Druga podróż misyjna Pawła z Tarsu |
„Paweł mówił wam głupstwa wynikające z błędnego rozumienia Pism. Jego nauka jest fałszywa i nieprzystająca do żydowskiej tradycji uświęconej wieloletnim studiowaniem i medytowaniem nad Torą. Kim on jest, że rości sobie prawo do pouczania innych? Czyżby był lepszy od naszych nauczycieli wykształconych w rabinicznych szkołach? Nie powinniście przykładać uwagi do tego co wam mówił! W dodatku ten człowiek jest niemoralny. To zwykły szubrawiec skażony nieczystością. Jeszcze te jego ukryte pragnienia, aby pozyskać was jako swoich naśladowców i mieć dostęp do waszych portfeli. On jest chciwy na pieniądze! Chce was złupić – uczynić zależnymi od siebie i żerować na waszej naiwności. Daliście się otumanić, zmanipulować i popłynęliście w nurcie błędnej nauki”.
Takie i podobne im zarzuty kierowali wobec Pawła z Tarsu
jego przeciwnicy w Tesalonice. Po opuszczeniu miasta, w którym „uwierzyło
mnóstwo pobożnych Greków i niemało znamienitych kobiet” (zob. Dz 17,4) pojawiły
się głosy dyskredytujące apostoła w oczach chrześcijan - tych, którzy dopiero co okazali zaufanie Chrystusowi.
Pisząc swój list do Kościoła w Tesalonice Paweł odpiera te
bezpodstawne zarzuty. Przywołuje też kontekst swojego przybycia do Tesalonik,
jakim było prześladowanie i upokorzenie doznane w niedalekiej Filippi: „doznaliśmy
zniewag i cierpień w Filippi[1],
jednak Bóg dodał nam odwagi, żeby wśród wielu zmagań głosić wam Jego Ewangelię”
(zob. 1 Tes 2,2). Do Tesaloniki przybył nie po to, aby doświadczyć współczucia
i leczyć swoje rany. Miał misję do spełnienia, której był oddany bez reszty. Motywowany
powołaniem od Boga i pragnieniem głoszenia Ewangelii o Panu Jezusie Chrystusie
przybył z Sylasem (Sylwanem) do Tesalonik, gdzie „przez trzy szabaty rozprawiał
z Żydami (w synagodze) na podstawie Pism” (zob. Dz 17,1-2). Pomimo sprzeciwu,
Dobra Nowina natrafiła na podany grunt – głównie nie-Żydów. Chrześcijańska wspólnota
w Tesalonice stała się faktem. Życie i służba Pawła oraz jego współpracowników
wśród mieszkańców tego ważnego macedońskiego miasta stanowią po dziś dzień wzór
dla głoszących Ewangelię: „nie powodowała nami skryta chciwość, ani — czego Bóg
jest świadkiem — nie szukaliśmy uznania u ludzi, czy to u was, czy gdzie
indziej. I choć, jako apostołowie Chrystusa, mogliśmy oczekiwać respektu, byliśmy
wśród was bezpośredni, jak karmiąca matka, zatroskana o swe dzieci. I
przywiązaliśmy się do was tak bardzo, że gotowi byliśmy nie tylko przekazać wam
Bożą dobrą nowinę, ale także poświęcić własne dusze — do tego stopnia was
pokochaliśmy. Pamiętacie przecież, bracia, nasz trud i nasz mozół. Po to, żeby
nikogo z was nie obciążać, głosiliśmy wam Bożą dobrą nowinę, a jednocześnie
pracowaliśmy dniem i nocą. Wy sami — oraz Bóg — jesteście świadkami jak
święcie, sprawiedliwie i nienagannie postępowaliśmy wśród was wierzących. Wiecie
także, jak każdego spośród was, niczym ojciec swoje dzieci, zachęcaliśmy, jak
mu po przyjacielsku radziliśmy i jak go nakłanialiśmy, aby prowadził życie
godne Boga, który was powołuje do swojego Królestwa i chwały” (zob. 1 Tes
2,6-11).
Wstydem dla Kościoła są dziś ludzie, którzy pracę w
służbie dla Boga traktują jako możliwość czerpania zysku i korzyści
materialnych. Pawłowi obca była chęć bogacenia się kosztem tych do których
został posłany. Jako apostoł (wysłannik) Chrystusa znał smak ciężkiej pracy,
również zarobkowej, a nawet więcej – sam udzielał potrzebującym z pracy
własnych rąk. Ostrzeżenie przed chciwością jest wciąż aktualną potrzebą w
naszym pokoleniu. Kierując pożegnalne słowa do chrześcijan z Efezu, Paweł
zapowiadał pojawienie się w Kościele ludzi „mówiących rzeczy przewrotne, aby
pociągnąć za sobą uczniów”, a słowa te wypowiedział przypominając własny
przykład życia i postępowania: „nie pożądałem srebra, złota ani szaty niczyjej.
Przeciwnie wiecie, że te ręce służyły zaspokajaniu potrzeb moich i tych, którzy
są ze mną” (zob. dz 20,28-35).
Potrzeba wypróbowanych pracowników Ewangelii w naszym pokoleniu jest
oczywista, tak jak była oczywista w czasach pierwszego Kościoła. Naszą
powinnością jest modlitwa o tych, którzy służą jako pastorzy, ewangeliści,
misjonarze czy też trudzą się w jakiejkolwiek innej służbie, aby rozprzestrzeniać
Królestwo Boże. Zapłatą za tę służbę, w tym życiu, będą często zniewagi,
prześladowanie, cierpienie i fałszywe oskarżenia. Oby w obliczu oskarżeń, każdy
kto służy Bogu i Jego ludowi, mógł powiedzieć za Pawłem: „Wy sami jesteście świadkami, a także Bóg, jak w świętości, w
prawości i bez zarzutu postępowaliśmy wśród was, wierzących” (zob. 1 Tes 2,10).
Prawdziwa nagroda za wierność Bogu i oddanie Jemu nadejdzie w wieczności, kiedy
Pan Jezus powróci i „odpłaci każdemu według jego czynów”.
[1] Wydarzenia
z Filippi, do których odnosi się Paweł w Pierwszym Liście do Tesaloniczan, są
udokumentowane w Dziejach Apostolskich (zob. Dz 16,11-40).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz