sobota, 14 listopada 2020

WSKRZESZENIE CÓRKI JAIRA

Historie zapisane na kartach czterech Ewangelii (Mateusza, Marka, Łukasza i Jana) były i są inspiracją dla twórców od setek lat. Żyjący na przełomie XIX i XX wieku rosyjski malarz Wasilij Dmitrijewicz Polenow namalował obraz nawiązujący od ewangelicznej opowieści wskrzeszenia córki Jaira. 

Tę historię możemy odczytać, między innymi, na kartach Ewangelii Marka (Mk 5,21-43). Wspomniany obraz Polenowa ilustruje finał tej opowieści. Dziewczynka powróciła do życia, by pozostawać źródłem radości dla swoich rodziców. 

Ta radość, w przypadku Jaira i jego żony, była jednak poprzedzona doświadczeniem smutku połączonego z niepewnością jutra. Choroba dziewczynki była poważna i śmiertelna. Kiedy Jair przyszedł do Jezusa prosić Go o pomoc wypowiedział – naznaczone bólem – słowa: „Moja córeczka kona”. Źródło jego radości zanikało… Świadomość utraty jedynego dziecka, które dopiero wkraczało w swój nastoletni wiek, była trudnym do udźwignięcia ciężarem. Być może, kiedy Jair wypowiadał słowa: „Moja córeczka kona”, jego twarz była zalana gorzkimi łzami. Z serca przepełnionego rozpaczą rozlegało się, skierowane do Jezusa, wołanie: „Przyjdź!”. „Uratuj ją!”. „Spraw, by żyła!”. Jair wyrażał nie tylko swój ból, ale też nadzieję. Nadzieję, że jest Ktoś kto może pomóc. Ktoś, kto może wkroczyć do ogarniętego żałobą domu i zamienić go w dom wesela. Jak dotąd słyszał same pozytywne wieści na temat publicznej służby Jezusa. Prawdopodobnie dotarły do niego informacje o licznych uzdrowieniach dokonywanych przez Jezusa – zarówno w synagogach, w domach, jak i na otwartej przestrzeni. Zatem była nadzieja również dla Jaira! Pan Jezus przychylił się to prośby i udał się za przełożonym synagogi, który pośpiesznie prowadził Mistrza do swojego domu. W głowie Jaira mogły kołatać się niespokojne myśli: „Czy zdążymy?”. Niepodziewanie, podczas drogi do domu, przyszedł ostateczny cios. Autor Ewangelii zanotował: „przybyli ludzie do przełożonego synagogi. Twoja córka umarła – donieśli – dlaczego trudzisz Nauczyciela?”. To już koniec. Ostatnia iskierka nadziei zgasła... Zanim jednak Jair odszedł, przygnieciony brzemieniem smutku, usłyszał z ust Jezusa słowa: „Nie bój się, tylko wierz!”. Wierzyć? W co? Przecież nie słyszał, by w publicznej służbie Nauczyciela z Nazaretu dokonywały się wskrzeszenia z martwych. Wierzyć… Tak… Jasne… Teraz, jak się zdaje, szedł do domu jedynie po to, by po raz ostatni popatrzeć na zmarłą córeczkę, którą tak bardzo kochał… Kiedy dotarli do domu dał się słyszeć „płacz i głośne zawodzenie”. I wtedy usłyszał słowa Jezusa. Jakże dziwne w tej beznadziejnej sytuacji: „Dziecko nie umarło, tylko śpi”. Reakcja otoczenia była nie trudna do przewidzenia. W Ewangelii czytamy: „Zaczęli się naśmiewać z Niego”. Ta szalejąca emocjonalna burza, jaka rozgrywała się w sercu Jaira, miała się wkrótce uciszyć. Pan Jezus był z Jairem w jego bólu. On był też ponad Jego zwątpieniem, ponad drwiną ze strony otaczających Go żałobników, ponad chorobą i śmiercią dziewczynki. Marek, autor Ewangelii, zapisał co Jezus uczynił i powiedział. Prosty gest i dwa słowa, które zmieniły wszystko: „Ujął dziewczynkę za rękę i powiedział: «Talita kum!». To znaczy: Dziewczynko, mówię ci, wstań!”. Na oczach zaskoczonych uczniów – Piotra, Jakuba oraz Jana – w obecności zrozpaczonych rodziców dokonał się cud. Dziewczynka wstała, a „oni niemal osłupieli w ogromnym zachwycie”. 

To niezwykła opowieść. Poruszająca. Jednak historie zapisane na kartach Ewangelii i, po wielokroć, stanowiące inspirację dla artystów nie są jedynie do odczytywania ich na tle odległych czasów – sprzed blisko dwóch tysięcy lat. Ta opowieść ma na celu zbliżać nas do Tego, który, podobnie jak w życiu Jaira, pozostaje obecny pośród naszego bólu. Wkracza w rzeczywistość rozpaczy i beznadziei, by wnieść nadzieję. 

On jest ponad naszym zwątpieniem. 

On jest ponad naszą niewiarą. 

On jest ponad chorobą. 

On jest ponad śmiercią. 

Do Niego należy ostatnie słowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz