czwartek, 24 kwietnia 2014

NAZYWAJĄC RZECZY PO IMIENIU, CZYLI MÓWIĄC JAK JEST

Właśnie dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego pastora czytam książkę "Droga Golgoty" autorstwa Roya Hessiona. Znalazłem tam kilka perełek świadczących o wnikliwości duchowego spojrzenia autora. Roy Hession zdecydowanie "mówi jak jest" i wskazuje na te aspekty mojego życia, w których potrzebuję się nawrócić i nazwać grzech grzechem. 

"Współczucie samemu sobie w chwilach doświadczeń i trudności, szukanie własnej chwały lub osobistej korzyści w pracy zarobkowej lub w pracy na niwie Pańskiej, wygodnictwo, na które sobie pozwalamy w wolnych chwilach, wrażliwość na to, co ktoś do nas mówi, niechęć, samoobrona gdy nas ktoś obrazi lub zrani nasze uczucia, kompleks niższości, rezerwa w stosunku do innych, zmartwienia, strach, te wszystkie rzeczy płyną z naszego "ja", są grzechem i zanieczyszczają nasz kubek.
Niektórzy są skłonni zakwestionować, czy takie rzeczy jak kompleks niższości, rezerwa w stosunku do innych i strach są grzechem. Słyszałem już takie opinie: Nazwijcie te rzeczy niedoskonałością ludzką, ułomnością, słabością temperamentu, albo jeszcze inaczej - ale nie grzechem; Określanie tych rzeczy w ten sposób wprowadziłoby nas w niewolę! W rzeczywistości jednak prawdą jest coś wręcz przeciwnego. Jeśli bowiem te rzeczy nie są grzechem, to musimy się borykać dźwigając je przez całe nasze życie i nie ma dla nas wybawienia. Jeśli jednakże te rzeczy i inne im podobne rzeczywiście są grzechem, wówczas mamy prawo przynieść je do owego Zdroju zgotowanego dla grzechu i możemy doznać oczyszczenia z nich w chwili, gdy poddamy je cudownemu działaniu kosztownej Krwi. I dziwna rzecz: gdy właśnie z tymi rzeczami przychodzimy do Pana z prośbą, aby zechciał je obmyć Swoją kosztowną Krwią, natychmiast uświadamiamy sobie, że te rzeczy istotnie są grzechem!"
Roy Hession, Droga Golgoty, Fundacja CLC, Katowice 2012.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz