Boże zrządzenia nie zawsze pokrywają się z naszymi planami i dążeniami. Czasami skupieni na jakimś celu nie potrafimy dostrzec, że Pan Bóg czyni coś „po sąsiedzku”. Bywa, że jesteśmy tak skoncentrowani na pierwotnie przyjętym założeniu, że lekceważymy alternatywne możliwości bycia skutecznym w powołaniu i służbie. Paweł jednak potrafił dostrzec to Boże działanie „po sąsiedzku”. Niepowodzenie w głoszeniu Ewangelii wśród Żydów, na terenie synagogi, nie zniechęciło apostoła na tyle, by porzucił swoje powołanie. Rozejrzał się i dostrzegł „po sąsiedzku” dom Tycjusza Justusa. Zostawił – w obliczu „zamkniętych serc” – pierwotny zamysł głoszenia i przekonywania Żydów i skierował się do domu „przylegającego do synagogi”, gdzie mógł widzieć niezwykłość Bożej łaski działającej wśród ludzi.
Czasami – jako Ci wezwani i powołani przez Boga do wykonywania Jego dzieł – potrzebujemy poczynić pewną korektę w naszych pierwotnych założeniach dotyczących służby i zaangażowania. Może doświadczywszy niepowodzenia w jednym miejscu, czy w jednej dziedzinie naszego życia, powinniśmy pozwolić Bogu dać się poprowadzić gdzieś „po sąsiedzku”, trochę obok pierwotnie wytyczonego celu i planu? Czasami Pan Bóg chce coś czynić „po sąsiedzku” i inaczej niż myśleliśmy. Wszak to On pozostaje Bogiem. A naszą rolą jest mieć wrażliwe serce i otwarte oczy by widzieć szerzej i dać się Bogu „rozciągać” w rozumieniu Jego sposobów działania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz