środa, 1 kwietnia 2020

NIEBIAŃSKA NADZIEJA

W Liście do Kolosan Paweł wyraża swoją wdzięczność Bogu za ludzi, których osobiście nie poznał. Dziękuje Bogu za tych mieszkańców Kolosów, którzy za sprawą głoszenia prawdy Dobrej Nowiny zostali „wyrwani z mocy ciemności”, by żyć pod panowaniem Bożego Królestwa. Dziękczynieniem Pawła objęta jest ich „wiara w Chrystusie”, „miłość okazywana wszystkim świętym” oraz „nadzieja przygotowana w niebiosach”. W kontekście tej nadziei, która jest przygotowana dla chrześcijan w niebie, chciałbym przywołać słowa teologa N.T. Wrighta: „Nie niebo jest ostatecznym miejscem przeznaczenia chrześcijanina. Dla odnowionego ciała potrzebujemy odnowionego kosmosu, w tym odnowionej ziemi. I właśnie to obiecuje nam Nowy Testament. Co zatem mają na myśli nowotestamentowi autorzy, mówiąc o dziedzictwie czekającym na nas w niebie? To stwierdzenie było źle rozumiane, co przyniosło poważne skutki w myśleniu, modlitwie, życiu i sztuce. Sensem tych tekstów, które przywołują niebiańską nadzieję nie jest, że «trzeba iść do nieba», jak można przypuszczać, żeby tam cieszyć się dziedzictwem. Raczej oznacza to, że «niebo» jest miejscem w którym Bóg przechowuje swoje plany i cele dla przyszłości. Jeśli powiem, że w lodówce jest piwo, to nie znaczy, że ktoś musi wejść do lodówki, żeby napić się piwa!”.

Mam nieodparte wrażenie, że rzeczywistość „nowej ziemi i nowych niebios, w których mieszka sprawiedliwość” to największy i najokazalszy projekt, który jest cierpliwie i konsekwentnie realizowany przez Boga. Przebłyski tej nadchodzącej rzeczywistości odnajdujemy w chwilach, raczej krótkich, naznaczonych realnością Bożej obecności, kiedy wszystko wokół zdaje się eksplodować pięknem, chwałą i czystością. Drobną namiastką tego co nadchodzi jest też przyjemność jaką czerpiemy z przyglądania się pięknu stworzenia, z czułości i delikatności dotyku kochającej nas osoby, z muzyki i śpiewu czy bogactwa zapachów i smaków. Sadzę, że wieczność – „niebiańska nadzieja” – będzie o wiele bardziej namacalną rzeczywistością niż przywykliśmy ją sobie wyobrażać.

Jeśli dziś radujemy się patrząc na piękno otaczającej nas przyrody, jeśli zachwycamy się różnorodnością barw, dźwięków czy zapachów – a przecież to wszystko dzieje się w realiach wciąż obecnego grzechu, marności i przemijania – to co dopiero będzie, gdy nastaną „nowe niebiosa i nowa ziemia”, naznaczone odkupieniem i chwałą Boga? Nie ma właściwych słów i obrazów, których moglibyśmy użyć, aby opisać to co nadchodzi i co „przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”. Wizja tej mającej nadejść rzeczywistości ukazana została w tekście Apokalipsy Jana, w obrazie miasta – Nowego Jeruzalem, które zstępuje z nieba od Boga – przepełnionego pięknem i majestatem Chrystusa. Jest tam też taki opis: „I ujrzałem rzekę wody życia, lśniącą jak kryształ, wypływającą spod tronu Boga i Baranka. Pomiędzy główną ulicą miasta a rzeką, stąd i stamtąd, jest drzewo życia, które rodzi dwanaście owoców, wydając owoc w każdym miesiącu. A liście tego drzewa służą do leczenia narodów”.

Bogu niech będą dzięki za „nadzieję, która jest zachowana w niebie dla nas”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz