Wyobraźmy sobie Mszę katolicką ze szczególnym uwzględnieniem liturgii eucharystycznej. Wyobraźmy sobie, że podczas przygotowania darów ofiarnych celebrans kładzie na ołtarzu naczynia i przedmioty liturgiczne, a następnie zaprasza jedną osobę (na przykład Pana Marka – pracownika w sklepie ze sprzętem RTV-AGD), która jako praktykujący parafianin jest obecna w kościele, aby przyniosła z tabernakulum chleb i wino (możliwe?). Następnie ksiądz katolicki prosi kolejną osobę (na przykład Panią Martę – praktykującą parafiankę i kasjerkę z Biedronki) do przeprowadzenia obrzędu zwanego lavabo (katolicy na pewno wiedzą w czym rzecz). I to właśnie Pani Marcie ksiądz obmywa ręce i podaje specjalny lniany ręczniczek. MOŻLIWE? Potem, Pani Kasia wzywa wiernych do modlitwy nad darami – chlebem i winem. MOŻLIWE? Następnie Pani Kasia i Pan Marek prowadzą modlitwę eucharystyczną w trakcie której, wedle teologii katolickiej, dokonuje się konsekracja wina i chleba i dochodzi do przeistoczenia pokarmów w Ciało oraz Krew Jezusa Chrystusa, czyli ma miejsce transsubstancjacja. MOŻLIWE? Wreszcie Pani Kasia i Pan Marek udzielają wszystkim zgromadzonym komunii świętej. Możliwe? Otóż, NIEMOŻLIWE. Dlaczego? Jedną z różnic pomiędzy katolicyzmem a protestantyzmem jest – wyraźny w katolicyzmie – podział na świeckich i duchownych (laikat i kler). Ci drudzy nie mogą podejmować się niektórych czynności w ramach Mszy świętej.
W katolicyzmie jest obecny podział na mogących sprawować liturgię eucharystyczną i tych, którzy pozostają jedynie w łączności z celebransem, ale nie mają możliwości prowadzenia liturgii eucharystycznej NA RÓWNI z duchownymi. W Kościołach tradycji protestanckiej, szczególnie ewangelikalnej, WSZYSCY mają możliwość prowadzenia i przewodniczenia poszczególnym elementom nabożeństwa. Dzieje się tak w oparciu o przekonanie, że Nowy Testament nie uczy o Kościele składającym się z dwóch różnych grup: kleru i laikatu. Nie ma, w tradycji Kościołów ewangelicznych, takiej modlitwy, która nie mogłaby wyjść z ust tzw. „zwykłego” członka Kościoła (parafianina). W tradycji ewangelikalnej, zarówno Pani Kasia, Pan Marek, jak i pastor po seminarium (lub bez formalnego wykształcenia) mogą sprawować liturgię – łącznie z, nieco inaczej pojmowaną niż w katolicyzmie, eucharystią. Ot, jedna z różnic. Nie najważniejsza, ale najczęściej różnice teologiczne moich rozmówców mniej interesują.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz