czwartek, 14 lipca 2016

WIARA I PUBLICZNE "TAK" DLA JEZUSA POŚRÓD WROGOŚCI

W dziewiątym rozdziale Ewangelii Jana zapisana jest historia człowieka niewidomego od urodzenia, który w dość niezwykłych okolicznościach doświadczył cudu, o którym sam tak zaświadczył: "Człowiek imieniem Jezus, zrobił błoto, nałożył mi na oczy i polecił: Idź, obmyj się w Siloe. Poszedłem więc, obmyłem się - i widzę."

W tym rozdziale możemy prześledzić też proces narodzin i formowania się wiary uzdrowionego. Jego relacja z Jezusem kształtowała się w niesprzyjających okolicznościach. W zamyśle przywódców religijnych było, aby każdy kto zdecydował się uznać w Jezusie obiecanego Mesjasza, został wyłączony z synagogi.

Wyłączenie z synagogi niosło ze sobą poważne konsekwencje. Było ono skazaniem na społeczną izolację. Kontakty z takim człowiekiem były zakazane do tego stopnia, że nie można mu było przyjść z pomocą nawet gdy znalazł się w niebezpieczeństwie.

Właśnie w takiej wrogiej atmosferze społecznej, uzdrowiony składa świadectwo o Jezusie, uznając w Nim Tego, "kto jest od Boga", i wyznaje: "Wierzę!", składając pokłon Zbawicielowi.
Wiara w Jezusa i publiczne przyznawanie się do Niego wymagają odwagi, szczególnie w krajach, gdzie prześladowania i wrogość wobec uczniów Chrystusa są stałym elementem życia. Wielu chrześcijan skazywanych jest nie tylko na społeczną izolację czy utratę majętności, lecz doświadcza także fizycznej przemocy ze śmiercią włącznie. Ich wiara może być dla nas wzorem do naśladowania, wszak to właśnie ten rodzaj wiary wypróbowanej w ogniu prób i doświadczeń stanowi szczególną wartość przed Bogiem.

W Polsce nie doświadczamy systemowych prześladowań i ukierunkowanej na chrześcijan nienawiści, choć oczywiście zdarzają się przypadki niechęci i odtrącenia. Niezależnie od społecznych okoliczności jesteśmy wezwani, by w przestrzeni publicznej składać świadectwo o Jezusie i Jego dziełach.

Wbrew powszechnej opinii wiara nie ma być ukrytą i prywatną sprawą człowieka. Wiara, do której wzywa nas Zbawiciel, ma także znajdować swój publiczny wyraz: "Do każdego zatem, kto się do Mnie przyzna wobec ludzi, i Ja się przyznam wobec Mojego Ojca, który jest w niebie".
Poza łatką "dziwaka" i "religijnego fanatyka", za publiczne przyznawanie się do Jezusa nie grozi nam w Polce nic złego. Okoliczności mogą się jednak zmienić. Moją modlitwą jest, aby relację i przynależność do Jezusa cenić ponad wszystko i zachować wiarę w każdych - nawet wrogich i niesprzyjających okolicznościach.

Wiara pierwszego Kościoła kształtowała się pośród cierpienia i prześladowania. "Nagrodą" za publiczne "TAK" dla Jezusa były: "zniewagi, udręki, cierpienia, więzienie i grabież mienia" (Hbr 10,33-34). Świadectwo nowotestamentowego Kościoła, a także współczesnych chrześcijan z regionów naznaczonych prześladowaniem, zmusza mnie do zastanowienia nad stanem i jakością mojej ufności wobec Chrystusa i nad gotowością do uczestniczenia w cierpieniach i zniewagach ponoszonych w imię przynależności do Boga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz