środa, 14 grudnia 2022

DRUŻYNA?

Jednym z poważnych problemów współczesności wydaje się być przerost indywidualizmu nad gotowością współpracy. Zespołowość przegrywa z tendencjami do niezależności. Ten deficyt „drużynowości” dotyka też, jak czasem obserwuję, realiów kościelnych. 

Jednym z obrazów życia kościelnego, który jest mi bliski, pozostaje orkiestra symfoniczna, gdzie wielość instrumentów i indywidualne umiejętności muzyków poddane są wspólnej wizji i pracy dyrygenta. To mamy dać się dyrygować w Kościele? A gdzie wolność? Ale my mamy nasze pomysły na to jak głośno i w którym momencie ma zabrzmieć nasz instrument! Głosy oburzenia zdają się być słyszalne… 

 W życiu kościelnym deficytowa jest gotowość do… podporządkowania się. To określenie „podporządkowanie” zdaje się nie być mile widziane w naszych społecznych realiach. Zrobienie czegoś „pod dyktando” innych bywa odbierane jako „grabież wolności” i – mówiąc językiem kościelnym – zamach na „prowadzenie przez Ducha”. Samo określenie „czynić coś pod dyktando” w dobie indywidualizmu i niezależności odbierane jest bardzo negatywnie niczym gwałt, atak i kontrola. Przykładowo, kiedy osoba odpowiedzialna za całość funkcjonowania lokalnego Kościoła lub jakąś dziedzinę życia wspólnoty prosi o współpracę, której elementem jest właśnie podporządkowanie się ogólnej wizji zderza się często z brakiem zrozumienia i słyszy coś takiego: „To chcesz, abym zrobił/ zrobiła coś pod Twoje dyktando? Tak po Twojemu, a nie po mojemu?”. Kocham wolność i dostrzegam jej niezbędność także w wymiarze kościelnym. Ale czy nie mamy swoistego przeakcentowania wolności kosztem podporządkowania się? Co zrobić z takim fragmentem Pisma: „Bądźcie więc podporządkowani sobie nawzajem w bojaźni Chrystusowej”? Podporządkowani jedni drugim… To trudna i – z mojej obserwacji – deficytowa postawa. A co zrobić z takim radykalnym stwierdzeniem autora Listu do Hebrajczyków: „Bądźcie posłuszni i ulegli swoim przewodnikom. Czuwają oni nad waszymi duszami i zdadzą z tego sprawę. Niech to czynią z radością, a nie z narzekaniem, bo to nie wyszłoby wam na korzyść”? Być może owo swoiste „odbicie” w kierunku niezależności i ta niechęć do „podporządkowania” ma związek z poważnymi nadużyciami ludzi postawionymi w „autorytecie”, co niestety też jest obecne w kościelnych realiach… Pewnie bywa i tak, co z zawstydzeniem należy przyznać, że autorytet i przewodzenie zamieniane są na manipulację i nieuprawnioną kontrolę innych. A to właśnie ludzie będący w autorytecie (ci „z przodu” i „na czele”) są najbardziej odpowiedzialni, by SŁUŻYĆ innym. Na szczęście temat służebnego przywództwa staje się przebijać do świadomości liderów, także w Kościele. 

Ostatnio pozostaję pod wrażeniem książki pt. „Trzy kluczowe cechy idealnego członka zespołu” Patricka Lencioni. Autor zauważa: „Gdyby ktoś mnie poprosił o sporządzenie listy najbardziej wartościowych cech, które człowiek powinien w sobie kształtować, aby odnieść sukces w życiu zawodowym – i w życiu w ogóle – na pierwszym miejscu umieściłbym umiejętność pracy w zespole”. A te trzy cechy idealnego gracza zespołowego są następujące: POKORA, MĄRDOŚĆ I GŁÓD. Na pierwszym miejscu pokora, o której Lencioni tak pisze: „członek zespołu, którego cechuje pokora, to ktoś, kto nie ma rozdętego ego i nie przywiązuje nadmiernej wagi do własnej pozycji. To ktoś, kto doceni wkład pracy innych, a nie będzie zabiegał o uwagę dla siebie. Będzie on wyżej stawiał interes zespołu, a nie swój własny”. 

Jednym z kluczowych nowotestamentowych tekstów mówiących o pokorze jest ten z Listu do Filipian autorstwa Pawła z Tarsu: „…bądźcie jednomyślni, związani tą samą miłością, skupieni na wspólnym celu, złączeni jednym zdaniem. Myślcie nie o tym, jak się wybić kosztem innych lub zaspokoić własną próżność, ale raczej w pokorze uważajcie jedni drugich za ważniejszych od siebie. Niech każdy dba nie tylko o to, co jego, lecz i o to, co cudze. Bądźcie względem siebie tacy jak Chrystus Jezus”. 

Tekst Pawła mocno podkreśla ideę zespołowości i współpracy, u której podstaw stoi pokora. Właściwie rozumiana pokora pozostaje czymś pożądanym w życiu społecznym, zawodowym i kościelnym. Sam tak bardzo jej potrzebuję na co dzień, obok mądrości i głodu (zaangażowania), by móc odnaleźć się w drużynie i zespole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz