środa, 6 stycznia 2021

Z KSIĄŻKI "BÓG NIEOKIEŁZNANY"

„Wielki jest Pan i bardzo godny chwały, a wielkość Jego niezgłębiona” (Ps 145,3). Jeśli uwierzymy słowom zaczerpniętym z Biblii, przekonamy się, że Bóg jest absolutnie fascynujący i absolutnie potężny. On jest Tym, który jest najbardziej godnym by się Go bać, podziwiać oraz zachwycać Nim. Nie zdołamy jednak tego zrobić, jeśli nie dostrzeżemy Jego wielkości i postawimy siebie na piedestale. Tak zaś dzieje się, gdy w Ewangelii, w Kościele i w naszym życiu duchowym na pierwszym miejscu wciąż stawiamy człowieka i hołdujemy obrazowi Boga, który w żaden sposób nie uderza w nasze „ja”. Dopasowujemy Go do tego, co nam odpowiada. Chcemy, żeby On był z nami „kompatybilny”. Chcemy Go zdewaluować oraz mówić o wszystkim innym tylko nie o Nim. Oczywiście, trzeba było stworzyć pewną przeciwwagę dla obrazu budzącego strach i karzącego Boga i uwydatnić role Bożego miłosierdzia i dobroci. Często jednak ten nowy obraz Boga służy nie tylko temu, by skorygować wcześniejsze Jego postrzeganie. Często popadamy ze skrajności w skrajność. Często zupełnie bagatelizujemy Boga. Bóg, przed którym nie odczuwamy żadnego strachu, staje się bardzo nudny i nie wzbudza zdziwienia, zachwytu ani fascynacji. Nie klęka się przed czymś, co nie przepełnia nas bojaźnią. Z bojaźnią Bożą łączy się także uwielbienie. Stworzyliśmy sobie obraz Boga oswojonego. Tymczasem oswojony Bóg zupełnie przestaje być Bogiem, a staje się iluzją, wywrotem ludzkiego intelektu, bożkiem. W tych wszystkich wykreowanych przez człowieka obrazach przedstawia się On najwyżej jako wyidealizowana wersja nas samych. Trudno się dziwić, że taki Bóg nikogo nie fascynuje. Trudno się dziwić, że na takiej glebie nic nie wzrasta. To, co nic nie kosztuje, nie jest nic warte. Konformizm i wygodnictwo nigdy nie zaowocowały powstaniem czegoś, o co warto walczyć i dla czego warto żyć. 

- Johannes Hartl, „Bóg nieokiełznany. Jak opuścić strefę duchowego komfortu”, Kraków 2019, str. 58-59.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz