środa, 27 lipca 2016

OBIETNICA

W Ewangelii Jana Pan Jezus używa obrazu pasterza i owiec, aby mówić o sobie i tych, którzy są Jego.

Obraz pasterza i trzody pojawia się często na kratach Biblii i był bliski kulturze ludzi Wschodu. Pan Bóg przedstawił się jako pasterz Izraela w Księdze Ezechiela: "Oto Ja sam zatroszczę się o moje owce i będę ich doglądał. Jak pasterz przelicza swe stado w dniu, gdy owce się rozproszą, tak Ja doglądnę mych owiec i wyratuję je z tych wszystkich miejsc, do których zostały rozproszone w dniu zachmurzonym i mrocznym (...) Wybiorę im dobre pastwiska (...) Dam im odpocząć na najlepszych niwach. Będą się paść na żyznych wygonach - w górach Izraela. Ja sam będę pasł moje owce i Ja im zapewnię odpoczynek - oświadcza Wszechmocny Pan" (Ez 34,11-16).

Jezus mówi, że jest dobrym pasterzem, który oddaje swoje życie za owce (J 10,11). Zna swoje owce, a one Go znają (J 10,14). "Znać" w języku Biblii oznacza kochać, być komuś oddanym i pozostawać z tą osobą w bezpośredniej relacji. "Znać" odnosi się do intymnej i bliskiej więzi, której cechą jest bliskość i zaufanie.

Pośród słów Pana Jezusa mówiących o Nim jako pasterzu i ludziach - Jego owcach, kryje się szczególna obietnica: "Ja też daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. Mój Ojciec, który mi je dał, przewyższa wszystkich i nikt nie zdoła ich wydrzeć z ręki mego Ojca" (J 10,28-29).

To jedna z najwspanialszych obietnic, które odnoszą się do tych, którzy są wybrani przed założeniem świata i przeznaczeni, aby przez Jezusa Chrystusa stać się Bożymi dziećmi, zgodnie z życzeniem Jego woli (zob. Ef 1,4-6). Jezus obiecuje swoim owcom trzy rzeczy: otrzymają życie wieczne, nie zginą na wieki i nikt ich nie wyrwie z Jego ręki. Ta obietnica poparta są autorytetem i wolą Boga Ojca: "Mój Ojciec, który mi je (owce) dał, przewyższa wszystkich i nikt nie zdoła ich wydrzeć z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10,29-30).

Chrześcijańskie pielgrzymowanie  nie jest wolne od trudów, zmagań i niebezpieczeństw. Jezus wspominał o złodzieju czyhającym na owce, który przychodzi "kraść, zabijać i niszczyć", Piotr apostoł pisał o konieczności czuwania w obliczu zagrożenia jakim jest nasz przeciwnik, diabeł, który krąży wokoło niczym lew ryczący, wypatrujący łupu (zob. 1 Ptr 5, 8). Zagrożeniem dla chrześcijańskiego pielgrzymowania mogą być, jak pisał Paweł apostoł: udręka, ucisk, prześladowanie, głód, niebezpieczeństwo czy miecz (zob. Rz 9,35).

Jednak w obliczu wszelkich zagrożeń i doświadczeń, które są częścią życia dzieci Bożych, mamy obietnicę, która jest jak kotwica utrzymującą statek pomimo szalejącej burzy i sztormu. Ta obietnica brzmi: nasz Bóg jest wystarczająco mocny, aby nas zachować. On jest gwarantem powodzenia naszej drogi wiary, tak byśmy doświadczyli oczekiwanego jej skutku - zbawienia duszy. On zapewnia absolutne i wieczne bezpieczeństwo każdego, kto jest Jego.

Trwajmy w miłości Boga!


czwartek, 14 lipca 2016

WIARA I PUBLICZNE "TAK" DLA JEZUSA POŚRÓD WROGOŚCI

W dziewiątym rozdziale Ewangelii Jana zapisana jest historia człowieka niewidomego od urodzenia, który w dość niezwykłych okolicznościach doświadczył cudu, o którym sam tak zaświadczył: "Człowiek imieniem Jezus, zrobił błoto, nałożył mi na oczy i polecił: Idź, obmyj się w Siloe. Poszedłem więc, obmyłem się - i widzę."

W tym rozdziale możemy prześledzić też proces narodzin i formowania się wiary uzdrowionego. Jego relacja z Jezusem kształtowała się w niesprzyjających okolicznościach. W zamyśle przywódców religijnych było, aby każdy kto zdecydował się uznać w Jezusie obiecanego Mesjasza, został wyłączony z synagogi.

Wyłączenie z synagogi niosło ze sobą poważne konsekwencje. Było ono skazaniem na społeczną izolację. Kontakty z takim człowiekiem były zakazane do tego stopnia, że nie można mu było przyjść z pomocą nawet gdy znalazł się w niebezpieczeństwie.

Właśnie w takiej wrogiej atmosferze społecznej, uzdrowiony składa świadectwo o Jezusie, uznając w Nim Tego, "kto jest od Boga", i wyznaje: "Wierzę!", składając pokłon Zbawicielowi.
Wiara w Jezusa i publiczne przyznawanie się do Niego wymagają odwagi, szczególnie w krajach, gdzie prześladowania i wrogość wobec uczniów Chrystusa są stałym elementem życia. Wielu chrześcijan skazywanych jest nie tylko na społeczną izolację czy utratę majętności, lecz doświadcza także fizycznej przemocy ze śmiercią włącznie. Ich wiara może być dla nas wzorem do naśladowania, wszak to właśnie ten rodzaj wiary wypróbowanej w ogniu prób i doświadczeń stanowi szczególną wartość przed Bogiem.

W Polsce nie doświadczamy systemowych prześladowań i ukierunkowanej na chrześcijan nienawiści, choć oczywiście zdarzają się przypadki niechęci i odtrącenia. Niezależnie od społecznych okoliczności jesteśmy wezwani, by w przestrzeni publicznej składać świadectwo o Jezusie i Jego dziełach.

Wbrew powszechnej opinii wiara nie ma być ukrytą i prywatną sprawą człowieka. Wiara, do której wzywa nas Zbawiciel, ma także znajdować swój publiczny wyraz: "Do każdego zatem, kto się do Mnie przyzna wobec ludzi, i Ja się przyznam wobec Mojego Ojca, który jest w niebie".
Poza łatką "dziwaka" i "religijnego fanatyka", za publiczne przyznawanie się do Jezusa nie grozi nam w Polce nic złego. Okoliczności mogą się jednak zmienić. Moją modlitwą jest, aby relację i przynależność do Jezusa cenić ponad wszystko i zachować wiarę w każdych - nawet wrogich i niesprzyjających okolicznościach.

Wiara pierwszego Kościoła kształtowała się pośród cierpienia i prześladowania. "Nagrodą" za publiczne "TAK" dla Jezusa były: "zniewagi, udręki, cierpienia, więzienie i grabież mienia" (Hbr 10,33-34). Świadectwo nowotestamentowego Kościoła, a także współczesnych chrześcijan z regionów naznaczonych prześladowaniem, zmusza mnie do zastanowienia nad stanem i jakością mojej ufności wobec Chrystusa i nad gotowością do uczestniczenia w cierpieniach i zniewagach ponoszonych w imię przynależności do Boga.

sobota, 9 lipca 2016

WYBACZAM WAM – Gilbert Hovsepian

KONFLIKT

Jednym z elementów chrześcijańskiego życia i chrześcijańskiego pielgrzymowania jest doświadczanie pewnego rodzaju konfliktu. Z jednej strony naszym doświadczeniem jest radość i prawdziwe zadowolenie oraz spełnienie w Bogu. Z drugiej strony doświadczamy autentycznego bólu, cierpienia i niewygody. Radosne "Alleluja" przeplata się z pełnym bólu i cierpienia pytaniem "Dlaczego?" Często musimy pogodzić się z faktem, że nie na wszystkie pytania otrzymamy satysfakcjonującą nas odpowiedź. Poczucie osamotnienia może być tak samo silne jak radość wynikająca ze wspólnoty. Pogarda i niezrozumienie mogą towarzyszyć nam w takiej samej mierze jak akceptacja i wsparcie ze strony innych.

Chrześcijaństwo to autentyczne życie. Z całym jego bogactwem smutku i radości, zdrowia i choroby, bólu i zadowolenia, odrzucenia i akceptacji, głodu i sytości... W tych wszystkich doświadczeniach życia, chcemy mówić za apostołem Pawłem: "Nie zniechęcamy się i chociaż nasz człowiek zewnętrzny niszczeje, to nasz człowiek wewnętrzny odnawia się każdego dnia. Nasze obecne niewielkie i przemijające utrapienie prowadzi nas do niewysłowionej chwały wiecznej. Nie wpatrujemy się więc w to, co widzialne, ale w to, co niewidzialne. To bowiem, co widzialne, przemija, to natomiast, co niewidzialne, trwa wiecznie." (2Kor 4,16-18)

O NIEWOLI I WOLNOŚCI

Bywa, że spotykam ludzi, którzy chlubią się swoją niezależnością od Boga. Mówią, że są wolni, podejmują niezależne decyzje i nie życzą sobie "ingerencji" z zewnątrz. Jednak takie poczucie "wolności" jest złudne. Tak naprawdę, życie bez Boga jest niewolą. Jest to najgorszy rodzaj niewoli. Prawdą biblijną jest, że cały rodzaj ludzki jest "uwikłany w upadki i grzechy" (Ef 2,1). Bez zrozumienia naszej pozycji niewolników nie jesteśmy w stanie pojąć znaczenia ewangelii. Łaska i zbawienie w Chrystusie wydają się czymś nieatrakcyjnym, jeśli nie dostrzegamy stanu beznadziei spowodowanego zepsuciem i skażeniem naszej natury. Problem współczesnych jest wysokie mniemanie o sobie i poczucie, że zasługujemy na coś dobrego. To jest bardzo mylące. Nie zasługujemy na nic dobrego. Niszczy nas rak grzechu i bezprawia. Jednak zachowujemy pozory i karmimy się złudną nadzieją, że nie jesteśmy aż tacy źli. Tyko ci, którzy dostrzegają swój nędzny, niewolniczy stan, są w stanie docenić dzieło odkupienia, które jest nam oferowane w Chrystusie i pojmują wagę słów Pawła z Tarsu: "Chrystus przywrócił nam wolność".

DWIE RZECZYWISTOŚCI

Rzeczywistość w której żyjemy jest rzeczywistością "pierwszych rzeczy", których treścią jest śmierć, ból, krzyk, znój, cierpienie i grzech. Jednak Bożą obietnicą jest nowa rzeczywistość, w której Boża chwała i Boże piękno zostaną wyeksponowane. W przyszłości, którą ujrzał Jan, kiedy przebywał na wyspie Patmos, rozlegnie się pełen nadziei i tryumfu głos: "Oto wszystko czynię nowym". Ta nowa ziemia i nowe niebo, "w których na stałe zamieszka sprawiedliwość" pozostają moją nadzieją i są źródłem mojej radości. Czasami tą radość zagłuszają codzienne troski, zmagania, ból, grzech czy poczucie samotności. Jednak nadzieja, którą mam w Chrystusie jest silniejsza. Gwarantem tej nadziei jest Słowo Tego, który nie kłamie i nie cofa swojej obietnicy.

środa, 6 lipca 2016

WOLNOŚĆ KOCHAM I ROZUMIEM...

W ostatnich miesiącach moją uwagę, w sposób szczególny, przykuwała kwestia współczesnego niewolnictwa. Okazuje się, że niewolnictwo jest jak najbardziej aktualnym problemem współczesności. Ma ono różne oblicza: niewolnicza praca dzieci, niewolnictwo seksualne, przymuszanie do żebractwa lub wyzysk w miejscu pracy... Przywiązani i skoncentrowani na naszej doczesności miewamy tendencję do lekceważenia jeszcze jednej formy niewolnictwa. Mówił o nim Jezus do tych, którzy uwierzyli w Niego: "Ręczę i zapewniam, każdy kto grzeszy jest niewolnikiem grzechu". 

Ten rodzaj niewoli trudno nam dostrzec i problem niewoli grzechu jest bagatelizowany. Jednak Jezus i biblijni autorzy nie pozostawiają nam w tej kwestii żadnych wątpliwości: "Nie ma sprawiedliwego - ani jednego (...) Wszyscy zboczyli, wszyscy stali się podli (...) Ich gardło to otwarty grób, swoimi słowami zwodzą, jak żmije kryją pod wargami jad, ich usta pełne przekleństw i goryczy...". Z Bożej perspektywy grzech jest czymś oczywistym, jego rzeczywistość wpływa destrukcyjnie na pojedynczych ludzi, jak i całe społeczeństwa. Siła grzechu widoczna jest w sposobie myślenia, w naszej mowie i naszych czynach. Nasze zepsucie nie pozostawia nam nadziei co do naszej przyszłości: "Zapłatą za grzech jest śmierć". Nie tyle śmierć fizyczna, ale ta wieczna - potępienie i piekło. Ale kto dziś przykłada uwagę do takich spraw? Grzech, piekło, potępienie? Toż to średniowiecze i zabobon.

Choć wszelkimi sposobami staramy się wyprzeć prawdę o grzechu i odpowiedzialności przed Bogiem, to jednak siła grzechu działa w nas, czy tego chcemy czy też nie. Lecz dla każdego kto jest świadomy niewoli grzechu jest nadzieja, tkwi ona w przymierzu łaski danej nam w Chrystusie. W Nim jest ratunek, wybawienie i prawdziwa wolność. On sam pozostawił taką obietnicę: "Jeśli więc Syn was wyswobodzi, będziecie naprawdę wolni".

Mając nadzieję w Chrystusie Paweł z Tarsu napisał: "darem łaski Bożej jest życie wieczne w Chrystusie Jezusie" i "grzech nad wami panował nie będzie, gdyż jesteście pod łaską".
WOLNOŚĆ W CHRYSTUSIE - czyż to nie piękne?