec wobec przedstawicieli Ekumenicznej Rady Kościołów. Zostało ono odczytane w 19 października 1945 roku w Stuttgarcie.

Spośród 60 milionów mieszkańców Niemiec w 1933 r., czyli w roku uzyskania przez Hitlera pełni władzy w Niemczech, 40 mln deklarowało protestantyzm (w zdecydowanej większości luteranizm) a 20 mln stanowili katolicy. Partia Hitlera, NSDAP (Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotników), zdecydowanie większe poparcie w wyborach uzyskała w regionach zamieszkiwanych przez protestantów aniżeli tam, gdzie większość stanowili katolicy. Już w wybory do Reichstagu z 1930 roku pokazały znaczne poparcie dla ideologii nazistowskiej w ewangelickich okręgach wyborczych (w tym na terenie Pomorza, Frankfurtu nad Odrą i Legnicy, czyli wschodnich częściach Rzeszy Niemieckiej).

Niektórzy duchowni protestanccy, związani z ruchem Niemieckich Chrześcijan, byli oddani sprawie nazizmu. Jerzy Sygnecki w tekście „Sytuacja w kościele ewangelickim w Landsbergu an der Warthe (Gorzowie) w latach 1933–1945” napisał: „Z inicjatywy Niemieckich Chrześcijan doszło do zwołania wiecu w berlińskim Pałacu Sportu 13 listopada 1933 roku. Wtenczas uchwalono kilka radykalnych uchwał: niemiecki Kościół (ewangelicki) jako «Kościół narodowy» miał «oczyścić się ze sprzedajnej moralności żydowskiej» (Lohnmoral), czyli dążono do wprowadzenia w życie «paragrafu aryjskiego» zgodnie z ustawą z 7 kwietnia 1933 roku, a tym samym wykluczenia Żydów z kościoła ewangelickiego. Postanowiono także odrzucić Stary Testament z nauki kościelnej. Dążono do ukazania Jezusa Chrystusa w sposób nowoczesny, jako bardziej «bohaterskiego»”.

Sprzyjający nazistom Ludwig Müller, członek NSDAP od 1931 roku, został mianowany przez Hitlera jako „biskup Rzeszy”. Niektórym niemieckim teologom bliski był antysemityzm głoszony przez nazistów. Gerhard Kittel w wykładzie wygłoszonym w Tybindze (czerwiec 1933 roku) omawiał możliwe rozwiązania „problemu żydowskiego” i zalecał pozbawianie Żydów obywatelstwa i praw obywatelskich oraz izolację w gettach. Inny duchowny protestancki Emanuel Hirsch, członek NSDAP od 1937 roku, dostrzegał w Hitlerze nadzieję na chwalebne „zmartwychwstanie” Niemiec i potępiał innych uczonych, którzy nie popierali Führera.

Chlubną kartą w historii niemieckiego protestantyzmu w czasach III Rzeszy zapisał się Kościół Wyznający (Bekennende Kirche), do którego należeli ewangelicy sprzeciwiający się nazistowskiej ideologii nienawiści. Wśród jego działaczy był pastor Martin Niemöller – były dowódca niemieckiego okrętu podwodnego w czasie I wojny światowej. Początkowo sympatyzował z nazizmem jednak z czasem zajął postawę krytyczną wobec ideologii Hitlera. Jego negatywny stosunek wobec nazizmu wzmógł się wskutek antysemickiej wymowy, uchwalonych we wrześniu 1935 roku, „norymberskich ustaw rasowych”. To właśnie Niemöller jest autorem znanych słów:
„Kiedy naziści przyszli po komunistów, milczałem,
nie byłem komunistą.
Kiedy zamknęli socjaldemokratów, milczałem,
nie byłem socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem,
nie byłem związkowcem.
Kiedy przyszli po Żydów, milczałem,
nie byłem Żydem.
Kiedy przyszli po mnie, nie było już nikogo, kto mógłby zaprotestować”.

Ważną postacią Kościoła Wyznającego był, urodzony we Wrocławiu, niemiecki duchowny ewangelicki i teolog, Dietrich Bonhoeffer. Został on aresztowany przez Gestapo i przebywał, miedzy innymi, jako więzień w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie. 9 kwietnia 1945 został powieszony w Flossenbürgu na kilka tygodni przed zakończeniem wojny.

Przedstawiciele Kościoła Wyznającego wystosowali „Teologiczną Deklarację z Barmen” (1934 rok), w której zaprezentowane jest klarowne stanowisko, że Jezus Chrystus jest jedynym i prawdziwym Słowem Boga, którego należy słuchać. Deklaracja odrzuca podporządkowanie Kościoła państwu oraz państwa Kościołowi. Wyraża też sprzeciw wobec przywództwa Hitlera, któremu przeciwstawia Jezusa – jedynego Pana i władcy. Pełen tekst deklaracji dostępny jest pod linkiem: www.magazyn.ekumenizm.pl/content/article/20040724152921489.htm

Aleksandra Kmak-Pamirska w pracy „Kościół w służbie państwa? Postawa Kościołów ewangelickich wobec władz narodowosocjalistycznych w Trzeciej Rzeszy w latach 1933-1935” stwierdza: „Członkowie Kościoła Wyznającego, którzy pragnęli powrotu do prawdziwej, czystej wiary chrześcijańskiej, odrzucili kult narodu i wodza, propagowany przez większość wyznawców protestanckich zrzeszonych w Niemieckim Kościele Ewangelickim, przez co stanęli po drugiej stronie barykady i narazili się na prześladowania i represje”.

W całej historii Kościoła, a także w dziejach świata, widzimy i będziemy oglądać jak „pszenica rośnie razem z kąkolem” (zob. Mt 13,24-30). Historia też dowodzi, że Kościół jest w stanie funkcjonować i przetrwać w każdych uwarunkowaniach politycznych (nawet pod najbardziej nieludzkimi reżimami), a próby związania Kościoła z polityką nie kończą się dobrze (już przykład Konstantyna Wielkiego jest na to dowodem).

Warto jeszcze dodać, że fascynacja nazizmem nie była tylko domeną niemieckich luteran. Zachwytowi wobec tej zbrodniczej ideologii ulegli także przedstawiciele innych wyznań chrześcijańskich. Katolicki biskup rzymski Alois Hudal wzywał do popierania nazizmu. Sam był agentem wywiadu III Rzeszy, a po zakończeniu II wojny światowej pomagał zbrodniarzom hitlerowskim w ucieczce do Ameryki Południowej. Fascynację nazizmem przeżywał także katolicki biskup Fryburga Conrad Gröber (zwany „brunatnym biskupem”), z czasem jednak stanął po stronie tych, którzy sprzeciwiali się władzy hitlerowców.

Czego możemy nauczyć się z historii niemieckiego Kościoła z czasów III Rzeszy?

Wskazane jest abyśmy budowali naszą codzienność nie tyle na zmieniających się ideologiach co raczej na niezmiennych i ponadczasowych prawdach biblijnych i prostym przesłaniu Ewangelii. Przesłaniu, w którego centrum jest osoba Pana Jezusa Chrystusa. Dla autorów Nowego Testamentu „wszystko jest w Nim, dla Niego i przez Niego” (zob. Kol 1,16). Jan napisał: „Świat zaś przemija, a wraz nim jego żądze” (zob. 1 J 2,17). Przemijające są również żądze polityczne i apetyt na władzę wraz ze złudną nadzieją, że politycy stworzą nam „raj na ziemi”. Zaraz po stwierdzeniu o przemijaniu „tego świata z jego żądzami” apostoł Jan dodał: „Kto pełni wolę Boga, trwa na wieki”.

Przedstawiciele Kościoła Wyznającego w Niemczech pokazali, że można dochować wierności Bogu nawet w najciemniejszych okresach historii. Za tę wierność wielu z nich zapłaciło najwyższą cenę - cenę własnego życia. Co zyskali? Chlubne świadectwo i, jak wierzę, upodobanie w Bożych oczach na wzór bohaterów wiary wymienionych przez autora Listu do Hebrajczyków (zob. Hbr 11).

środa, 5 lipca 2017

NIESFORNI, BOJAŹLIWI I SŁABI

Ostatnie słowa Pierwszego Listu Pawła do Tesaloniczan zawierają listę zachęt i próśb odnoszących się do życia w Kościele. Jest wśród nich wezwanie do okazywania szacunku i miłości tym, którzy „przewodzą i są przełożonymi w Panu” (zob. 1 Tes 5,12-13). Ci, którzy służą i niosą odpowiedzialność za wspólnotę chrześcijańską powinni być otaczani wsparciem i obdarzani, według słów Pawła, „najgorętszą miłością”. Służba w Kościele to wielka odpowiedzialność za życie, duchowy wzrost i harmonijne funkcjonowanie wszystkich członków wspólnoty. Pragnienie takiej służby jest czymś dobrym i potrzebnym, a wymagania stawiane przywódcom są również bardzo wysokie – znajdujemy je w Pierwszym Liżcie do Tymoteusza czy też Liście do Tytusa (zob. 1 Tm 3,1-13; Tyt 1,6-9). W obliczu odpowiedzialności spoczywającej na pasterzach (pastorach), nauczycielach i innych osobach będących w służbie, winni nim jesteśmy uznanie: „Starsi, którzy dobrze przewodzą, niech będą uważani za godnych podwójnej czci, a zgłasza ci, którzy pracują w słowie i w nauce” (zob. 1 Tm 5,17).

Paweł prosi też, aby okazać staranie wobec niesfornych, bojaźliwych i słabych. Błędem byłoby myśleć, że w Kościele znajdują się tylko dojrzali chrześcijanie, żyjący świętym życiem i wydający dobre świadectwo wobec tych, którzy są poza Chrystusem. Wciąż potrzebujemy otaczać duszpasterską troską ludzi, którzy na swojej drodze wiary doświadczają różnego rodzaju niepowodzeń, słabości i upadają w grzech. Czasami ta duszpasterska troska przejawiać się będzie w napomnieniu, innym razem będzie to pocieszanie czy umacnianie (zob. 1 Tes 5,14). A wobec wszystkich potrzebujemy okazać dalece idącą cierpliwość. Znacznie łatwiej pozbywać się tych, którzy są źródłem problemów i nie wydają oczekiwanego owocu nawrócenia. Czasami jednak trzeba czekać, aby ziarno wiary w sercu człowieka wykiełkowało rodząc owoce godne Chrystusa. Tymczasem w naszych Kościołach wciąż będziemy mieli przynajmmniej te trzy kategorie ludzi. Będziemy widzieć słabość, upadek i niemoralność jednych czy też krnąbrność, lenistwo oraz niepewność i bojaźliwość innych.

Oczywistym celem danym nam od Boga jest nasze uświęcenie i dojrzałość w Chrystusie. Jednak na tej drodze ku świętości wciąż potrzebujemy okazywać sobie wyrozumiałość, wspierać się, zachęcać i umacniać. Niektórzy na drodze wzrastania w Chrystusie czynią szybsze postępy, innym przychodzi to znacznie wolniej. Taki jest Kościół. Czasami życie w Kościele jest źródłem ogromnej radości, czasami smutku wobec niedoskonałości tych, którzy ten Kościół tworzą.

Pierwszy List do Tesaloniczan rozpoczyna się i kończy przywołaniem łaski Bożej (zob. 1 Tes 1,1; 5,28). Tej łaski szczególnie potrzebujemy i wciąż będziemy od niej zależni na drodze posłuszeństwa Bogu.

Sola gratia!

wtorek, 4 lipca 2017

WIARA, NADZIEJA I MIŁOŚĆ

Przywołując fakt powtórnego przyjścia Chrystusa Paweł zachęca do odpowiedzialnego postępowania przed Bogiem i pielęgnowania cnót chrześcijańskiego życia jakimi są wiara, nadzieja i miłość: „przywdziejmy więc pancerz wiary i miłości, włóżmy hełm zbawiennej nadziei i bądźmy trzeźwi” (zob. 1 Tes 5,8).

Spośród wielu pouczeń Pawła, które kierował do wierzących w Tesalonice, kwestia wiary, nadziei i miłości wysuwa się na pierwszy plan i stanowi fundament apostolskiego nauczania. Z listów Pawła wyłania się obraz pracowitej wiary zakorzenionej w Chrystusie, cierpliwej nadziei czekającej na wypełnienie w niebie oraz trudu miłości wobec wszystkich świętych (zob. 1 Kor 13,13; Kol 1,4-5, 1 Tes 1,3). To właśnie te trzy pozostają filarami na których wznosi się budowla zwana chrześcijańskim życiem i służbą dla Boga. Ich obecność w życiu chrześcijańskiej wspólnoty stanowi powód do wdzięczności i źródło apostolskiej radości, czego wyraz daje Paweł we wstępie swoich listów adresowanych do wierzących w Kolosach i Tesalonice.

Czy pomyśleliśmy kiedyś, że wiara w Chrystusa wymaga pielęgnowania i stałej troski? Czy pomyśleliśmy o wierze z powiązaniu z pracą, aby czynić nasze kroki wiary coraz bardziej pewnymi? W obliczu doniosłości wiary pokładanej w Chrystusie jesteśmy wezwani, aby ponosić trud i toczyć walkę w jej obronie (zob. Jd 3). Nasza wiara wymaga doskonalenia, a dzieje się to w bliskiej relacji z Chrystusem (zob. Hbr 12,2). Wartość chrześcijańskiej wiary została potwierdzona w wielu miejscach tekstu biblijnego (zob. 1 Ptr 1,3-12; 2 Ptr 1,1-4). Wiara łączy nas z Chrystusem i sprawia, że cenimy Go ponad wszelkie ziemskie skarby. Niebezpieczeństwo stania się „rozbitkiem w wierze” jest wciąż aktualnym ostrzeżeniem (zob. 1 Tm 1,19).

Czy myślimy o miłości w kategoriach trudu i wysiłku? A przecież taki właśnie obraz miłości pojawia się u nowotestamentowych autorów. Miłość to nie jest sentymentalne uczucie, ale raczej ciężka praca, by kochać nawet wrogów i nieprzyjaciół. To nie jest łatwa droga. Pan Jezus nie obiecał łatwego życia, ale obiecał, że warto je przeżyć w zgodzie z Jego wolą i w posłuszeństwie Jego przykazaniom: „Słyszeliście, że powiedziano: "Będziesz kochał bliźniego swego, i nienawidził wroga". A Ja wam powiadam: Kochajcie waszych wrogów i módlcie się za prześladowców, abyście stali się synami waszego Ojca, który jest w niebie. Bo Jego słońce wschodzi nad złymi i dobrymi, i deszcz spada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Za cóż was nagradzać, jeśli kochacie tych, którzy was kochają? Czyż i celnicy tego nie czynią? I cóż takiego wielkiego czynicie, jeśli kochacie tylko waszych braci? Czyż i poganie tego nie czynią? Wy zatem bądźcie tak doskonali, jak doskonałym jest wasz Ojciec w niebie” (zob. Mt 5,43-48).

Pozostaje wreszcie nadzieja, której spełnienia w niebie oczekujemy - okazując cierpliwość wobec wszelkiej niewygody i trudów doczesności. Tą nadzieją jest zmartwychwstanie ciała na wzór zmartwychwstania Pana Jezusa Chrystusa. Chrześcijańska nadzieja sięga poza naszą teraźniejszość i doczesność: „Gdyby nasza nadzieja, jaką pokładamy w Chrystusie, dotyczyła tylko obecnego życia, bylibyśmy najbardziej godni politowania spośród wszystkich ludzi” (zob. 1 Kor 15,19). To z tej właśnie nadziei Paweł tłumaczył się przed trybunałami i sądami, tak religijnymi jak i politycznymi. Stając w Cezarei przed Agrypą Paweł złożył takie wyznanie: „A teraz jestem sądzony z powodu nadziei. Ta nadzieja łączy się z Bożą obietnicą złożoną naszym ojcom. Jej spełnienia spodziewa się naszych dwanaście plemion. W związku z nią dniem i nocą, wytrwale, odprawiana jest służba. Z powodu tej nadziei jestem oskarżany przez Żydów, królu” (Dz 26,6-7). Naszą nadzieją jest Chrystus – nasza chluba i największa radość. 

Tak więc trwają: „wiara, nadzieja i miłość”.

Niech pracowita wiara, cierpliwa nadzieja i trud miłości towarzyszą nam w chrześcijańskim pielgrzymowaniu. Tym obficiej, im bliżej jesteśmy powrotu Chrystusa, wraz z którym nastanie czas „nowej ziemi i nowych niebios, w których na stałe zamieszka sprawiedliwość” (zob. 2 Ptr 3,13).

poniedziałek, 3 lipca 2017

SEKS I PRACA

W pierwszych dwunastu wersetach czwartego rozdziału Pierwszego Listu do Tesaloniczan Paweł pisze o kontekście życia chrześcijańskiego. Tym kontekstem jest przede wszystkim osoba Boga, następnie inni chrześcijanie – wspólnota wierzących w Chrystusa i ludzie pozostający na tę chwilę poza Kościołem .

Pierwszą powinnością każdego człowieka, który mieni się chrześcijaninem jest „podobanie się Bogu” (zob. 1 Tes 4,1) i wykonywanie Jego woli, którą jest uświecenie (zob. 1 Tes 4,3). To kim jesteśmy i co robimy odnosimy, w pierwszej kolejności, do Boga, którego pragnieniem wobec nas jest posiadanie z nami bliskiej relacji. Naszym celem jest przyjaźń z Bogiem. Trwanie w Chrystusie (relacja z Chrystusem) łączy nas też z innymi chrześcijanami – istotą tej wspólnoty jest braterska miłość i szacunek okazywany jedni drugim (zob. 1 Tes 4,6.9). Wreszcie, mamy odpowiedzialność wobec niechrześcijan – ludzi innej religii i innego światopoglądu niż nasz, wobec nich mamy zachowywać się z godnością, która przystoi uczniom Chrystusa (zob. 1 Tes 4,12).

W obliczu takiego właśnie kontekstu życia chrześcijańskiego – relacji z Bogiem i ludźmi – pojawiają się napomnienia, prośby i polecenia Pawła: „prosimy was i zachęcamy, abyście postępowali stosownie do otrzymanego od nas pouczenia…” (zob. 1 Tes 4,1).

Wśród tych pouczeń na pierwszy plan wypływają dwie kwestie: seks i praca, które stanowią istotny element życia człowieka.

Swoje pouczenie odnośnie seksu Paweł wyraża stwierdzeniem: „Powstrzymujcie się więc od rozwiązłego życia. Niech każdy z was utrzymuje swoje ciało w świętości i w poszanowaniu, a nie w namiętności pożądania, jak poganie, którzy nie znają Boga” (zob. 1 Tes 4,3). Życie społeczne, w czasach Pawła, obfitowało w różne formy niemoralności seksualnej. Homoseksualizm, prostytucja, wykorzystywanie seksualne nieletnich, seks pozamałżeński stanowiły widoczny element życia społecznego. Prostytucja była rozpowszechniona w państwie rzymskim i stanowiła narzędzie inicjacji seksualnej mężczyzn. Ponadto zarówno u Greków, jak i u Rzymian normą był fakt, że dorośli mężczyźni korzystali z prostytutek obu płci. Rola małżeństwa często sprowadzała się do spłodzenia legalnego potomstwa, natomiast satysfakcji seksualnych poszukiwano poza małżeństwem – w domach publicznych czy z niewolnikami i niewolnicami. Ruiny domu publicznego w Pompejach i zachowane tam malowidła potwierdzają, że w starożytnym Rzymie prostytucja była rozpowszechniona. Nie dziwią zatem liczne napomnienia autorów Nowego Testamentu wzywające do poszanowania małżeństwa, które jest właściwym miejscem na zaspokajanie potrzeb seksualnych mężczyzny i kobiety: „Do małżeństwa niech wszyscy się odnoszą z szacunkiem, a pożycie małżeńskie niech będzie nieskalane, gdyż Bóg osądzi cudzołożników i rozpustników” (zob. Hbr 13,4). Niemoralność seksualna pozostaje przedmiotem napomnienia, a świętość w tej dziedzinie jest obiektem duszpasterskiej troski Pawła: „Czy nie wiecie, że wasze ciała są członkami Chrystusa? Czy więc mam brać członki Chrystusa i czynić je członkami prostytutki? W żadnym razie! (…) Uciekajcie przed nierządem” (zob. 1 Kor 6,15-20).

Napomnienie dotyczące pracy zwarte jest natomiast w takim sformułowaniu: „Postawcie też sobie za punkt honoru, zgodnie z naszym zaleceniem, żyć spokojnie, pilnować swych spraw i utrzymywać się z własnej pracy. Chodzi bowiem o to, abyście wobec osób spoza kościoła postępowali godnie i od nikogo nie byli zależni” (1 Tes 4,11-12). Kontekst historyczny też może nam nieco pomóc w zrozumieniu tej zachęty, aby „utrzymywać się z własnej pracy”. Praca fizyczna przypisana była niewolnikom, natomiast wolni obywatele starożytnej Grecji mieli tendencję, by uważać ją za coś poniżającego. Szczególnie ceniono spotkania towarzyskie, intelektualne rozmyślania i korzystanie z czasu wolnego. Fizyczna praca nie była cenionym i wartościowym elementem życia. Tymczasem Paweł pozostawił chrześcijanom w Tesalonice inny wzór. Wszak on, jako apostoł Chrystusa, dniem i nocą pracował, aby nie być ciężarem dla nikogo (zob. 1 Tes 2,9). Utrzymywał się z pracy własnych rąk będąc „wytwórcą namiotów” (zob. Dz 18,4). Lenistwo i pogardzanie pracą w imię zajmowania się „wyższymi sprawami” jest obce nauce biblijnej. Pan Bóg ceni pracowitość. Sam Pan Jezus Chrystus znał smak fizycznej pracy, jako cieśla. Ostrzeżenie przed próżniactwem jest szczególnie wyraziste w Księdze Przypowieści: „Pijacy i żarłoki w nędzę popadają, a nierób chodzi obdarty” (Prz 23,21), „Droga leniwego jest jak żywopłot z cierni” (Prz 15,19), „Przechodziłem obok pola należącego do lenia i obok winnicy człowieka bez rozumu: Zauważyłem, że wszystko porosło tam chwastem, powierzchnię pokryły pokrzywy, a ogrodzenie z kamieni było rozwalone. Gdy tak na to spojrzałem, dotknęło to mego serca, z tego, co zobaczyłem, wyciągnąłem naukę: Trochę pospać, trochę podrzemać, trochę założyć ręce i odpocząć, a ubóstwo nadciągnie jak włóczęga i niedostatek jak uzbrojony złodziej” (Prz 24,30-34).

Seks i praca. Obyśmy w tych dwóch elementach życia okazali się tymi, którzy podobają się Bogu i wydają dobre świadectwo wobec innych. Seks i praca również mogą być sposobem na uwielbienie Boga – taki jest ich właściwy cel.

Soli Deo gloria! „Cokolwiek czynicie, wszystko to czyńcie na chwałę Boga” (zob. 1 Kor 10,31).

sobota, 1 lipca 2017

SZATAN, KUSICIEL

Służba apostoła Pawła, której skutkiem były kolejne wspólnoty chrześcijan powstające na terenie Imperium Rzymskiego, miała miejsce pośród licznych przeciwności i prześladowań. Nie inaczej było w Tesalonice – stolicy Macedonii. Tekst biblijny – Dzieje Apostolskie i Pierwszy List do Tesaloniczan – opisują dość szczegółowo wydarzenia, które miały miejsce podczas drugiej wprawy misyjnej Pawła. Żydzi z synagogi w Tesalonice okazali się szczególnie nieprzychylni Pawłowi i jego zespołowi misyjnemu. Doprowadzili do wydalenia Pawła i Sylasa z miasta, a nawet udali się za apostołem do pobliskiej Berei: „A gdy Żydzi z Tesaloniki dowiedzieli się, że i w Berei Paweł głosi słowo Boże, przyszli też tam i podburzali lud” (zob. Dz 17,13). To właśnie o tych, owładniętych nienawiścią, przedstawicielach synagogi w Tesalonice, Paweł napisał: „nie podobają się Bogu i sprzeciwiają się wszystkim ludziom. Zabraniają nam zwiastować poganom, żeby ci nie byli zbawieni…” (zob. 1 Tes 2,15-16).

Jednak sprzeciw ze strony ludzi jest tylko zewnętrzną – fizyczną manifestacją prawdziwego źródła nienawiści i wrogości wobec chrześcijan. Paweł przeszkody towarzyszące swojej misji i służbie odnosi do działania szatana, którego w liście do Tesaloniczan nazywa też kusicielem (z gr. πειράζω). Ten sam zwodziciel pojawia się w Ewangeliach, które opisują kuszenie, jakiego Pan Jezus doświadczył na pustyni, gdzie spędził „czterdzieści dni, a szatan poddawał Go próbie” (zob. Mk 1,13).

Błędem byłoby myśleć, że przeciwnikami i wrogami Ewangelii się jedynie ludzie. Tekst biblijny sytuuje nas – chrześcijan – w środku konfliktu, gdzie swoją aktywność przejawia diabeł (szatan): „Nasza walka bowiem nie toczy się przeciwko krwi i ciału. Walczymy ze zwierzchnościami, z władzami, z zarządcami ogarniającej świat ciemności, z niegodziwymi zakusami duchowych sił na wysokościach nieba” (zob. Ef 6,12). Prawdziwym źródłem problemów nie są ludzie. Właściwym inspiratorem działań przeciwko wierze i nadziei w Chrystusie jest diabeł i jego „demoniczne zastępy”. Wiele tekstów biblijnych umiejscawia nas w bezpośredniej konfrontacji z tym niewidzialnym przeciwnikiem (zob. 1 Ptr 5,8; Ef 4,27; Jk 4,7; Ap 12,11).

W obliczu takiego wroga potrzebujemy właściwej ochrony. Stąd też, pisząc do Tesaloniczan, Paweł zachęca: „bądźmy trzeźwi, przywdziawszy pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia” (1 Tes 5,8). Podobne cnoty chrześcijańskiego oręża wymienione są też w Liście do Efezjan (zob. Ef 6,12-18).

Na drodze naszego posłuszeństwa i oddania się Chrystusowi napotkamy na przeciwności. To jest jedna z najbardziej oczywistych obietnic Zbawiciela. Musimy pamiętać, że nasz przeciwnik – diabeł – nie przebiera w środkach i obce mu są zasady „fair play”. Jego dziełem jest „kraść, zabijać i niszczyć” (zob. J 10,10). Dlatego potrzebujemy „być mocnymi w wierze i przeciwstawić się jemu” (zob. 1 Ptr 5,9). Temu zmaganiu towarzyszyć też powinna obietnica: „A Bóg pokoju szybko zetrze szatana pod waszymi stopami” (zob. Rz 16,20).

Jezus zwyciężył, zwycięża i będzie zwyciężał!