Marcin Luter pali bullę papieską, Wittenberga, 1520 r. |
Protestancka reformacja XVI wieku przyniosła bardzo krytyczne spojrzenie na instytucję papiestwa i roszczenia papieża (biskupa Rzymu) do bycia głową Kościoła. Reformatorzy, również polscy, postrzegali średniowieczną instytucję papiestwa jako źródło zła. Nadużycia władzy papieskiej były przedmiotem dysput i ostrych polemik.
Postulaty reformy Kościoła głosił też, żyjący dwa wieki wcześniej, Jan Wiklif (ok. 1329-1384). W tekście prof. Pawła Krasa z Instytutu Historii PAN „Reformatio Ecclesiae w Nauczaniu Jana Wiklifa i Jana Husa” czytamy: „W nauczaniu Wiklifa o Kościele jako wspólnocie przeznaczonych Chrystus jest jego głową, a istnienie jakiegokolwiek ziemskiego następcy jest zbędne. Równocześnie Wiklif podważał papieską supremację biskupów Rzymu w Kościele, która opierała się na prymacie św. Piotra w kolegium apostolskim i władzy kluczy przekazanych mu przez Chrystusa. W jego ocenie Piotr nie został obdarowany większą władzą niż inni apostołowie, a przekazana mu władza nie odnosiła się w jakiś szczególny sposób oni do niego, ani do biskupów Rzymu. Nic też nie wskazuje, aby sprawował swoją władzę nad innymi apostołami Chrystusa i nadzorował ich posługę. Dla Wiklifa godność papieży nie budziłaby zastrzeżeń, gdyby biskupi Rzymu naśladowali św. Piotra w jego pokorze i ubóstwie, a zarazem nie rościli sobie pretensji do władzy nad całym Kościołem”. Zdaniem Wilkifa „Żaden papież nie mógł głosić czegoś, co było niezgodne z literą Pisma Świętego, które miało charakter niepodważalny i samowystarczalny. Jeżeli papież czynił inaczej, to stawał się antychrystem”.
Stanowisko protestanckie różni się od katolickiego w wielu aspektach, w tym w kwestii papiestwa. Jako protestantowi obcy mi jest, obecny w Kościele rzymskim, przepych szat liturgicznych, ołtarzy, świętych obrazów, kadzielnic, tronów, baldachimów… Obecność papieża w przestrzeni publicznej nie powoduje u mnie jakiegoś szczególnego zachwytu i obca mi jest, kreowana często wokół jego osoby, atmosfera wzniosłości i nadzwyczajności. Papież pozostaje w moich oczach takim samym człowiekiem jak każdy inny. Jeśli powie coś mądrego, warto się nad tym zastanowić, a jeśli głosi coś, czego nie dostrzegam w nauce apostolskiej Nowego Testamentu, to nie przywiązuję wagi do jego słów. Autorytetem, w sprawach wiary, pozostaje niezmienne i ponadczasowe Słowo Boże. W pełni wystarczającą, kompletną normą i ostatecznym autorytetem dla wiary chrześcijańskiej pozostaje Pismo Święte, a nie nauczanie papieży, które – jak dowodzi historia – było omylne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz