wtorek, 30 listopada 2021

REFLEKSJA NAD HISTORIAMI PRZEŚLADOWANYCH CHRZEŚCIJAN

„Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?” Takie pytanie zadaje Paweł z Tarsu w jednym ze swoich apostolskich listów. To pytanie jest częścią swoistego hymnu o Bożej miłości skierowanej do człowieka. Zaraz za tym pytaniem pojawia się też lista doświadczeń towarzyszących chrześcijańskiemu życiu. Należy wnioskować, że były to doświadczenia bliskie samemu autorowi listu, jak i chrześcijanom, których Paweł znał i wśród których służył. A gdybyśmy my – mieszkańcy Polski – mieli wymienić to, co jest naszym typowym doświadczeniem jako chrześcijan? Co znalazłoby się na tej liście? Patrząc na własną historię życia i teraźniejszość nie umieściłbym na niej tego, co napisał Paweł z Tarsu. Lista apostoła zawiera takie doznania jak: „utrapienie, ucisk, prześladowanie, głód, nagość, niebezpieczeństwo i miecz”. Czy ja musiałem zmierzyć się z głodem, brakiem odzienia, prześladowaniem czy zagrożeniem utraty życia ze strony władz? Kiedy piszę ten tekst siedzę w ogrzanym peletem domu i z kubkiem zaparzonej w ekspresie kawy na stole… Nikt z moich sąsiadów i osób z najbliższego otoczenia nie dąży do tego, by – ze względu na moją wiarę w Chrystusa – mnie oskarżyć, sponiewierać i wydać pod sąd. Żyję w kraju, gdzie mogę w nieskrępowany sposób pielęgnować i wyrażać moją wiarę w Boga. Jednak nie wszędzie na świecie jest tak dobrze i bezpiecznie dla chrześcijan. Znaczna część uczniów Chrystusa przeżywa to, o czym pisał, w zacytowanym na wstępie Liście do Rzymian, Paweł z Tarsu. Prześladowani chrześcijanie w Sudanie, Korei Północnej, Pakistanie, Erytrei, Somalii czy Bangladeszu mogą zdecydowanie utożsamić się z takimi rzeczami jak: „utrapienie, ucisk, prześladowanie, głód, nagość, niebezpieczeństwo i miecz”. 

Wczoraj (28.11) na niedzielnym nabożeństwie przysłuchiwałem się kilku historiom chrześcijan nawróconych z islamu oraz tych, którzy mieszkają w Afryce subsaharyjskiej. W tych opowieściach była mowa o utracie mienia, okaleczeniach z rąk prześladowców, stracie najbliższych, zniszczeniu kościołów… Jednak w tych historiach było coś jeszcze: PASJA I MIŁOŚĆ DO BOGA, pomimo trudności, bólu, łez, cierpienia, poniżenia i blizn (tych fizycznych i psychicznych). Jak wiele można nauczyć się z przykładu tych, którzy kroczą za Bogiem w obliczu prześladowań! A w moim sercu zrodziło się pytanie: „Jak wygląda moje zaufanie do Chrystusa?”. Czy, mając zdecydowanie więcej wygód i komfortu, traktuję moją relację z Bogiem i wspólnotą chrześcijańską wystarczająco poważnie? A może Bóg i Kościół są jedynie mało znaczącym dodatkiem do – wypełnionego całą paletą doznań – przyjemnego i bezpiecznego życia? Czy wciąż mogę powiedzieć i zaświadczyć, że moje oddanie Chrystusowi to zdecydowanie sprawa pierwszorzędna i najważniejsza? Prześladowani chrześcijanie we współczesnym świecie dają mi ważną lekcję dotyczącą priorytetów. Czasami warto się nieco zawstydzić w swoim życiu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz