W realiach codzienności tej politycznej, zawodowej i – możliwie szeroko rozumianej – społecznej obecne są zawiść, pomówienia, niesnaski, złorzeczenie i wiele innych negatywnych zjawisk. Można odnieść wrażenie, że mówienie o innych źle stało się formą narodowych wyścigów i zmagań. Kto szybciej wykaże się zjadliwością, kto więcej znajdzie oskarżycielskich słów, kto mocniej „przywali” oponentowi, kto dobitniej obsmaruje innych nie zważając często na realia, byleby tylko zniesławić i opluć. Wyścig trwa. Każdy dzień w świetle medialnych doniesień zdaje się być relacją z tego typu rywalizacji. Czasami można odnieść wrażenie, że na gruncie kościelnym bywa podobnie, niestety. Nowotestamentowy autor – przedstawiający siebie jako Jakub, sługa Boga i Pana Jezusa Chrystusa – skierował do adresatów (chrześcijan!) takie słowa: „Jeśli jednak pielęgnujecie w sercu gorzką zazdrość i samolubne ambicje, nie chełpcie się i nie atakujcie prawdy kłamstwami! Taka mądrość nie jest z tego rodzaju, który zstępuje z wysoka, przeciwnie, jest ona światowa, nieduchowa, demoniczna. Bo gdzie zazdrość i samolubne ambicje, tam będą rozdźwięk i wszelkie zepsute czyny”. GORZKA ZAZDROŚĆ, SAMOLUBNE AMBICJE i ATAKOWANIE PRAWDY KŁAMSTWAMI to poważne zarzuty kierowane do chrześcijańskiej wspólnoty. Jeden z najmocniejszych tekstów nowotestamentowych z kategorii napomnień. Najwyraźniej w Kościele miewamy też problemy z twego typu postawami… Jakub nazywa je demonicznymi. Mocniej i dobitniej się nie da. Jednak jest alternatywa. Ten sam autor zachęca do szukania „mądrości z wysoka”. Kieruje do chrześcijan takie słowa i towarzyszącą im obietnicę: „Jeśli komuś z was brak mądrości, niech prosi o nią Boga, który obdarza wszystkich szczodrze i bez wypominania — i mądrość będzie mu dana”. A jaka jest ta „mądrość z wysoka”, której źródłem jest Bóg? „Jest przede wszystkim czysta, następnie pełna pokoju, życzliwa, otwarta na cudze racje, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, niestronnicza i pozbawiona obłudy”.
Kościół jest powołany, aby być alternatywą dla postaw, u których źródła leżą: ludzka zawiść, zazdrość czy samolubne ambicje. Jeżeli – jako wspólnota Kościoła – rozminiemy się z tym powołaniem, to staniemy się zbędnym i nieprzydatnym elementem w społecznej rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz