piątek, 5 lutego 2021

LUBIĘ KOŚCIÓŁ

Lubię wiele rzeczy, które stanowią część mojej codzienności. Lubię spacery w otoczeniu ładnych krajobrazów, szczególnie na górskich szlakach. Lubię dobrą książkę i dźwięki, roznoszącej się po pokoju, muzyki. Lubię ciekawe rozmowy oraz wspólnie z rodziną i przyjaciółmi spędzany czas przy posiłku. Lubię smak i aromat dobrej kawy, którą zaparzam w moim przelewowym ekspresie, obserwując jak kolejne porcje ciemnego napoju wypełniają szklany dzbanek. Lubię dobry, dający postawę do przemyśleń, film. Lubię… 

Choć nie jest to ta sama kategoria co powyższe „lubię”, ale lubię też Kościół, ten którego doświadczyłem i doświadczam od czasu, kiedy w moją codzienność wkroczył Pan Jezus Chrystus. Zamiast „Kościół” zwykłem też używać słowa Wspólnota. Może wynika to z faktu, że moje pierwsze kroki w chrześcijańskim życiu stawiałem we wspólnocie katolickiej będącej częścią ruchu pentekostalnego. W tym Kościele – wspólnocie doświadczających realności Chrystusa ludzi – próbuję, mniej lub bardziej udolnie (czasami bardzo nieudolnie), trwać od blisko trzydziestu lat. Z jednej strony doświadczam lokalności Kościoła, z drugiej zaś widzę go szerzej. Widzę, że jest on obecny w różnych częściach Polski i przez niego Bóg zdecydowanie objawia swoją „różnorodną mądrość”. 

Wśród różnych stwierdzeń nowotestamentowych autorów, odnoszących się do Kościoła, można znaleźć też takie oto słowa Pawła z Tarsu skierowane do Tymoteusza: „[chcę], abyś wiedział, jak należy postępować w domu Bożym, którym jest Kościół Boga żyjącego, filar i ostoja prawdy”. A zaraz po nich Paweł pisze: „A niewątpliwie wielka jest ta oto tajemnica naszej wiary: On objawił się w ciele, dzięki Duchowi stał się Sprawiedliwym, pokazał się aniołom, ogłoszony został wśród pogan, znalazł wiarę w świecie, został uniesiony w chwale”. W centrum Kościoła, będącego „filarem i ostoją prawdy” nie stoi człowiek z jego pomysłami, mądrością, sprytem, zaangażowaniem, umiejętnościami, talentami, umiejętnością perswazji i innymi przymiotami. Istotą Kościoła jest Chrystus, bo to z Niego Kościół się zrodził i tyko poddając się Jemu zyskuje właściwą sobie tożsamość. Dlatego w Kościele jesteśmy wezwani, by głosić „Chrystusa Jezusa jako Pana, a nie samych siebie”. Mamy być „zakorzenieni w Nim”, „w Nim budować i w Nim umacniać swą wiarę”. 

Zatem trwajmy w Nim. I, jak napisał John Piper, „tak żyjmy, tak służmy, tak głośmy kazania i tak piszmy, by Jezus Chrystus, ukrzyżowany i wskrzeszony przez Boga, stał się jedyną chlubą tego pokolenia”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz