Z bliżej nieznanej przyczyny, na uczcie znalazł się chory mężczyzna.
Cierpiał na puchlinę (obrzęk) i został dostrzeżony przez Zbawiciela, który
zadał uczestnikom biesiady pytanie: „Czy uzdrawianie w szabat jest zgodne z
Prawem, czy też nie?”. Wymowna cisza zapanowała w pomieszczeniu. Choć nie padły
żadne słowa, to nietrudno wyobrazić sobie jakie myśli panowały w głowach
faryzeuszów: „Uzdrawianie w szabat? Ależ nie! Oczywiście, że nie! Jak śmie
pytać o tak oczywiste sprawy! On chyba nie zna Pism? Cóż na ignorant? Jak można
pogwałcić świętość szabatowego odpoczynku. Szabat to taki szczególny dzień
poświęcony Bogu. Dzień, w którym skupiamy się na Jego woli, szukamy Jego
prowadzenia, oddajemy Jemu chwałę i czynimy to, co jest Mu miłe… Uzdrawianie w
szabat? Też mi pomysł! Bóg nie toleruje takiego postępowania!”.
W tekście czytamy, że Jezus przygarnął chorego i uzdrowił
go. Bóg został uwielbiony, a szabat został uświęcony wykonaniem Bożej woli.
Religijny umysł znajdzie całe mnóstwo argumentów, aby podważyć
i odrzucić Boże działanie. Dzień szabatu, który miał na celu zbliżyć ludzi do
Boga i uczynić więź z Nim czymś prawdziwym i autentycznym, stał się religijną
rutyną. Kiedy nadarzyła się okazja, aby w szabat celebrować Boże działanie i
cieszyć się Jego obecnością, odpowiedzią było niezadowolenie i złość.
Warto poddać analizie religijne rytuały, które stały się
częścią naszego życia. Jako ludzie religijni powołujemy się na Jego Słowo
(Pisma), uczestniczymy w różnego rodzaju religijnych wydarzeniach. Mówimy: „Tak
jest nakazane!”. Podczas tych religijnych uroczystości powołujemy się na Boga i
„zapraszamy” Go do udziału w nich.
Dobrze czujemy się kiedy możemy zorganizować wszystko „jak należy” i „po
naszemu” i nie lubimy, kiedy sprawy wymykają się nam spod kontroli. Chory na
obrzęk człowiek z Ewangelii był dla faryzeuszy przeszkodą. Niechcianym elementem. Ich religijny świat
nie potrzebował takich ludzi. Szczególnie w dzień szabatu.
Ale dla Jezusa ten chory człowiek był kimś ważnym. Jego uzdrowienie
manifestowało Boże pragnienie niesienia nadziei i zbawienia potrzebującym.
Szczególnie w szabat. To właśnie ten dzień był dedykowany uwielbieniu Boga. A
wyzwolenie z pęt choroby było właśnie czymś, co ogłaszało Bożą wielkość i
chwałę. Chory został uzdrowiony, Bóg doznał czci. Jednak nie w oczach
religijnego świata.
Łatwo jest z Bożego przykazania, jakim było świętowanie
szabatu, uczynić religijny rytuał, w którym nie ma miejsca na autentyczne
współczucie wobec potrzebujących i doświadczanie Boga w Jego działaniu. Warto
sobie zawsze zadać pytania: „Czy w tym co robimy Bóg jest prawdziwie obecny?
Czy nasze religijne spotkania służą Jemu i pozwalają Mu objawiać się pośród
nas, czy jedynie zaspokajają nasze religijne potrzeby, a w ich centrum
umieściliśmy samych siebie i nasze przekonania utrwalone ludzką tradycją?”.
Religijność bez Boga była problemem faryzeuszów w czasach
Jezusa. Czy jest problemem naszych czasów? Czy jest możliwe, aby wieść „bogate”
religijne życie, które nie ma nic wspólnego z poznaniem i rozumieniem Bożych
dróg? Czy jest możliwe, aby podczas naszych uroczystości powoływać się na Boga,
czytać Biblię, a jednak usłyszeć z Jego ust: „Nie ma to nic wspólnego ze Mną!”?
Faryzeusze mieli tradycję i przepisy. Wykreowali w oczach innych swój wizerunek,
jako ludzi pobożnych i nad wyraz religijnych. A jednak w czym pomogła im ich
religijność?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz