środa, 31 sierpnia 2016

NOWE PRZYKAZANIE

Polecenie Jezusa skierowane do uczniów podczas wieczerzy poprzedzającej święto Paschy: "abyście się wzajemnie miłowali", zostały poprzedzone stwierdzeniem: "daję wam nowe przykazanie".

Jak to "nowe przykazanie"? Przecież teksty starotestamentowe, które znane były uczniom Jezusa, uwzględniały nakaz "miłowania bliźniego". Więc co w tym nowego?

Jan - autor Ewangelii, odnotował taki oto fakt o Jezusie: "miłość okazał im (uczniom) aż do końca" oraz opisał pewne szczególne wydarzenie, które spotkało się ze zdziwieniem i pewnie z niezrozumieniem tych, którzy byli najbliżsi Jezusowi. Kiedy wszyscy ucztowali, Jezus wstał od wieczerzy i zaczął umywać nogi swoim uczniom. Choć obmywanie nóg nie było niczym dziwnym w kulturze ludzi Wschodu, to jednak nie była to czynność, którą wykonywał rabin czy nauczyciel. Była to powinność sług, niewolników, czasem uległych żon lub dzieci. Jezus postawił się wobec swoich uczniów w pozycji niewolnika - tego, który nie przyszedł, "aby Mu służono, lecz aby służyć i oddać swe życie na okup za wielu". 

Zwykle mamy tendencje do stawiania granic naszej miłości. "Miłując bliźniego" stawiamy granice naszym wzajemnym zobowiązaniom. Nawet w małżeństwie dostrzec można taką prawidłowość. Rozwód to dowód na postawienie granicy miłości małżeńskiej. Zerwane relacje, nieprzebaczenie, rozgoryczenie, wskazują na niedoskonałość naszej miłości. Naturalnie wolimy opanować niż służyć. Jeśli coś nie dzieje się po naszej myśli, wycofujemy się i okopujemy murem obojętności, a czasem nienawiści.

Jezus swojemu zobowiązaniu wobec tych, którzy są Jego, takiej granicy nie postawił. Umiłował do końca. Przyjął postać sługi. Oddał życie. Więcej zrobić się nie dało. Wszak "nie ma większej miłości nad tę, gdy ktoś poświęca swoje życie za przyjaciół".

To jest jeden z aspektów tej "nowości" w przykazaniu, by "miłować się wzajemnie". Życie to nieustanna nauka, aby ten rodzaj miłości na wzór Jego miłości, stawał się coraz bardziej wyraźny w naszym codziennym postępowaniu. Łatwo nie będzie, ale kto powiedział, że życie chrześcijańskie jest zawsze łatwe, miłe i przyjemne?

sobota, 27 sierpnia 2016

UWIELBIENIE

Pan Jezus wjeżdżając na osiołku do Jerozolimy, by uczestniczyć w święcie Paschy, wyraził wobec Ojca takie pragnienie: "Ojcze, uwielbij swoje imię!". Ewangelista Jan zanotował, że Niebo udzieliło odpowiedzi i dał się słyszeć głos: "Uwielbiłem i jeszcze uwielbię" (J 12, 28).
Prośba Jezusa, by Ojciec został uwielbiony, pojawia się w kontekście zbliżającego się ukrzyżowania. Chwilę wcześniej Jezus mówi: "Teraz jestem głęboko wstrząśnięty. I cóż mam powiedzieć? Ojcze, ocal Mnie od tej godziny? Przecież przyszedłem z tego powodu - dla tej godziny".
W jaki sposób Pan Jezus uwielbił i "jeszcze uwielbi" Ojca? Uczynił to na drodze posłuszeństwa i czynienia woli Tego, który Go posłał. Paweł z Tarsu zanotował taką myśl o Chrystusie: "uniżył samego siebie, stając się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci na krzyżu".
We wszystkim, co Jezus czynił na ziemi, akcentował swoje poddanie i posłuszeństwu Ojcu: "kieruję się wolą Tego, który Mnie posłał" (J 5,30), "Dzieła, których dokonuję w imię mego Ojca, świadczą o Mnie" (J 10,25), "Nie przemawiałem bowiem sam od siebie, ponieważ Ojciec, który Mnie posłał, polecił Mi, co mam mówić i czego mam uczyć" (J 12,49).
Jeśli bliskie jest nam dziś pragnienie, by uwielbić Boga, powinniśmy zwrócić uwagę na kwestię naszego posłuszeństwa Jemu i poddania się Jego woli. Zaśpiewanie kilku pieśni "na chwałę Boga", nie czyni nas jeszcze tymi, którzy należą do Jego czcicieli. Uwielbienie Boga dokonało się w doskonałym i przepełnionym posłuszeństwem życiu i dziele Jezusa Chrystusa. Czy dla nas, żyjących w XXI wieku, Bóg przewidział inną drogę, aby On mógł być wielbiony?

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

OCZY JAK PŁOMIEŃ OGNIA

W każdym z siedmiu Listów do Kościołów z Księgi Objawienia, Jezus przedstawia się wobec swoich adresatów. Kościołowi w Tiatyrze komunikuje: "To mówi Syn Boży, którego oczy są jak płomień ognia, a nogi podobne do drogocennego metalu" oraz "Ja jestem Tym, który przenika nerki i serca".
Ogień jest ostatecznym sprawdzianem wartości i trwałości tego, co jest poddane jego próbie.

W ogniu oczyszcza się złoto, aby wydobyć jego prawdziwą wartość i piękno. W ogniu zostanie przetestowane nasze życie, jak pisał Paweł w Liście do Koryntian (1 Kor 3,12-13), aby okazała się wartość naszej służby i pracy. 

Jezus nie dokonuje pobieżnej i powierzchownej oceny, Jego wzrok przenika to, co niewidoczne dla ludzkich oczu. Choć jako ludzie mamy tendencję oceniania „zewnętrznie” i „powierzchownie”, to jednak Pan ocenia i bada to, co ukryte dla ludzkich oczu.

W oczekiwaniu na Boży osąd jesteśmy wezwani, by "powstrzymywać się od wydawania sądów aż do czasu, gdy przyjdzie Pan. On oświetli rzeczy ukryte w ciemnościach i wyjawi zamiary serc, wtedy każdy otrzyma pochwałę od Boga" (1 Kor 4,5).

Wiele "dzieł" i "budowli" spotyka się z aplauzem i podziwem wśród ludzi. Ludzki zachwyt i ocena dokonywana przez nas, nie zawsze idą w parze z Bożą oceną i Jego aprobatą. W Księdze Objawienia jest opis Wielkiego Miasta, które stanowiło przedmiot dumy i chluby wielu narodów, królów i możnych tego świata. Słynęło ze "złota, srebra, drogocennych kamieni, pereł, bisioru, purpury, jedwabiu, szkarłatu, różnorodnego pachnącego drewna, różnych wyrobów z kości słoniowej, różnych przedmiotów z drogocennego drewna, brązu, żelaza i marmuru, a także z cynamonu, amomumu, perfum, mirry, kadzidła, wina, oliwy, znakomitej mąki, bydła, koni, powozów...", czyli wszystkiego, co stanowić mogło przedmiot pożądania i ludzkiego uwielbienia. To, co w oczach ludzi było uosobieniem piękna, w Bożych oczach było "gniazdem demonów i więzieniem wszystkich duchów nieczystych", a końcem Wielkiego Miasta (Babilonii) była zagłada i zniszczenie.

Szukanie tego, co stanowi prawdziwą wartość w Bożych oczach, jest dobrym wyborem w życiu każdego człowieka.

czwartek, 11 sierpnia 2016

OBIETNICA


Doświadczenie szacunku i czci od osób, które zajmują ważne stanowiska w państwie jest zwykle niezapomnianym wydarzeniem w życiu tych, którzy takiego przywileju dostępują. Przykładowo wśród prerogatyw prezydenta RP jest nadawanie orderów i odznaczeń osobom szczególnie zasłużonym dla Polski. Takiemu wydarzeniu towarzyszy najczęściej uroczysta atmosfera, a wiadomość o odznaczonych znajduje się na czołówkach gazet i jest głównym newsem serwisów informacyjnych. Przyjęcie państwowych odznaczeń jest honorem i zaszczytem. Szczególnie wtedy, gdy państwo w imieniu którego te przywileje są darowane, cieszy się powszechnym poważaniem na arenie międzynarodowej. 

Spośród wszystkich zaszczytów i splendorów, które mogą spotkać człowieka, jest jeden szczególny o który warto zabiegać, ceniąc go ponad wszystko inne. O tym szczególnym zaszczycie mówi Pan Jezus w Ewangelii Jana: „Jeśli ktoś chce Mi służyć, nich idzie za Mną, a tam, gdzie Ja jestem, będzie także Mój sługa. Jeśli ktoś chce Mi służyć, uczci go Mój Ojciec”.

Czy może być jakaś większa nagroda niż doświadczenie czci i szacunku od Tego, który przewyższa swoim majestatem wszystkich władców ziemi? Cóż może być przyrównane do bycia „uczczonym” przez Boga – Stwórcę i Pana Wszechświata, przed którym „narody
są jak kropla wody w wiadrze i znaczą tyle, co pyłek na wadze”.

Ci, którzy należą do Chrystusa i służą Mu, żyją właśnie taką oto niezwykłą obietnicą: „uczci ich Mój Ojciec”.

Wielu wspaniałych i oddanych Bogu ludzi odeszło z tej ziemi w zapomnieniu, a nawet pośród ludzkiej pogardy i nienawiści. Nagrodą za ich wierne oddanie Chrystusowi, w ich ziemskim życiu, były: „trudy, chłosty, więzienie, niebezpieczeństwa, głód, pragnienie, zimno czy nagość”. Tak właśnie o swoim życiu pisał Paweł z Tarsu – apostoł Chrystusa. Inny nowotestamentowy autor tak opisywał życie tych, którzy wiernie służyli Bogu: „doznawali zniewag, byli zabijani, pozbawieni wszystkiego, uciskani i poniewierani. Świat nie był ich godzien…”.

Jednak pośród tych ziemskich zniewag, pogardy i zwyczajnie braku zainteresowania ze strony innych ludzi, żyli oni obietnicą wiecznej chwały i czci od samego Boga. U kresu życia, Paweł z Tarsu, złożył swojemu najbliższemu przyjacielowi – Tymoteuszowi wyznanie: „Toczyłem piękny bój. Bieg ukończyłem. Wiarę - zachowałem. Teraz czeka na mnie wieniec sprawiedliwości, który w tym Dniu da mi Pan, sędzia sprawiedliwy...”.

Studium biblijne dwunastego rozdziału Ewangelii Jana zachęca mnie do służenia Chrystusowi i wierności wobec Niego. Czy ludzie wokół będą doceniać taki rodzaj oddania i pasji? Może nie. Jednak jest Ktoś, kto tę miłość i oddanie wobec Chrystusa ceni i „uczci” tych, którzy taką postawę przejawiają.

Jeśli jest coś, o co warto zabiegać, to właśnie cześć i szacunek samego Boga. Wszystko inne to „pogoń za wiatrem i marność nad marnościami”, jak mawiał starożytny mędrzec.

czwartek, 4 sierpnia 2016

ZMARTWYCHWSTANIE I ŻYCIE

W Ewangelii Jana znajduje się siedem szczególnych wypowiedzi Jezusa zaczynających się od sformułowania: "Ja jestem". Są nimi kolejno, następujące stwierdzenia:
  • „Ja jestem chlebem życia” (J 6,35) 
  • „Ja jestem światłością świata” (J 8,12) 
  • „Ja jestem bramą (drzwiami) dla owiec” (J 10,7) 
  • „Ja jestem dobrym pasterzem” (J 10,8) 
  • „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem” (J 11,25) 
  • „Ja jestem drogą, prawdą i życiem” (J 14,6) 
  • „Ja jestem krzewem winnym” (J 15,1) 
W 11. rozdziale Jezus, w rozmowie z Martą - siostrą Łazarza z Betanii, mówi o sobie: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby nawet umarł - żyć będzie. A każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki".

Zmartwychwstanie jest ważną nauką Nowego Testamentu. Jednak udział w samym zmartwychwstaniu nie przesądza jeszcze o naszym wiecznym przeznaczeniu. Dlatego Pan Jezus nie mówi o sobie tylko: "Ja jestem zmartwychwstaniem", ale stwierdza: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem".

W świetle słów Pana Jezusa zmartwychwstanie będzie powszechnym doświadczeniem każdego człowieka. Jednak istnieją dwa zmartwychwstania - jedno jest do życia, drugie jest na sąd i potępienie: "Nadchodzi godzina, kiedy wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą Jego (Syna Człowieczego) wołanie i wyjdą z nich. Ci, którzy czynili dobro, zmartwychwstaną do życia, ci natomiast, którzy czynili zło, zmartwychwstaną na sąd" (J 5,28-29). 

Ci, którzy należą do Jezusa nie tylko mają obietnicę zmartwychwstania, ale otrzymali obietnicę zmartwychwstania do życia. To jest właśnie istota Dobrej Nowiny: ŻYCIE WIECZNE. Nadzieja, którą pokładamy w Jezusie wykracza poza grób. Nasza nadzieja jest niebiańską nadzieją (Kol 1,5) i tej nadziei trzymamy się niewzruszenie, gdyż wiemy, że wierny jest Ten, który złożył nam obietnicę (Hbr 10,23). 

Na kartach Starego Testamentu znajdujemy takie oto Boże oświadczenie: "Spójrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście" (Pwt 30,15). Ci, którzy są w Jezusie wybrali życie. Poza Chrystusem jest tylko śmierć i nieszczęście. Być z Bożej woli w Chrystusie oznacza udział w wiecznym życiu Tego, który jest "pierwszym zmartwychwstałym", "Pierwszym i Ostatnim - i Żywym. Był martwy, lecz teraz żyje na wieki wieków" (Ap 1,5. 17-18).

"Wybierz zatem życie, abyś mógł żyć ty i twoje potomstwo" (Pwt 30,19).