środa, 11 listopada 2020

INSPIRUJĄCY FILM

18 lutego 1952 roku czteroosobowa załoga małej łodzi Straży Wybrzeża Stanów Zjednoczonych przeprowadziła akcję ratunkową u wybrzeży Nowej Anglii. Szalejący sztorm był przyczyną przełamania się na dwie części tankowca SS Pendleton. Rufowa część Pendletona zachowała zasilanie, jednak załoga miała ograniczone możliwości by sterować jednostką. I właśnie do tej grupy uwięzionych marynarzy została wysłana na pomoc łódź ratunkowa, którą dowodził kpt. Bernard Webber. W bazie Straży Wybrzeża znajdowało się wtedy kilkunastu ratowników, ale większość odmówiła wypłynięcia, uznając, że niewielka łódź ratunkowa nie przetrwa w warunkach ogromnych – dwudziestometrowych – fal i huraganowego wiatru. Po drodze czteroosobowa ekipa ratowników straciła kompas, a sama łódź – miotana falami – została uszkodzona. Wypełniona, ponad stan, uratowanymi ludźmi motorówka musiała przetransportować rozbitków na ląd. Ale jak to zrobić w niesprzyjających nocnych warunkach zimowych, kiedy nie ma kompasu? 

O tych wydarzeniach opowiada film „The Finest Hours” (polski tytuł: „Czas próby”), z 2016 roku. Obok ratownika Berniego Webbera centralną postacią w filmie jest Ray Sybert – inżynier na SS Pendleton, który podejmuje działania zmierzające do ocalenia dryfującej części statku i pozostałych przy życiu marynarzy. 

To właśnie ci dwaj mężczyźni zostali postawieni na scenie historii, by odegrać pierwszoplanową rolę pośród dramatycznych wydarzeń w lutym 1952 roku. Żaden z nich nie miał pewności czy uda się przeżyć i każdy z nich, w obliczu zagrożenia życia oraz presji otoczenia, musiał podejmować trudne decyzje. W warunkach oceanicznego żywiołu, w okolicznościach pozbawionych choćby najmniejszego poczucia komfortu, wzięli na swoje barki odpowiedzialność za życie towarzyszy. Z czasem swoim pokornym przywództwem zyskali uznanie i szacunek. Ich postawa zainspirowała pozostałych do wiary w ocalenie „wbrew wszelkiej nadziei”. 

Polecam do obejrzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz