czwartek, 23 marca 2017

O PÓŁNOCY - ŁK 11,5-13

Ewangelia Łukasza zawiera liczne przykłady modlitewnej pasji Jezusa. Modlitwa towarzyszyła Jezusowi w najważniejszych momentach Jego ziemskiej służby, począwszy od chrztu w wodach Jordanu i skończywszy na przepełnionej bólem agonii na Golgocie. Najwyraźniej modlitewne życie Mistrza było inspiracją dla Jego uczniów, którzy prosili: „Panie, naucz nas modlić się, tak jak Jan nauczył swoich uczniów[1]”. Przy tej okazji Jezus pouczył apostołów w przypowieści: „Powiedział też do nich: Kto z was wyobraża sobie przyjaciela, do którego idzie o północy i mówi: Przyjacielu, użycz mi trzech bochenków chleba, bo mój przyjaciel wstąpił do mnie po drodze, a nie mam czym go ugościć – a tamten ze środka odpowiada: Daj mi spokój, drzwi zamknięte, dzieci śpią przy mnie – nie mogę wstać i dać ci! Mówię wam, nawet jeśli nie wstanie i nie da mu ze zwykłej przyjaźni, to ze względu na jego natręctwo wstanie i da mu, ile potrzebuje. I ja wam mówię: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto puka, temu otworzą”.

Gościnność stanowiła jeden z filarów życia społecznego w kulturze Wschodu. Niemożliwość zaspokojenia potrzeb przybywającego z wizytą była czymś nagannym i społecznie niedopuszczalnym. Nic dziwnego, że gospodarz poczuł się w obowiązku, aby wypełnić przypadającą mu powinność. To nic, że było już późno. Środek nocy nie był przeszkodą, aby udać się w poszukiwaniu chleba. Potrzebne były trzy bochenki, aby przybyły w gościnę mógł zaspokoić głód. Gdzie najlepiej szukać pomocy? Oczywiście u przyjaciela. Tylko jak ów przyjaciel zareaguje na prośbę wystosowaną o tak późnej porze? Natarczywe pukanie do drzwi w pierwszej chwili nie przyniosło oczekiwanego skutku. Zza drzwi domu przyjaciel powiedział: „Daj mi spokój. Nie naprzykrzaj mi się! Nie mogę wstać, aby ci pomóc. Moja rodzina śpi. To nie jest dobry moment. Przyjdź rano”. Jednak potrzebujący chleba nie rezygnował. Jego natarczywość można oddać określeniem „bezwstydność”. W swojej natarczywości był niewzruszony. Prosił i kołatał oczekując pomocy. To zdecydowanie i nieustępliwość przyniosły oczekiwany efekt.

Podsumowaniem tej historii była zachęta, którą Jezus skierował do swoich uczniów: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a otworzą wam”.

Podobną determinację wykazał Jakub, który zmierzając na spotkanie z Ezawem, spotkał Anioła Bożego i „walczył” o uzyskanie błogosławieństwa: „Mocował się z nim (Jakubem) wówczas ktoś aż do wzejścia zorzy. A gdy zdał sobie sprawę, że go nie pokona, uderzył go w staw biodrowy i, mocując się z nim, zwichnął staw biodrowy Jakuba. Wreszcie powiedział: Puść mnie, bo już wzeszła zorza. Jakub odparł: Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz. Zapytał go zatem: Jak ci na imię? I odpowiedział: Jakub. Wówczas usłyszał: Nie będziesz już nazywał się Jakub, lecz Izrael, bo zmagałeś się z Bogiem i z ludźmi — i zwyciężyłeś. Po tych słowach Jakub zapytał: Powiedz mi, proszę, jak Ty masz na imię? Dlaczego mnie pytasz o imię? — usłyszał. I błogosławił mu tam[2]”.

Nocne zmaganie i nieustępliwość przyniosły oczekiwany rezultat. Błogosławieństwo stało się udziałem Jakuba. Jego determinacja pozwoliła mu stać się beneficjentem łaski i Bożej przychylności.

Istotą modlitwy nie jest zmuszenie Pana Boga, by uczynił to, czego On nie chce uczynić. Modlitwa nie ma na celu uświadomienie Bogu tego, co jest słuszne i przymuszanie Go do podjęcia działania. On jest gotowy, aby czynić dobro i obdarzać błogosławieństwem tych, którzy Go szukają. Jednak najwyraźniej w tym szukaniu Boga i proszeniu o Jego działanie, przewidziane jest miejsce na determinację i zaangażowanie proszących: „Nie macie, bo nie prosicie[3]”, pouczał Jakub w swoim liście. Nasza pozycja w relacji wobec Boga – pozycja Jego synów i córek, pozwala nam na ufne wołanie, proszenie i zabieganie o Jego działanie. Potrzebujemy, aby Jego dzieła dokonywały się pośród nas. Jesteśmy w głębokiej potrzebie, aby móc wypełnić powinności wobec ludzi żyjących wokół nas. Ewangelia potrzebuje być zwiastowana w mocy. Wśród uzdrowień i uwolnień z demonicznych pęt. Nie mamy ku temu sami w sobie możliwości, jedynie On może wyposażyć nas, abyśmy mogli nieść Jego poselstwo do zgubionych, pozbawionych nadziei i potrzebujących.

Kiedy prześladowany Kościół w Jerozolimie modlił się i szukał Bożego oblicza[4], Bóg odpowiedział. Jego odpowiedzią było wylanie mocy Ducha Świętego, za sprawą którego Dobra Nowina mogła być głoszona „z wielką mocą[5]”.

Ile błogosławieństw ominęło nasze pokolenie z powodu zaniedbania usilnej, wytrwałej i pełnej determinacji modlitwy Bożych dzieci? Oby ten rodzaj oddania i pasji w modlitwie, na wzór proroków, Zbawiciela i apostolskiego Kościoła towarzyszył nam, ludziom XXI wieku.

Niech nam Bóg dopomoże.


[1] Łk 1,1 (Biblia Gdańska).
[2] Rdz 32,24–29.
[3] Jk 4,2.
[4] Zob. Dz 4,24–33.
[5] Dz 4,33.

środa, 8 marca 2017

LEKCJA O PRAWDZIWEJ WIELKOŚCI - ŁK 9,46-48

Chodzenie z Jezusem konfrontowało sposób myślenia uczniów. Ich oczekiwania, decyzje i poglądy natrafiały często na sprzeciw ze strony Mistrza. Jako apostołowie wciąż pozostawali ludźmi, z całym bagażem typowych emocji i zachowań. Pewnego dnia ich serca ogarnięte były rozterką i zadumą o to „kto z nich byłby większy[1]”. Widzieli wiele dzieł, które czynił Jezus. Nawet sami mieli udział w Jego czynach. Zostali wyposażeni, aby uzdrawiać z chorób, wypędzać demony i głosić Królestwo Boże. Pozycja i rola społeczna zaczęły przemawiać do ich wyobraźni. Byli rozpoznawani. Posiadali zakres władzy, który pozwalał im panować nad światem duchowym. Wciąż jednak nierozstrzygnięta pozostawała kwestia autorytetu i władzy pośród nich samych. Kto z nich zasługiwał na to, aby na innych patrzeć nieco „z góry”? Kto powinien zająć przywódcze stanowisko? Czas, aby wyjaśnić tę kwestię. Każdy mógł pewni znaleźć coś, co mogło stanowić podstawę do wywyższania się ponad innych. Nie tylko myśleli o tym „kto z nich byłby większy”, ale żywo dyskutowali. Oczywiście robili to w swoim gronie, trochę za plecami Jezusa (zob. Mk 9,33–34). Jednakże ich myśli i rozmowy nie umknęły uwadze Nauczyciela. Łukasz zanotował, że „Jezus poznał ich myśli” i udzielił im ważnej lekcji. Tę lekcję zilustrował przywołując do siebie dziecko.

Dziecko w społeczeństwie ludzi współczesnych Jezusowi nie miało praw. Właściwie w języku aramejskim, czyli języku komunikacji Jezusa i apostołów, istniało wspólne słowo na określenie dziecka i sługi. Niewolnicy i dzieci znajdowali się na samym dole w hierarchii społecznej. Pozycja dziecka wyrażała się słowem – zależność. Były uzależnione od woli i decyzji swoich rodziców. Choć dzieci były obiektem żarliwych uczuć swoich rodziców, to jednak nie miały żadnych społecznych przywilejów. W rzymskim prawie (które znane było też mieszkańcom Palestyny) pozycja dziecka była tożsama z pozycją niewolników.

Tak więc, szukającym wielkości i pozycji uczniom, Jezus wskazuje na dziecko i mówi: „Kto bowiem jest wśród was wszystkich mniejszy, ten jest wielki[2]”.

Jak to? Stać się jak dziecko? Nie walczyć o swoje prawa i nie domagać się należnych mi względów? A co jeśli moje „zasługi” nie zostaną dostrzeżone? Jeśli sam nie zawalczę o swoje, to inni zgarną mi sprzed nosa przywileje. Co to, to nie. Dziecko? Też mi coś. Ja chcę być kimś ważnych i znaczącym wśród innych. To mnie mają poważać, podziwiać i obdarzać uznaniem.

Uczniowie musieli zmierzyć się z oczekiwaniami Jezusa. Nie było łatwo. Ich myślenie musiało zostać zmienione. Mieli stać się sługami jedni drugich. Potrzebowali uniżyć się we wzajemnych relacjach i zdać się na Boga, powierzając Mu swoje ambicje.

Kilka lat później, Piotr – jeden z Dwunastu, który przyjął tę lekcję, napisał do chrześcijan z Pontu, Galacji, Kapadocji, Azji i Bitynii[3]: „Wszyscy zaś przyjmijcie postawę pokory względem siebie nawzajem, gdyż Bóg się pysznym przeciwstawia, lecz pokornych darzy łaską. Uniżcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w swoim czasie[4]”.

Szata pokory. Uniżenie dziecka. To niełatwa postawa w świecie zdominowanym przez pragnienie władzy i wielkości. W społeczeństwie, gdzie standardem jest pogarda wobec innych i chęć dominacji, lekcja udzielona przez Jezusa wydaje się być szczególnie trudna do zastosowania. Jednak Królestwo Boże rządzi się innymi prawami i logiką. Droga uniżenia staje się drogą do prawdziwej wielkości. Taki przykład pozostawił też nam Zbawiciel: „Niech każdy dba nie tylko o to, co jego, lecz i o to, co cudze. Bądźcie względem siebie tacy jak Chrystus Jezus. On, choć istniał w tej postaci, co Bóg, nie dbał wyłącznie o to, aby być Mu równym. Przeciwnie, wyrzekł się siebie, przyjął rolę sługi i był jak inni ludzie. A gdy już stał się człowiekiem, uniżył się tak dalece, że był posłuszny nawet w obliczu śmierci, i to śmierci na krzyżu. Dlatego Bóg szczególnie Go wywyższył i obdarzył imieniem znaczącym więcej niż wszelkie inne, aby na imię Jezus zgięło się każde kolano w niebie, na ziemi, pod ziemią, i aby każdy język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem — na chwałę Boga Ojca[5]”.


[1] Łk 9,46 (Ekumeniczny Przekład Przyjaciół).
[2]  Łk 9,48 (Ekumeniczny Przekład Przyjaciół).
[3] Zob. 1 Ptr 1,1.
[4] 1 Ptr 5,5–6.
[5] Flp 2, –11.

środa, 1 marca 2017

WAŻNE PYTANIE ZADANE "NA USTRONIU"

Zdanie innych ludzi jest ważne w wielu sytuacjach. Szczególnie wtedy, gdy nasze kompetencje zawodzą i nie potrafimy sami poradzić sobie z nurtującym nas problemem.

Kiedy Jezus przebywał z uczniami „na ustroniu[1]” zadał im pytanie: „Kim Ja, zdaniem ludzi, jestem?[2]”. W tym pytaniu nie kryje się oczywiście niepewność i wahanie Jezusa co do jego natury. On nie potrzebuje, aby inni definiowali to kim jest, tak jakoby sam miał problemy z własną tożsamością. W odpowiedzi uczniowie przekazali krążące opinie: jedni utrzymywali, że „Janem Chrzcicielem albo Eliaszem. Niektórzy twierdzą też, że powstał jeden z dawnych proroków[3]”.

Kolejne pytanie Jezusa skierowane do uczniów jest znacznie bardziej osobiste: „A według was, kim jestem?[4]”.

Zbieranie obiegowych opinii na temat Jezusa może być fascynującym zajęciem. Na Jego temat wypowiadali się i wciąż wypowiadają historycy, religioznawcy, uczeni i „zwyczajni zjadacze chleba”. Postać Jezusa stała się poniekąd elementem kultury masowej. Jego osoba jest obiektem opowieści książkowych, filmowych czy różnych innych form artystycznego wyrazu. Ludzie mieli i mieć będą różnorodne wyobrażenia o Nim. W dniach swojej publicznej służby, Jezus budził skrajnie różne emocje i reakcje ludzi: „wśród tłumów wiele szeptano na Jego temat. Jedni mówili: Jest dobry; inni natomiast: Skądże, przecież zwodzi ludzi[5]”.

Możemy mieć „pękaty” notatnik z zebranymi informacjami na temat osoby Jezusa, ale kluczowe pozostaje pytanie, które On postawił uczniom: „A według was, kim jestem?”.

Piotr, który najwyraźniej czuł się reprezentantem całej grupy uczniów, odpowiedział: „Ty jesteś Chrystusem, Syna Boga[6]”. Dla Piotra Jezus był ucieleśnieniem mesjańskich obietnic i nadziei na Boże panowanie. Królestwo Chrystusa (Mesjasza) miało oznaczać kres niewoli, uciemiężenia i potrzeb ludu Bożego. Dzieła Jezusa – uzdrowienia, uwolnienia spod władzy demonów, panowanie nad siłami natury były demonstracją mocy i władzy Boga.

Jezus komunikował o swojej tożsamości poprzez dzieła, które czynił. Kiedy uczniowie Jana Chrzciciela przyszli do Jezusa z pytaniem od swojego nauczyciela: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też mamy spodziewać się innego?[7]” usłyszeli w odpowiedzi: „Idźcie i powiadomcie Jana o tym, co zobaczyliście i usłyszeliście: Niewidomi odzyskują wzrok, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głoszona jest dobra nowina. I szczęśliwy jest ten, kto się do Mnie nie zrazi[8]”.

Jego czyny wydawały świadectwo o tym kim On jest: „wszędzie gdzie chodził, czynił dobrze i leczył wszystkich dręczonych przez diabła, a działo się tak dlatego, że był z Nim Bóg[9]”.

Kulminacyjnym momentem Jego publicznej służby była śmierć i zmartwychwstanie, o czym z przekonaniem świadczyli apostołowie w Jerozolimie: „Jego to przybiliście do krzyża rękami ludzi lekceważących Prawo i w ten sposób zamordowaliście. Bóg jednak wzbudził Go. Zerwał więzy śmierci! Było niemożliwe, aby był On przez nią trzymany[10]”. Podobne świadectwo składali w Judei, Samarii i aż po krańce ziemi.

Jezus Chrystus - Zbawiciel, Pan, Król Królów, Alfa i Omega, Wszechmogący Bóg. O nim świadczą Pisma, Jego głosili apostołowie i On jest treścią zwiastowania Kościoła wszystkich wieków, jak wyraził to Paweł z Tarsu w Liście do Koryntian: „Postanowiłem wręcz o niczym nie wiedzieć pośród was, jak tylko o Jezusie Chrystusie — i to tym ukrzyżowanym[11]”.

Dla mnie pozostaje jedyną nadzieją i obiektem uwielbienia. W Nim otrzymałem życie i przebaczenie grzechów. On jest moim Panem, w Nim jestem i dla Niego chcę żyć.

Pytanie Jezusa pozostaje aktualne dla każdego pojedynczego człowieka: „A według ciebie, kim jestem?”.


[1] Zob. Łk 9,18.
[2] Łk 9,18.
[3] Łk 9,7–8.
[4] Łk 9,20.
[5] J 7,12.
[6] Łk 9,20.
[7] Łk 7,19.
[8] Łk 7,22–23.
[9] Dz 10,38.
[10] Dz 2,23–24.
[11] 1 Kor 2,2.