W dwudziestym rozdziale
Ewangelii Jana czytamy o spotkaniu Jezusa z Jego uczniami w dniu
zmartwychwstania: „Gdy tego pierwszego dnia tygodnia zapadł wieczór, a tam,
gdzie przebywali uczniowie, zamknięto drzwi z obawy przed Żydami, przyszedł
Jezus, stanął w środku i pozdrowił ich: „Pokój wam”. A gdy to powiedział,
pokazał im ręce oraz bok. Uczniowie uradowali się, że ujrzeli Pana. Jezus zaś
odezwał się do nich ponownie: „Pokój wam! Jak Mnie posłał Ojciec, tak i Ja was
posyłam”. Po tych słowach tchnął i oznajmił im: „Przyjmijcie Ducha Świętego.
Tym, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone; którym zatrzymacie, są
zatrzymane”.
W rezultacie
zwiastowanej Ewangelii o Chrystusie możliwe są dwie sytuacje odnoszące się do
życia ludzi. Jedną z nich jest wiara prowadząca do przebaczenia grzechów i
radość ze zbawienia, drugą jest obojętność i niewiara, które skutkują tym, że
grzech pozostaje treścią życia człowieka, skazując go na wieczne potępienie.
Tak rozumiem słowa,
które Jezus przekazał swoim uczniom, kiedy spotkał się z nimi w dniu swojego
zmartwychwstania: „Grzechy tych, którym je przebaczycie, są im przebaczone, a
tych, którym je zatrzymacie, są zatrzymane”.
Za każdym razem
kiedy głoszona jest Dobra Nowina mają miejsce te dwie rzeczy. Skutkiem jej
głoszenia może być doświadczenie zbawienia, jak i doświadczenie sądu i
potępienia. Ten dualizm ludzkich doświadczeń przejawia się wielokrotnie w
tekście biblijnym. Paweł z Tarsu opisał go takimi słowami: „Ci, którzy przez
wytrwałość w dobrym czynie dążą do chwały, czci i nieśmiertelności, otrzymają
życie wieczne, Tych natomiast, którzy odmawiają posłuszeństwa prawdzie czeka
gniew i trwoga”.
W kwestii
ostatecznej i wiecznej rzeczywistości pozostają tylko dwie możliwości: życie lub
śmierć, zbawienie i potępienie, niebo i piekło, chwała i pohańbienie, pokój i
trwoga...
Jeżeli grzech
wrzucimy pomiędzy bajki i legendy rodem ze średniowiecza, to nie mamy się co
przejmować. Jeśli jednak grzech istnieje i prawdziwie odciska swoje piętno na
ludzkiej egzystencji, to chyba warto zwrócić się ku Temu, który wobec tej
rzeczywistości grzechu dał skuteczne rozwiązanie. Dzieło Chrystusa tak opisał
Izajasz: „On był zraniony za nasze grzechy, zmiażdżony za nasze winy. Dla
naszego zbawienia znosił karcenie, przez jego rany zostaliśmy uzdrowieni”.
Tak jak w czasach
pierwszego Kościoła, tak i dziś, ta prawda pozostaje dla wielu niemożliwą do
zaakceptowania. Co umierający, krwawiący, wyszydzony i konający Jezus Chrystus
- żydowski Mesjasz ma wspólnego ze mną, człowiekiem XXI wieku? Jeśli nawet
grzech jest prawdą, to z całą pewnością istnieją inne sposoby na uwolnienie się
spod jego "panowania" niż pokładanie ufności i wiary w Kimś, kto 2000
lat temu oddał swoje życie na wzgórzu Golgoty. A jednak, mówiąc słowami Pawła z
Tarsu: „gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa
ukrzyżowanego. On jest dla Żydów powodem upadku, a dla pogan głupstwem,
jednakże dla powołanych, tak Żydów, jak i Greków, jest Chrystusem - mocą i mądrością
Bożą”.
Nie potrafię
inaczej tego ująć niż robili to nowotestamentowi autorzy. Wiem jedno, że
istnieje poselstwo, które jest warte głoszenia. Tym poselstwem jest Chrystus, i
to Ten ukrzyżowany. Jeśli pogardzimy Nim, nasze grzechy pozostaną
"zatrzymane" i zwrócą się przeciwko nam z całą swoją mocą skazując
nas na Boży gniew i zagładę.
Słowa Pana Jezusa
do uczniów, zapisane w Ewangelii Jana, mówiące o zatrzymaniu i przebaczeniu
grzechów pozostają aktualne. Wyrażając pragnienie, aby doświadczeniem każdego
człowieka stało się przebaczenie, „błagamy: Pojednajcie się z Bogiem. On Tego,
który nie poznał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy my w Nim stali się
sprawiedliwością Boga”.
Choć Pan Jezus przekazał te bardzo ważne słowa o przebaczeniu i zatrzymaniu grzechów uczniom za zamkniętymi drzwiami, to jednak nie pozostały one w „zamknięciu”. Ewangelia rozprzestrzeniała się i wciąż rozprzestrzenia, aby dawać nadzieję i mówić o przebaczeniu tym wszystkim, którzy przebaczenia i nadziei szukają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz