środa, 28 grudnia 2016

SYMEON

Ewangelia Łukasza 2,22-35

Wśród tych, którzy właściwie rozpoznali tożsamość Jezusa, był niejaki Symeon wspomniany przez Łukasza ewangelistę.

40 dni po narodzeniu Jezusa, Maria i Józef przybyli z dzieckiem do Jerozolimy, by dopełnić nakazanych przez Prawo Mojżeszowe dwóch obrzędów: oczyszczenia kobiety po połogu i wykupu pierworodnego. Zgodnie z Prawem, po urodzeniu dziecka kobieta była rytualnie nieczysta, a czas trwania tej nieczystości był związany z płcią dziecka. Po urodzeniu dziewczynki pozostawała nieczystą przez 80 dni, w przypadku chłopca ten czas był o połowę krótszy. Oczyszczenie i przywrócenie do pełnego uczestniczenia w życiu religijnym i społecznym wiązało się ze złożeniem ofiary w świątyni. Również narodziny pierworodnego wiązały się z przyniesieniem do świątyni daru ofiarnego - na pamiątkę wydarzeń związanych z wyprowadzeniem Izraela z Egiptu, gdzie w obliczu uporu Faraona "uderzył Jahwe we wszystko, co było pierworodne w Egipcie, zarówno wśród ludzi, jak i wśród zwierząt[1]".

Symeon, jak zanotował Łukasz, "natchniony przez Ducha przyszedł do świątyni, gdy rodzice wnosili Jezusa, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa[2]". Pośród innych cnót takich jak pobożność i sprawiedliwość, to właśnie obecność Ducha Świętego stanowiła o niezwykłości tego skromnego człowieka. Jego obecność i bliskość wspomniana jest trzykrotnie w kontekście Symeona.
Pod natchnieniem Ducha, Symeon, zapowiedział Marii charakter dzieła Jezusa, Jego wpływ na ludzi i oznajmił czego doświadczy ona sama: "Oto Ten został ustanowiony, aby być powodem zarówno upadku, jak i podźwignięcia się wielu ludzi w Izraelu oraz jako znak, o który będą się spierać. W ten sposób wyjdą na jaw zamysły wielu serc; przy tym też twoją duszę przeszyje miecz cierpienia[3]".

Jezus był i pozostaje niezmiennie znakiem sporu i podziału. Jego osoba, nauczanie i dzieło, a w szczególności śmierć na Golgocie, dzieli i poróżnia. Jedni stają się Jego naśladowcami, inni obrzucają Go bluźnierstwami i słowami pogardy. Dla jednych Krzyż jest znakiem mądrości Boga i zbawienia, dla innych jest głupotą i odrazą - "przyczyną upadku i skałą skandalu[4]", jak napisał apostoł Piotr. Głoszenie śmierci i zmartwychwstania Jezusa, jako fundamentu wiary i nadziei zbawienia, pozostaje nieodłącznym elementem służby Kościoła. Tak było prawie 2000 lat temu, tak jest i obecnie. Poselstwem Kościoła jest "Chrystus i to ukrzyżowany[5]", jak pisał Paweł. Niczego nowego nie potrzebujemy wymyślać i niczego nie potrzebujemy upiększać ani dodawać. Tylko Krzyż. Zgorszonych, niezadowolonych i "oburzonych" było, jest i będzie wielu, jednak byli, są i będą też tacy, którzy uwierzyli, wierzą i uwierzą ku zbawieniu.

Oby, w naszym pokoleniu, mniej było tych, którzy się "gorszą i upadają", a więcej tych, którzy "wierzą i zachowują nadzieję".

"Słowo o Krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, dla nas jednak, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą (…) Podczas gdy Żydzi domagają się znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie skandal, a dla pogan głupstwo, natomiast dla powołanych – tak Żydów, jak i Greków – głosimy Chrystusa, który jest mocą Bożą i mądrością Bożą.[6]"


[1] Wj 13,15 (Biblia Warszawsko-Praska).
[2] Łk 2,27 (Nowe Przymierze).
[3] Łk 2,34-35 (Nowe Przymierze).
[4] Zob. 1 Ptr 2,8.
[5] Zob 1 Kor 2,2
[6] 1 Kor 1,18.22-24.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz