„Zdarzyło się pewnego dnia, że Jezus wsiadł do łodzi ze swymi uczniami. Powiedział do nich: «Przeprawmy się na drugi brzeg jeziora». I odpłynęli. A gdy płynęli, zasnął. Wtem na jeziorze zerwała się wichura, zaczęły zalewać ich fale i znaleźli się w niebezpieczeństwie. Przypadli więc do Niego i zbudzili Go, wołając: «Mistrzu! Mistrzu! Giniemy!». On wstał, zgromił wichurę i wzburzone wody. A one uspokoiły się i nastała cisza. Wtedy zapytał ich: «Gdzie jest wasza wiara?»”.
Uczniowie Jezusa znaleźli się w sytuacji zagrażającej ich życiu. Niebezpieczeństwo nie było urojone. Silny wiatr i wzburzone morze mogły spowodować zatopienie łodzi, uszczerbek na zdrowiu, a nawet utratę życia. Dramatyczne wołanie: „Giniemy!”, skierowane do obecnego – śpiącego – w łodzi Jezusa dowodzi, że okoliczności były krytyczne. Interwencja, obudzonego ze snu, Jezusa była szybka i zdecydowana: „zgromił wichurę i wzburzone wody”. Kiedy wiatr ucichł i nie było już fal, Pan Jezus zadał uczniom pytanie: „Gdzie jest wasza wiara?”. Czytając tę historię zadaję sobie pytanie o rolę i znaczenie wiary pośród burzy, zawieruchy i okoliczności naznaczonych zagrożeniem bytu. Dlaczego Pan Jezus spytał właśnie o wiarę? Czym jest wiara? Jak w różnych u trudnych okolicznościach reagują ludzie wiary?
Sądzę, że wybór przed którym stanęli uczniowie podczas burzy na morzu jest podobny wyborom, które dotyczą każdego z nas. Mamy naturalną tendencję, by skupiać się na okolicznościach – przynajmniej ja odkrywam tę prawdę w swoim sercu – zamiast na Bogu, który stoi ponad wszelkimi okolicznościami, jako Pan czasu i historii. Chrześcijańska wiara, jak rozumiem, nie zaprzecza realności wydarzeń wokół nas. Wydarzeń często trudnych i bolesnych, takich jak: gwałtowna burza, wicher, rozprzestrzeniający się koronawirus, utrata pracy i wiele innych. Jednak wiara pozwala nam, pośród tych „życiowych burz”, dostrzec coś więcej – chwałę i majestat Boga. Mieć wiarę, w biblijnym znaczeniu to uznać wielkość, moc, piękno i autorytet Boga w każdym czasie i niezależnie od okoliczności. Widzieć Boga – to istota wiary. Chrześcijaństwo nie polega za negowaniu rzeczywistości i udawaniu, że zło, cierpienie, choroba, burza czy wichura nie istnieją. Jednak – jako ludzie wiary – uczymy się w pierwszej kolejności patrzeć na Boga, a dopiero w z tej perspektywy widzieć wszystko inne. Niezależnie jak wielkim wydaje się być w naszych oczach zagrożenie, Bóg pozostaje większy i potężniejszy. On nie stracił kontroli nad światem w którym żyjemy. Dezorientacja, strach i niepokój zdradzają, że straciliśmy z oczu Tego, który chce dać się poznać jako POKÓJ pośród burzy, NADZIEJA – tam gdzie zwątpienie, MOC wśród słabości, ŚWIATŁO w ciemnościach i ŻYCIE – tam gdzie śmierć. Muszę uczciwie przyznać, że ulegam dezorientacji i doświadczam niepokoju. Tak, zmagam się z niewiarą. Wciąż potrzebuję uczyć się jak żyć w wierze, która pozwala widzieć Bożą moc i Jego majestat w każdej, nawet najtrudniejszej sytuacji.
Moją modlitwą, na dziś i nadchodzące dni, są słowa wyczytane z Ewangelii: „Panie, przydaj mi wiary!”. Krótka i łatwa do nauczenia się modlitwa. Jeśli przeczytałeś/ przeczytałaś ten tekst, może zechcesz się podzielić, w komentarzu, jak Ty rozumiesz wezwanie do wiary, o którym tak często czytamy na kartach Biblii: „Nie bój się, tylko wierz!”.
Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, to co stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Jezusa Chrystusa i dał nam służbę pojednania. Bóg bowiem w Chrystusie, jednając świat z samym sobą, nie poczytując ludziom ich grzechów, i nam powierzył to słowo pojednania. Tak więc w miejsce Chrystusa sprawujemy poselstwo (...) W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz