Ewangelia Łukasza 2,22-35
Wśród tych, którzy właściwie rozpoznali tożsamość Jezusa,
był niejaki Symeon wspomniany przez Łukasza ewangelistę.
40 dni po narodzeniu Jezusa, Maria i Józef przybyli z
dzieckiem do Jerozolimy, by dopełnić nakazanych przez Prawo Mojżeszowe dwóch obrzędów:
oczyszczenia kobiety po połogu i wykupu pierworodnego. Zgodnie z Prawem, po
urodzeniu dziecka kobieta była rytualnie nieczysta, a czas trwania tej
nieczystości był związany z płcią dziecka. Po urodzeniu dziewczynki pozostawała
nieczystą przez 80 dni, w przypadku chłopca ten czas był o połowę krótszy.
Oczyszczenie i przywrócenie do pełnego uczestniczenia w życiu religijnym i
społecznym wiązało się ze złożeniem ofiary w świątyni. Również narodziny
pierworodnego wiązały się z przyniesieniem do świątyni daru ofiarnego - na
pamiątkę wydarzeń związanych z wyprowadzeniem Izraela z Egiptu, gdzie w obliczu
uporu Faraona "uderzył Jahwe we wszystko, co było pierworodne w Egipcie,
zarówno wśród ludzi, jak i wśród zwierząt[1]".
Symeon, jak zanotował Łukasz, "natchniony przez
Ducha przyszedł do świątyni, gdy rodzice wnosili Jezusa, aby postąpić z Nim
według zwyczaju Prawa[2]".
Pośród innych cnót takich jak pobożność i sprawiedliwość, to właśnie obecność
Ducha Świętego stanowiła o niezwykłości tego skromnego człowieka. Jego obecność
i bliskość wspomniana jest trzykrotnie w kontekście Symeona.
Pod natchnieniem Ducha, Symeon, zapowiedział Marii
charakter dzieła Jezusa, Jego wpływ na ludzi i oznajmił czego doświadczy ona
sama: "Oto Ten został ustanowiony, aby być powodem zarówno upadku, jak i
podźwignięcia się wielu ludzi w Izraelu oraz jako znak, o który będą się
spierać. W ten sposób wyjdą na jaw zamysły wielu serc; przy tym też twoją duszę
przeszyje miecz cierpienia[3]".
Jezus był i pozostaje niezmiennie znakiem sporu i
podziału. Jego osoba, nauczanie i dzieło, a w szczególności śmierć na Golgocie,
dzieli i poróżnia. Jedni stają się Jego naśladowcami, inni obrzucają Go
bluźnierstwami i słowami pogardy. Dla jednych Krzyż jest znakiem mądrości Boga
i zbawienia, dla innych jest głupotą i odrazą - "przyczyną upadku i skałą
skandalu[4]",
jak napisał apostoł Piotr. Głoszenie śmierci i zmartwychwstania Jezusa, jako
fundamentu wiary i nadziei zbawienia, pozostaje nieodłącznym elementem służby
Kościoła. Tak było prawie 2000 lat temu, tak jest i obecnie. Poselstwem
Kościoła jest "Chrystus i to ukrzyżowany[5]",
jak pisał Paweł. Niczego nowego nie potrzebujemy wymyślać i niczego nie
potrzebujemy upiększać ani dodawać. Tylko Krzyż. Zgorszonych, niezadowolonych i
"oburzonych" było, jest i będzie wielu, jednak byli, są i będą też
tacy, którzy uwierzyli, wierzą i uwierzą ku zbawieniu.
Oby, w naszym pokoleniu, mniej było tych, którzy się
"gorszą i upadają", a więcej tych, którzy "wierzą i zachowują
nadzieję".
"Słowo o Krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy
giną, dla nas jednak, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą (…) Podczas
gdy Żydzi domagają się znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa
ukrzyżowanego, dla Żydów wprawdzie skandal, a dla pogan głupstwo, natomiast dla
powołanych – tak Żydów, jak i Greków – głosimy Chrystusa, który jest mocą Bożą
i mądrością Bożą.[6]"
[1] Wj 13,15 (Biblia Warszawsko-Praska).
[2] Łk 2,27 (Nowe Przymierze).
[3] Łk 2,34-35 (Nowe Przymierze).
[4] Zob. 1 Ptr 2,8.
[5] Zob 1 Kor 2,2
[6] 1 Kor 1,18.22-24.