poniedziałek, 14 października 2019

UFAJ BOGU, MOJA DUSZO...

Jakiś czas temu mój znajomy (bywało w przeszłości, że byliśmy sobie bliskimi osobami) zakomunikował mi, że protestantyzm, z którym się utożsamiam, jest najkrótszą drogą do ateizmu. Nie tak dawno dotarła do mnie wiadomość, że jeden z amerykańskich pastorów, znany mi z dostępnych w języku polskim książek, oświadczył, że porzuca chrześcijaństwo. Ten fakt jest dla mnie szczególnie bolesny, bo ów pastor związany był z nurtem chrześcijaństwa z którym się identyfikuję. Wiem też, że decyzja wspomnianego pastora nie jest odosobnionym przypadkiem…

Spoglądając wstecz na moje życie, w tym na ostatnie blisko trzydzieści lat, nie mógłbym zaprzeczyć realności Boga. Jednak rozumiem, że można przestać ufać Bogu. Ze względu na minione doświadczenia trudno byłoby mi zanegować istnienie Boga, jednak wciąż toczę walkę o zaufanie do Niego. Zaufanie Bogu to zdecydowanie coś więcej niż przekonanie o Jego istnieniu. Zaufanie to zgadzanie się z Nim w sprawach dotyczących codziennej egzystencji z gotowością na korektę i zmianę. Zaufanie to odkrywanie Jego woli i poddawanie jej całego życia. To podporządkowanie Bogu swoich myśli, emocji i decyzji… Zaufanie to miłość ku Bogu, w której jest miejsce na posłuszeństwo Jego woli. Wciąż toczę walkę o tego rodzaju ufność. W tej walce, muszę szczerze przyznać, są momenty trudne, w których moja ufność szwankuje… Bywa, że znajduję sam siebie w miejscu naznaczonym niewiarą i potrzebuję ponownego zwrócenia się ku Bogu, by żyć w zgodzie z Jego pragnieniami i Jego wolą. Rozumiem, że ten sam rodzaj walki dotyczy wielu z tych, którzy wkroczyli na ścieżkę chrześcijańskiego życia. Chyba, że się mylę…

„Ufaj Bogu, moja duszo, jeszcze będę Go wielbił, On moim wybawieniem i On moim Bogiem!” (Ps 43,5). 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz