piątek, 13 marca 2020

NADZIEJA W CZASACH NIEPOKOJU

Przyznaję, że istniej rodzaj odczuwalnego niepokoju związanego ze wzrastającą liczbą osób u których zdiagnozowano obecność koronawirusa. W całym świecie potwierdzono 135 846 przypadków zachorowań, w tym prawie 5000 zgonów. Czyli śmiertelność wynosi proc. Wyższy wskaźnik śmiertelności dotyczy Włoch, gdzie na 15113 osób zarażonych umarło 1016 (6,7 proc). Ten wskaźnik śmiertelności jest szczególnie wysoki w grupie starszych osób. Wśród osób powyżej 80. roku życia zgony sięgają prawie 15 procent. 

Wszyscy kiedyś umrzemy. Gdybym miał wybierać, to jeszcze trochę chciałbym pożyć. Staram się dbać o zdrowie i utrzymywać ciało w dobrej kondycji. Jednak i tak kiedyś umrę. Wcześniej czy później moje ciało przestanie być aktywne i wszelkie życiowe funkcje organizmu ustaną. Umieranie i śmierć pozostają nieuchronnym elementem rzeczywistości „tego wieku” – tak Biblia określa czas w którym żyjemy. Jednak chrześcijańska nadzieja, którą zyskałem – prawie trzydzieści lat temu – w Chrystusie, pozwala mi sięgać poza realia śmierci i umierania. Moja nadziej dotyczy wiecznej i niebiańskiej rzeczywistości, która przepełniona jest Bożą chwała Jego panowaniem. Skąd czerpię taką nadzieję? Z dwóch najważniejszych faktów, które wyczytuję z kart Nowego Testamentu – ze śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Zmartwychwstały Chrystus dowodzi, że śmierć nie jest końcem. Śmierć została pokonana i zostanie ostatecznie pokonana. Takie słowa zapisał apostoł Paweł: „Chrystus zmartwychwstał i jest pierwszym zwiastunem zmartwychwstania tych, którzy zasnęli (umarli). Skoro bowiem przez człowieka wkroczyła śmierć, przez człowieka też nadejdzie zmartwychwstanie. Bo jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni, każdy w swoim porządku: Jako pierwszy zwiastun – Chrystus. Potem, w czasie Jego przyjścia, ci, którzy należą do Chrystusa. Następnie przyjdzie koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu, gdy usunie wszystkie zwierzchności, każdą władzę i moc. On musi bowiem królować, aż położy wszystkich wrogów pod swoje stopy. A jako ostatni wróg usunięta zostanie śmierć.”

Chcę ufać Bogu. Polegać na Nim i trwać w przekonaniu, że „kochającym Boga, to jest tym, którzy są powołani zgodnie z Jego planem, wszystko służy ku dobremu”. On pozostaje DOBRY nawet wtedy, gdy przydarzają się złe – z naszego punktu widzenia – rzeczy. W tym nieidealnym świecie, w którym obecne są grzech, choroba, przekleństwo, cierpienie, nienawiść i śmierć wciąż istnieje NADZIEJA. Jej źródła próżno szukać w ludzkiej mądrości, zasobach finansowych, geniuszu polityków czy militarnej sile, choćby najlepiej wyszkolonej armii. Przynajmniej takie jest moje przekonanie. Swoją ufność i nadzieję wiążę z osobą Jezusa Chrystusa, który pozostaje, niezależnie od ludzkich opinii, „Panem panów i Królem królów”, „Alfą i Omegą”, tym „Który jest, Który był i Który przychodzi”. A wszystko zmierza do pięknego finału, o którym tak śpiewał – jednej z moich ulubionych anglojęzycznych artystów – Matt Redman:

„Przyjdzie dzień, gdy bez sił zostanę,
Nadejdzie czas mego końca tu.
Dusza ma będzie już na zawsze Cię uwielbiać,
W wieczności z Tobą piękna zabrzmi pieśń”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz