W 5. rozdziale Ewangelii Jana jest opisana historia uzdrowienia człowieka, który od 38. lat był sparaliżowany. Jezus świadomy wieloletniego cierpienia tego człowieka zadaje mu pytanie: „Czy chcesz odzyskać zdrowie?”. Z naszego punktu widzenia to jest dziwne pytanie. Czy ktoś, kto przez kilka dekad doświadcza bólu spowodowanego długoletnią chorobą, może życzyć sobie czegoś innego niż właśnie zdrowia?
Ale jeszcze jedna rzecz jest zastanawiająca w tym fragmencie. Czytające tę perykopę zadaję sobie pytanie: „Dlaczego właśnie ten jeden człowiek spośród wielu?”. Wokoło było „liczne grono chorych, niewidomych, kulawych i z bezwładnymi rękami”. Ale tylko do niego Jezus zwrócił się z tym osobistym pytaniem i tylko ten człowiek doświadczył cudownego i natychmiastowego uzdrowienia.
Myślę, że jest wiele dzieł Bożych, które nie dokonują się dla tłumów, lecz mają wymiar bardzo osobistej, niejako prywatnej audiencji u Boga. Te indywidualne dzieła Boże zmuszają innych – obserwatorów takich zdarzeń, do szukania odpowiedzi na pytanie: „Kim jest ten Jezus, który czyni takie rzeczy?”. Sparaliżowany człowiek, który doświadczył bliskiego spotkania z Jezusem, był znakiem i świadectwem dla postronnych. Znakiem, że jest Ktoś, kto ma moc aby uzdrowić, ożywić i dać nadzieję. Tymczasem wielu świadków tego niezwykłego uzdrowienia było zwyczajnie zgorszonych, a w ich sercach zrodziło się oskarżenie wobec Jezusa... Ich zgorszenie i nienawiść miały religijne zabarwienie: „Mieli Mu (Jezusowi) za złe, że rozluźnia rygory szabatu, ale także nazywa Boga własnym Ojcem i tym samym stawiał siebie na równi z Bogiem”. To wciąż przejawiający się temat w Ewangeliach – religijne przyzwyczajenia i wyobrażenia o służbie Bogu stają się barierą dla zrozumienia Bożych dróg i Jego sposobów działania. Ci, którzy byli obsesyjnie i pryncypialnie religijni mieli największe problemy, aby uznać w Jezusie oczekiwanego Mesjasza i cieszyć się Jego dziełami.
Oto mamy uzdrowionego człowieka, jednego spośród wielu chorych stłoczonych wokół sadzawki Betezda i oczekujących cudu. Historie ludzi dotkniętych przez Boga mogą w nas rodzić pytanie: „Dlaczego nie ja?” i prowadzić do miejsca rozczarowania Bogiem, ale mogą też wzbudzać w nas nadzieję: „Skoro coś takiego przydarzyło się w życiu tej osoby, to jest nadzieja także dla mnie!”.
Zdecydowanie lepiej okazywać wdzięczność za możliwość oglądania, słuchania i czytania o wielkich dziełach Bożych, niż pielęgnować rozczarowanie, że sam ich nie doświadczam. A co z faktem, że czasami czyni On rzeczy niezgodne z naszymi wyobrażeniami i oczekiwaniami? Cóż... Cieszmy się Jego dziełami nawet wtedy, gdy nie odnoszą się do nas osobiście.
Soli Deo gloria!
Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, to co stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Jezusa Chrystusa i dał nam służbę pojednania. Bóg bowiem w Chrystusie, jednając świat z samym sobą, nie poczytując ludziom ich grzechów, i nam powierzył to słowo pojednania. Tak więc w miejsce Chrystusa sprawujemy poselstwo (...) W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz