czwartek, 13 kwietnia 2017

STARE I NOWE. COŚ SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNA

Są wydarzenia, które odmieniają historię i sprawiają, że nasze postrzeganie świata się zmienia. Wynalazki i odkrycia geograficzne, na przestrzeni dziejów, czyniły i czynią nasze życie innym. Wielokrotnie, za sprawą odkryć, trzeba było pożegnać się ze starym sposobem myślenia o otaczającej nas rzeczywistości. Okrzyki radości nie pozostawiały wątpliwości, że nastąpił przełom: „Tak! Hurra! Doczekaliśmy się! Nadeszła nowa epoka!”.

Najbardziej przełomowe wydarzenie w dziejach nie miało jednak oprawy festiwalu i święta. Trudno w ogóle było w nim dostrzec znamiona czegoś wielkiego i przełomowego.

Tak było… 

Ci, którzy patrzyli na umierającego Jezusa nie mieli świadomości, że oto zaczyna się nowy rozdział w dziejach świata. Kto ze słuchających, naznaczonego bólem i rozpaczą, wołania: „Eloi, Eloi, lema sabachtani (Boże mój, Boże mój, dlaczego Mnie opuściłeś?)” spodziewał się, że oto zmienia się historia i odtąd nic już nie będzie takie jak dotychczas?

Skazaniec był Żydem, więc nie wzbudzał pozytywnych uczuć u Rzymian – wykonawców kary. Przez Żydów, tych którzy wyznaczali standardy ówczesnego życia religijnego, był oskarżany o bluźnierstwo, zatem zasługiwał na swój nędzny i przeklęty los. Umierał w pohańbieniu. Nagi. Opuszczony przez najbliższych przyjaciół. Jego ciało było zmasakrowane na skutek okrutnego biczowania, które poprzedziło egzekucję. Za życia czynił wiele dobra i skupiał uwagę tłumów, ale w chwili śmierci zdecydowanie nie wzbudzał już takiego zainteresowania. Po zdjęciu z krzyża jego ciało, w pośpiechu, złożono do grobu. Trzeba było się spieszyć z uwagi na nadchodzący szabat. Komorę grobowca zamknięto wielkim kamieniem. Mrok. Izolacja. Koniec.

Jednak nie skończyło się na rozkładającym się w grobie ciele i wysychających kościach. Niedzielny poranek obwieszczał przybyłym do grobu kobietom: Jezus żyje! On zmartwychwstał!

Dobra nowina? 

No dobrze, ale co z tego? Przecież to wydarzyło się 2000 lat temu. W odmiennej niż nasza kulturze. Gdzieś w ziemi Izraela. Wśród Żydów, Samarytan i Rzymian z czasów świetności Imperium Romanum. My dziś mamy swoje sprawy, swoje problemy i wyzwania. Dajmy sobie spokój z jakim tam Jezusem z Nazaretu, żydowskim Mesjaszem.

A jednak nie ma w dziejach świata nic większego i ważniejszego niż śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Wyjątkowość tego wydarzenia związana jest przede wszystkim z tożsamością Tego, który umarł i ożył. Jezus był kim więcej niż tylko człowiekiem. Był Bogiem Jahwe, Panem Panów, Stwórcą i źródłem wszelkiego życia, Alfą i Omegą, i jak wyznajemy: „Bogiem prawdziwym z Boga prawdziwego”. On przez swoją śmierć i zmartwychwstanie ogłosił niepodważalnie: „Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi”. Czy to nie zbyt daleko idące stwierdzenie? Nowotestamentowi autorzy nie pozostawiają nam w tym względzie żadnych wątpliwości. Opowieść o śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa uczynili fundamentem całej swojej narracji. Ewangelie, listy i inne pisma skupiają się właśnie na tym przesłaniu. Dlaczego? Ponieważ w tych faktach widzieli zapowiedź nowej rzeczywistości. Jakże odmiennej od obrazu świata, który nas otacza.

Coś się skończyło...

Paweł z Tarsu, pisząc do chrześcijan z Koryntu, wyraził takie przekonanie: „...przemija bowiem postać tego świata...”. Grzech, choroba, przekleństwo, cierpienie, nienawiść, zbrodnie, potępienie, demony, diabeł i śmierć należą do „tego świata”, który przemija. Wymienione zjawiska, choć obecne i oddziałujące na tysiące a nawet miliony ludzi na świecie, należą do starego porządku rzeczy. Wobec tych destrukcyjnych zjawisk chrześcijaństwo ogłasza: „Wasz kres jest bliski! Nie stanowicie ostatecznej rzeczywistości! Jest coś lepszego i bardziej realnego niż wy!”.

Coś nadchodzi... 

„Następnie zobaczyłem nowe niebo i nową ziemię, gdyż pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły… Nie będzie już śmierci ani bólu, krzyku ani znoju; ponieważ pierwsze rzeczy – przeminęły. I ogłosił Ten, który siedział na tronie: Oto wszystko czynię nowym. Potem dodał: Napisz: Te słowa są prawdziwe i godne wiary” – taką treść wyczytujemy w apokalipsie Jana. Bożym celem jest odnowienie i przemiana całego stworzenia, to jest możliwe właśnie dzięki dziełu Jezusa. Dobra nowina, którą głosimy, brzmi: Bóg przejął władzę nad światem! Jak? Kiedy? W Jezusie i przez Jezusa – w Jego zgonie i powstaniu z martwych!

I już jest… 

To nowe możemy oglądać już teraz za sprawą tych, którzy stali się „nowymi stworzeniami w Chrystusie”. Jak? Przez wiarę. Zaufali. Narodzili się na nowo. Doświadczyli Boga i żyją, aby rozgłaszać Jego chwałę i Jego piękno. Bóg nie jest „odległym bytem” obojętnym na sprawy i potrzeby ludzi. Wręcz przeciwnie. Wszystkie bariery, które mogłyby nas oddzielać od Niego zostały usunięte w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa.

Czas otworzyć oczy: „A jeśli nawet głoszona przez nas dobra nowina jest zakryta, to jest tak w przypadku tych, którzy giną, niewierzących, których umysły zaślepił bóg tego wieku, aby nie dotarło do nich światło dobrej nowiny o chwale Chrystusa, który jest obrazem Boga” – napisał Paweł z Tarsu. Nic ważniejszego w historii się nie wydarzyło. A wszystko, co jeszcze się jeszcze wydarzy ma związek właśnie z Chrystusem – Jego śmiercią i zmartwychwstaniem. Dlatego łączę swoje życie już teraz z Nim. On jest uosobieniem nowej rzeczywistości, za którą tęsknię. Nowej, czyli jakiej? Piotr apostoł napisał: „Bo przecież oczekujemy – zgodnie z obietnicą – nowego nieba i nowej ziemi, w których na stałe zamieszka sprawiedliwość”.

W tym, pełnym napięcia, oczekiwaniu, tę nową realność chwytam przez wiarę i już dziś chcę nią żyć, wszak „kto jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem. Stare przeminęło – i nastało nowe!”. Żyję w Nim i dla Niego, przecież „Chrystus po to umarł i zmartwychwstał, aby panować nad umarłymi oraz nad żywymi”. A co z Tobą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz