Kiedy myślę o grzechach, które mają potencjał, by zniszczyć moją relację i więź z Bogiem, to NA PIERWSZYM miejscu umieszczam grzech pychy. Największym wrogiem, który dokonuje spustoszenia w życiu pojedynczych ludzi, jak i wspólnot czy społeczeństw jest PYCHA. Muszę uczciwie przyznać, że wciąż daleko mi do prawdziwie pokornego stylu życia... W książce „Chrześcijaństwo po prostu” autorstwa C.S. Lewisa możemy przeczytać takie słowa: „Według nauczycieli chrześcijańskich, zasadniczym grzechem i NAJGORSZYM ZŁEM JEST WŁAŚNIE PYCHA. W porównaniu z nią nieczystość, gniew, chciwość, pijaństwo – to wszystko drobiazgi. Pycha prowadzi do każdego innego grzechu. Jest stanem umysłu stojącym w całkowitej sprzeczności z Bogiem (…) Pycha jest główną przyczyną nieszczęść każdego narodu i każdej rodziny od początku świata. Innym grzechom nieraz towarzyszy poczucie jakiejś jedności – wśród ludzi pijanych czy nieczystych dochodzi do bratania się, żartów i przyjaznych kontaktów. Ale PYCHA ZAWSZE OZNACZA WROGOŚĆ – pycha jest wrogością. Nie tylko wrogością pomiędzy ludźmi, ale wobec Boga”.
Jaki jest pierwszy krok, by stać się pokornym? C.S. Lewis radzi: „Ten pierwszy krok to zdać sobie sprawę, że jest się pysznym”. A jaki jest drugi krok? Odpowiedź, jak sądzę, można znaleźć w słowach Mistrza z Nazaretu: „PRZYJDŹCIE DO MNIE wszyscy utrudzeni i obciążeni (dodałbym: ci, którzy rozpoznajcie, że jesteście pyszni), a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie Moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla waszych dusz. Jarzmo Moje bowiem jest miłe, a Moje brzemię lekkie”.
Wartościową uwagę na temat pychy można znaleźć w książce Thomasa Forrersa i Jose H. Prado Floresa „Jezus Chrystus uzdrowiciel mojej osoby”: „Człowiek pyszny nie umie przyjmować od innych, bo nie umie przyznać się, że ich potrzebuje. Uważa się za osobę konieczną i niezastąpioną. Dlatego zanurza się w wirze aktywności, która utrzymuje go w tym co powierzchowne. Ma «kompleks mesjanistyczny», czuje się oczekiwanym przez wszystkich, jedynym, który umie rozwiązać każdy problem wspólnoty. Jako że ma tak dużo pracy, nie wystarcza mu czasu na modlitwę. W głębi zaczyna wierzyć, że jest zdolny do pójścia naprzód o własnych siłach. Jezus nie jest jego Panem. On jest panem siebie samego”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz