czwartek, 12 marca 2020

CZTERY KOTWICE

Na początku lat 90. XX wieku zetknąłem się w moim mieście – Gostyninie – z inspirującym człowiekiem reprezentującym ewangelikalne chrześcijaństwo i dostałem do przesłuchania nauczanie Johna Osteena zatytułowane „Cztery kotwice”.

Kasetę z tym nauczaniem otrzymałem na małym, zorganizowanym w domu, spotkaniu podczas którego po raz pierwszy zetknąłem się z przejawami działania Ducha Świętego objawiającymi się „mówieniem innymi językami” i „prorokowaniem”. Tym, dla których te określenia brzmią nieco dziwacznie polecam lekturę Księgi Dziejów Apostolskich oraz 12. i 14. rozdział Pierwszego Listu do Koryntian autorstwa Pawła z Tarsu. Słuchając nauczania, wygłoszonego przez Johna Osteena (nieznanego mi wtedy zupełnie amerykańskiego pastora), usłyszałem zachętę, by „cały rok żyć tekstem Psalmu 91 – czytać go każdego dnia, recytować codziennie i modlić się jego słowami”. Tak właśnie brzmiały słowa nauczającego. Autentycznie zachęcony, znalazłem w mojej Biblii – otrzymałem ją od przyjaciela jako prezent na osiemnaste urodziny – tekst wspomnianego Psalmu i zacząłem uczyć się na pamięć kolejnych wersetów. To była moja pierwsza przygoda z zapamiętywaniem wersetów biblijnych.

Obraz „czterech kotwic” – mających zapewnić bezpieczeństwo w trudnych okolicznościach życia – kaznodzieja zaczerpnął z historii apostoła Pawła, który jako więzień był transportowany statkiem do Rzymu. Z uwagi na zagrożenie wpłynięcia na skały żeglarze „zrzucili z rufy cztery kotwice i wyczekiwali świtu” (Dz 27,27-29). Natomiast, by zdefiniować naturę „czterech kotwic” odniósł się właśnie do treści Psalmu 91, który poniżej cytuję z przekładu Biblii Tysiąclecia:

„Kto przebywa pod osłoną Najwyższego
i w cieniu Wszechmocnego spoczywa,
mówi do Pana: «Ucieczko moja i Twierdzo,
mój Boże, któremu ufam».
Bo On sam cię wyzwoli
z sideł myśliwego
i od zgubnego słowa.
Okryje cię swymi piórami
i schronisz się pod Jego skrzydła;
Jego wierność – to puklerz i tarcza.
W nocy nie ulękniesz się strachu
ani za dnia – strzały, co leci,
ani zarazy, co nadchodzi w mroku,
ni moru, co niszczy w południe.
Choć tysiąc padnie u twego boku,
a dziesięć tysięcy po twojej prawicy,
ciebie to nie spotka.
Ty ujrzysz na własne oczy,
będziesz widział odpłatę daną grzesznikom.
Albowiem Pan jest twoją ucieczką,
za obrońcę wziąłeś sobie Najwyższego.
Niedola nie przystąpi do ciebie,
a plaga się nie przybliży do twego namiotu,
bo swoim aniołom nakazał w twej sprawie,
aby cię strzegli na wszystkich twych drogach.
Na rękach będą cię nosili,
abyś nie uraził swej stopy o kamień.
Będziesz stąpał po wężach i żmijach,
a lwa i smoka będziesz mógł podeptać.
Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;
osłonię go, bo uznał moje imię.
Będzie Mnie wzywał, a Ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu,
wyzwolę go i sławą obdarzę.
Nasycę go długim życiem
i ukażę mu moje zbawienie”.

Te cztery kotwice, w nieco „wygładzonej” wersji, wymieniam poniżej. Każda z nich może i powinna być zastosowana, by przetrwać trudne dni, czas naznaczony zmaganiem i jakimkolwiek uciskiem. Po wielu latach od wysłuchania tamtego nauczania wracam do tekstu Psalmu 91 i przypominam sobie o „czterech kotwicach potrzebnych do przetrwania burz życia”.

Kotwica nr 1: „Będę mieszkał w Bogu, trwał w relacji i bliskości z Bogiem”.
Kotwica nr 2: „Będę karmił się słowami prawdy na temat Boga, uznając to kim On naprawdę jest”.
Kotwica nr 3: „Będę rozumiał zakres powierzonego mi przez Boga autorytetu nad mocami ciemności”.
Kotwica nr 4: „Będę kochał, pierwszą miłością, Pana Jezusa Chrystusa”.

Ktoś pamięta to stare nauczanie Johna Osteena?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz