W
dziewiątym rozdziale Ewangelii Jana zapisana jest historia człowieka
niewidomego od urodzenia, który w dość niezwykłych okolicznościach
doświadczył cudu, o którym sam tak zaświadczył: "Człowiek imieniem
Jezus, zrobił błoto, nałożył mi na oczy i polecił: Idź, obmyj się w
Siloe. Poszedłem więc, obmyłem się - i widzę."
W tym rozdziale
możemy prześledzić też proces narodzin i formowania się wiary
uzdrowionego. Jego relacja z Jezusem kształtowała się w niesprzyjających
okolicznościach. W zamyśle przywódców religijnych było, aby każdy kto
zdecydował się uznać w Jezusie obiecanego Mesjasza, został wyłączony z
synagogi.
Wyłączenie z synagogi niosło ze sobą poważne
konsekwencje. Było ono skazaniem na społeczną izolację. Kontakty z takim
człowiekiem były zakazane do tego stopnia, że nie można mu było przyjść
z pomocą nawet gdy znalazł się w niebezpieczeństwie.
Właśnie w
takiej wrogiej atmosferze społecznej, uzdrowiony składa świadectwo o
Jezusie, uznając w Nim Tego, "kto jest od Boga", i wyznaje: "Wierzę!",
składając pokłon Zbawicielowi.
Wiara w Jezusa i publiczne
przyznawanie się do Niego wymagają odwagi, szczególnie w krajach, gdzie
prześladowania i wrogość wobec uczniów Chrystusa są stałym elementem
życia. Wielu chrześcijan skazywanych jest nie tylko na społeczną
izolację czy utratę majętności, lecz doświadcza także fizycznej przemocy
ze śmiercią włącznie. Ich wiara może być dla nas wzorem do
naśladowania, wszak to właśnie ten rodzaj wiary wypróbowanej w ogniu
prób i doświadczeń stanowi szczególną wartość przed Bogiem.
W
Polsce nie doświadczamy systemowych prześladowań i ukierunkowanej na
chrześcijan nienawiści, choć oczywiście zdarzają się przypadki niechęci i
odtrącenia. Niezależnie od społecznych okoliczności jesteśmy wezwani,
by w przestrzeni publicznej składać świadectwo o Jezusie i Jego
dziełach.
Wbrew powszechnej opinii wiara nie ma być ukrytą i
prywatną sprawą człowieka. Wiara, do której wzywa nas Zbawiciel, ma
także znajdować swój publiczny wyraz: "Do każdego zatem, kto się do Mnie
przyzna wobec ludzi, i Ja się przyznam wobec Mojego Ojca, który jest w
niebie".
Poza łatką "dziwaka" i "religijnego fanatyka", za
publiczne przyznawanie się do Jezusa nie grozi nam w Polce nic złego.
Okoliczności mogą się jednak zmienić. Moją modlitwą jest, aby relację i
przynależność do Jezusa cenić ponad wszystko i zachować wiarę w każdych -
nawet wrogich i niesprzyjających okolicznościach.
Wiara
pierwszego Kościoła kształtowała się pośród cierpienia i prześladowania.
"Nagrodą" za publiczne "TAK" dla Jezusa były: "zniewagi, udręki,
cierpienia, więzienie i grabież mienia" (Hbr 10,33-34). Świadectwo
nowotestamentowego Kościoła, a także współczesnych chrześcijan z
regionów naznaczonych prześladowaniem, zmusza mnie do zastanowienia nad
stanem i jakością mojej ufności wobec Chrystusa i nad gotowością do
uczestniczenia w cierpieniach i zniewagach ponoszonych w imię
przynależności do Boga.
Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, to co stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Jezusa Chrystusa i dał nam służbę pojednania. Bóg bowiem w Chrystusie, jednając świat z samym sobą, nie poczytując ludziom ich grzechów, i nam powierzył to słowo pojednania. Tak więc w miejsce Chrystusa sprawujemy poselstwo (...) W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz