środa, 15 kwietnia 2020

WSPOMNIENIE CORRIE TEN BOOM (1892-1983)

15 kwietnia przypada rocznica urodzin i śmierci Cornelii Arnoldy Johanny „Corrie” ten Boom (1892-1983). Corrie ten Boom urodziła się 15 kwietnia 1892 roku w Amsterdamie, a zmarła 15 kwietnia 1983 roku w Placentia (Kalifornia). 

Pierwsze pięćdziesiąt lat życia, które wiodła w Holandii, było spokojne i szczęśliwe. Jej rodzina była częścią Holenderskiego Kościoła Reformowanego – kalwińskiego Kościoła sięgającego korzeniami lat 70. XVI wieku. Wraz z ojcem i siostrą była zaangażowana w prowadzenie, w centrum Haarlemu, sklepu jubilerskiego i zegarmistrzowskiego. Wszystko się zmieniło wraz z wybuchem II wojny światowej. Rodzina ten Boom podjęła decyzję, by pomagać członkom holenderskiego ruchu oporu i Żydom. Ich dom stał się miejscem stałego lub tymczasowego (do momentu znalezienia kolejnego „bezpiecznego domu”) pobytu dla ukrywających się Żydów i członków holenderskiego podziemia antyhitlerowskiego. Wedle szacunków, wskutek działalności rodziny Ten Boom, udało się pomoc i ocalić życie około ośmiuset osobom, w większości Żydom.

Na skutek donosu, 28 lutego 1944 roku, do domu rodziny ten Boom wkroczyli Niemcy. Aresztowano około 30 osób – członków rodziny ten Boom i ich przyjaciół. Osiemdziesięcioczteroletni ojciec Corrie – Casper – umarł w więzieniu, a Corrie wraz z siostrą Betsie trafiły do kobiecego obozu koncentracyjnego Ravensbrück. Stały się więźniarkami numer 66729 i numer 66730. Służbie Bezpieczeństwa Reichsführera SS nie udało się jednak odkryć kryjówki za fałszywą ścianą w pokoju Corrie, gdzie ukrywali się dwaj żydowscy mężczyźni, dwie żydowskie kobiety i dwóch członków holenderskiego podziemia. Czwórce Żydów udało się znaleźć nowe „bezpieczne domy” – troje z nich przeżyło wojnę. Jeśli chodzi o członków ruchu oporu, to jeden z nich zginął podczas wojny, ale drugi przeżył.

Codzienne życie sióstr w obozie wypełniała niewolnicza praca. Przez jedenaście godzin, od poniedziałku do niedzieli, były „zatrudnione” przy przeładunku metalowych sztang. Pomimo wycieńczającej pracy organizowały dla więźniarek spotkania modlitewne podczas których czytały, cudem przemyconą do obozu, Biblię. Odczytywane fragmenty były tłumaczone na kilka języków (niemiecki, francuski, polski, rosyjski i czeski) i przekazywane „z ust do ust”. Te spotkania, w baraku nr 28, stały się enklawą dobra i nadziei pośród okrutnych realiów obozowego życia.

Siostra Corrie – Betsie – zachorowała i umarła w obozie. Jej ostatnie słowa przed śmiercią, skierowane do Corrie, były takie: „Musimy pokazać ludziom, czego nauczyłyśmy się tutaj. Musimy im powiedzieć, że nie ma tak głębokiej czeluści, która byłaby dla Niego za głęboka. Będą nas słuchać, ponieważ byłyśmy tutaj”. Wkrótce potem Corrie została zwolniona z obozu, jak się okazało na skutek urzędniczej pomyłki.

Po wojnie Corrie oddała się pracy zakładania domów opieki dla ocalałych z nazistowskich obozów, dla rannych w wojnie żołnierzy czy też osieroconych dzieci. Przebaczyła swoim oprawcom i niosła przesłanie pokoju i przebaczenia do okaleczonego działaniami wojennymi świata. Dla Holendrów, którzy ze względu na współpracę z Niemcami podczas wojny byli wykluczeni ze społeczeństwa, stworzyła osobny dom opieki.

Dużo podróżowała dzieląc się w wielu krajach świadectwem mocy Boga. Pozostawiła po sobie wiele książek, wśród nich najbardziej znaną jest „Bezpieczna kryjówka”, która kończy się opisem spotkania podczas nabożeństwa w Monachium z byłym esesmanem – strażnikiem obozu w Ravensbrück. Gdy ów człowiek podszedł przywitać się z Corrie tak opisała swoje przeżycia:
„– Panie Jezu – zaczęłam się modlić – wybacz mi i dopomóż, abym wybaczyła temu człowiekowi. Próbowałam się uśmiechnąć. Nie mogłam. Nic nie czułam, nawet odrobiny miłosierdzia. Jeszcze raz w duchu odmówiłam modlitwę. – Jezu, nie potrafię mu wybaczyć. Naucz mnie przebaczać. Kiedy wreszcie podałam mu rękę, stała się rzecz nie do uwierzenia. Wzdłuż mojej ręki przeszedł ku niemu jakby prąd, zaś w moim sercu zapłonęła miłość dla tego obcego człowieka, która niemal nie powaliła mnie z nóg. Zrozumiałam wtedy, że uzdrowienie tego świata nie zależy od naszego przebaczenia, naszej dobroci, ale od Jego przebaczenia i Jego dobroci, Nauczając nas, byśmy kochali naszych wrogów, wraz z tym poleceniem daje nam tę miłość”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz