poniedziałek, 31 października 2016

REFORMACJA

Obraz chrześcijaństwa "wymalowany" religijnością, obrzędowością , pobożnością i przykazaniami rzymskiego katolicyzmu jest zdecydowanie niepełny. Święto Reformacji (31 października), zasadniczo obce polskiej kulturze, przypomina, że jest taki obszar chrześcijaństwa, który choć nie ma znaczącej reprezentacji w Polsce, to jednak jest znacznie bliższy, w swoich założeniach, tradycji apostolskiej i nowotestamentowej niż oblicze kościoła katolickiego.

Szesnastowieczna reformacja (tak w swoim nurcie niemieckim, jak i szwajcarskim) wypracowała najważniejsze zasady, które wyrażają wiarę chrześcijan - protestantów (tzw. sola, z języka łacińskiego "tylko", bądź "jedynie"):
- Tylko Pismo (sola Scriptura)
- Tylko Chrystusa (solo Christo)
- Tylko łaska (sola gratia)
- Tylko wiara (sola fide)
- Tylko Bogu chwała (soli Deo gloria)

Reformatorzy i prekursorzy reformacji (Waldo, Jan Wiklif, Jan Hus) płacili ogromną cenę, aby przyprowadzić narody Europy do poznania Ewangelii i dać ludziom do ręki Słowo Boże, aby mogli je czytać we własnym języku - języku serca.

To, co stanowiło siłę ruchów reformacyjnych, to właśnie dostęp do Słowa Bożego - tekstu Starego i Nowego Testamentu. Czytając Słowa Jezusa i apostołów zapisane na kartach 27. ksiąg Nowego Testamentu, mamy dostęp do źródła, które powinno stanowić o sile chrześcijańskiej wiary.
Bez odniesienia naszych przekonań i wiary do Biblii dryfujemy w odmętach ludzkich przypuszczeń, narażając się na niechybną katastrofę.

Czy dostęp do Biblii sprawi, że wszyscy ją pokochają i zapragną żyć jej treścią? Pewnie nie. Jednak u wielu czytających teksty biblijne może pojawić się wiara prowadząca do poznania Tego, który zdecydowanie jest godzien, aby Go poznać - Jezusa Chrystusa, o którym tak pisał Paweł z Tarsu:

"On jest obrazem Boga niewidzialnego, pierworodnym wobec całego stworzenia, gdyż w Nim wszystko zostało stworzone w niebie i na ziemi: to, co widzialne i niewidzialne, trony czy panowania, zwierzchności czy władze - wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim istnieje. On także jest Głową Ciała - Kościoła. On jest początkiem, pierworodnym spośród umarłych, aby być pierwszym we wszystkim. Spodobało się bowiem Bogu, by w Nim zamieszkała cała pełnia i aby przez Niego wszystko pojednać ze sobą - wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża, zarówno na ziemi, jak i w niebie. I was, którzy niegdyś byliście obcymi i wrogami przez wasze myśli i złe czyny, teraz przez śmierć pojednał w swoim doczesnym ciele, aby stawić przed sobą jako świętych i nieskalanych, i nienagannych".

A jaki powinien być Kościół?

Bliskie mi jest stwierdzenie, że "Kościół funkcjonuje w tym świecie, gdzie wszystko kostnieje, więdnie i przemija. Społeczność Kościoła, która w pewnym momencie historii dostrzegła potrzebę reformy, zachowuje przekonanie, że tak zreformowany Kościół powinien stale się reformować, nieustannie się odnawiać (ECCLESIA REFORMATA ET SEMPER REFORMANDA VERBI DIVINI – Kościół reformowany i stale się reformujący według Słowa Bożego)".

środa, 19 października 2016

POSELSTWO PRZEKAZANE ZA ZAMKNIĘTYMI DRZWIAMI

W dwudziestym rozdziale Ewangelii Jana czytamy o spotkaniu Jezusa z Jego uczniami w dniu zmartwychwstania: „Gdy tego pierwszego dnia tygodnia zapadł wieczór, a tam, gdzie przebywali uczniowie, zamknięto drzwi z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął w środku i pozdrowił ich: „Pokój wam”. A gdy to powiedział, pokazał im ręce oraz bok. Uczniowie uradowali się, że ujrzeli Pana. Jezus zaś odezwał się do nich ponownie: „Pokój wam! Jak Mnie posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam”. Po tych słowach tchnął i oznajmił im: „Przyjmijcie Ducha Świętego. Tym, którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone; którym zatrzymacie, są zatrzymane”.

W rezultacie zwiastowanej Ewangelii o Chrystusie możliwe są dwie sytuacje odnoszące się do życia ludzi. Jedną z nich jest wiara prowadząca do przebaczenia grzechów i radość ze zbawienia, drugą jest obojętność i niewiara, które skutkują tym, że grzech pozostaje treścią życia człowieka, skazując go na wieczne potępienie.

Tak rozumiem słowa, które Jezus przekazał swoim uczniom, kiedy spotkał się z nimi w dniu swojego zmartwychwstania: „Grzechy tych, którym je przebaczycie, są im przebaczone, a tych, którym je zatrzymacie, są zatrzymane”.

Za każdym razem kiedy głoszona jest Dobra Nowina mają miejsce te dwie rzeczy. Skutkiem jej głoszenia może być doświadczenie zbawienia, jak i doświadczenie sądu i potępienia. Ten dualizm ludzkich doświadczeń przejawia się wielokrotnie w tekście biblijnym. Paweł z Tarsu opisał go takimi słowami: „Ci, którzy przez wytrwałość w dobrym czynie dążą do chwały, czci i nieśmiertelności, otrzymają życie wieczne, Tych natomiast, którzy odmawiają posłuszeństwa prawdzie czeka gniew i trwoga”.

W kwestii ostatecznej i wiecznej rzeczywistości pozostają tylko dwie możliwości: życie lub śmierć, zbawienie i potępienie, niebo i piekło, chwała i pohańbienie, pokój i trwoga...

Jeżeli grzech wrzucimy pomiędzy bajki i legendy rodem ze średniowiecza, to nie mamy się co przejmować. Jeśli jednak grzech istnieje i prawdziwie odciska swoje piętno na ludzkiej egzystencji, to chyba warto zwrócić się ku Temu, który wobec tej rzeczywistości grzechu dał skuteczne rozwiązanie. Dzieło Chrystusa tak opisał Izajasz: „On był zraniony za nasze grzechy, zmiażdżony za nasze winy. Dla naszego zbawienia znosił karcenie, przez jego rany zostaliśmy uzdrowieni”.

Tak jak w czasach pierwszego Kościoła, tak i dziś, ta prawda pozostaje dla wielu niemożliwą do zaakceptowania. Co umierający, krwawiący, wyszydzony i konający Jezus Chrystus - żydowski Mesjasz ma wspólnego ze mną, człowiekiem XXI wieku? Jeśli nawet grzech jest prawdą, to z całą pewnością istnieją inne sposoby na uwolnienie się spod jego "panowania" niż pokładanie ufności i wiary w Kimś, kto 2000 lat temu oddał swoje życie na wzgórzu Golgoty. A jednak, mówiąc słowami Pawła z Tarsu: „gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego. On jest dla Żydów powodem upadku, a dla pogan głupstwem, jednakże dla powołanych, tak Żydów, jak i Greków, jest Chrystusem - mocą i mądrością Bożą”.

Nie potrafię inaczej tego ująć niż robili to nowotestamentowi autorzy. Wiem jedno, że istnieje poselstwo, które jest warte głoszenia. Tym poselstwem jest Chrystus, i to Ten ukrzyżowany. Jeśli pogardzimy Nim, nasze grzechy pozostaną "zatrzymane" i zwrócą się przeciwko nam z całą swoją mocą skazując nas na Boży gniew i zagładę.

Słowa Pana Jezusa do uczniów, zapisane w Ewangelii Jana, mówiące o zatrzymaniu i przebaczeniu grzechów pozostają aktualne. Wyrażając pragnienie, aby doświadczeniem każdego człowieka stało się przebaczenie, „błagamy: Pojednajcie się z Bogiem. On Tego, który nie poznał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy my w Nim stali się sprawiedliwością Boga”. 

Choć Pan Jezus przekazał te bardzo ważne słowa o przebaczeniu i zatrzymaniu grzechów uczniom za zamkniętymi drzwiami, to jednak nie pozostały one w „zamknięciu”. Ewangelia rozprzestrzeniała się i wciąż rozprzestrzenia, aby dawać nadzieję i mówić o przebaczeniu tym wszystkim, którzy przebaczenia i nadziei szukają.

środa, 12 października 2016

BARABASZ

W dniu procesu i ukrzyżowania Chrystusa, Piłat zwrócił się do zgromadzonych przywódców żydowskich, którzy skarżyli Jezusa słowami: „Jest zaś u was zwyczaj, że uwalniam wam kogoś na święto Paschy. Chcecie więc, abym wam wypuścił na wolność króla Żydów?”. Ponownie zaczęli wołać: „Nie Jego, ale Barabasza!”. A Barabasz był przestępcą”.

Woli zgromadzonych stało się zadość. Barabasz został uwolniony, a Jezus został skazany na śmierć. Uwolnienie Barabasza kosztem śmierci Jezusa jest dobrą ilustracją sensu Ewangelii: „Chrystus raz za grzechy cierpiał – sprawiedliwy za niesprawiedliwych – aby was przyprowadzić do Boga”.

Na krzyżu Golgoty – wzniesieniu usytuowanym poza murami Jerozolimy, przy drodze prowadzącej do miasta od strony północno-zachodniej i blisko bramy miejskiej Gennat (Ogrodowej), Jezus Chrystus zajął miejsce grzesznego człowieka. Wypełniło się proroctwo zapisane w starotestamentowej księdze Izajasza: „Oto on dźwigał nasze choroby i wziął na siebie nasze cierpienia, a my uznaliśmy go za ukaranego, pobitego i pognębionego przez Boga. Lecz on był zraniony za nasze grzechy, zmiażdżony za nasze winy. Dla naszego zbawienia znosił karcenie, przez jego rany zostaliśmy uzdrowieni. Wszyscy błądziliśmy jak owce, każdy szedł swoją własną drogą, a PAN sprawił, że jego ugodziły winy nas wszystkich.  Męczono go, lecz znosił to pokornie i nie otworzył swoich ust. Jak baranek prowadzony na zabicie i jak owca, która milczy, gdy ją strzygą, tak on nie otworzył swoich ust”.

Idea zastępczej ofiary znana była autorom biblijnym. Starotestamentowe teksty uwzględniały składanie ofiar z niewinnych zwierząt za winy i przestępstwa ludzi. Jednak, jak uczy autor Listu do Hebrajczyków: „Niemożliwe bowiem, aby krew wołów i kozłów gładziła grzechy”. Ofiarą, która zadośćuczyniła za grzech człowieka, jest śmierć Jezusa Chrystusa – Bożego Baranka. Takim właśnie ujrzał Jezusa Jan Chrzciciel: „Oto Baranek Boży, który bierze na siebie grzech świata”.

Ofiara Jezusa sprawiła, że nie musimy umierać w naszych grzechach. Jako przestępcy w oczach Boga: „wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Bożej”, możemy jednak doświadczyć błogosławieństwa zastępczej śmierci Tego, który „nie znał grzechu”. Rozumiejąc tę prawdę Paweł z Tarsu tak napisał o Bożym dziele zbawienia: „On Tego, który nie znał grzechu, za nas uczynił grzechem, abyśmy stali się w Nim sprawiedliwością Bożą”.

Choć jako przestępcy, podobnie jaj Barabasz, zasługujemy na śmierć, to jednak Bożym wyrokiem zostaliśmy uwolnieni, aby żyć. W nasze miejsce karę poniósł Ten, który w najmniejszym stopniu na nią nie zasługiwał – Jezus Chrystus.

Nie jesteśmy w stanie sami oczyścić się z naszych win i grzechów. Jedną możliwością dla każdego z nas jest pokładanie wiary i zaufania w Jezusie, przez którego Bóg „pojednał ze sobą wszystko – na ziemi i w niebie – dzięki wprowadzeniu pokoju za cenę krwi przelanej przez Niego na krzyżu”.

środa, 5 października 2016

NA DRUGĄ STRONĘ

18. rozdział Ewangelii Jana rozpoczyna opis wydarzeń dotyczących pojmania, procesu i śmierci Pana Jezusa. W czwartkowy wieczór Jezus wraz z uczniami udał się z Jerozolimy „na drugą stronę potoku Cedron, gdzie był ogród”. Ogród Getsemani znajdował się u podnóża Góry Oliwnej i był popularnym miejscem spotkań Jezusa i Jego uczniów. Jednak to, co wydarzyło się tego wieczoru było całkowicie nowym doświadczeniem dla apostołów. Z opisu ewangelisty nie wynika jednak, że Jezus był zaskoczony biegiem wydarzeń. Wręcz przeciwnie czytamy, że był „świadom wszystkiego, co miało Go spotkać”. Kiedy Piotr w swojej gorliwości użył miecza przeciwko jednemu ze strażników świątynnych, Jezus zwrócił się do niego słowami: „Włóż miecz do pochwy. Czy nie mam pić kielicha, który dał mi Ojciec?”. 

Prawie od początku swojej służby Jezus zapowiadał swoją śmierć. Widoczne jest to we wszystkich Ewangeliach, również w tej spisanej przez Jana. Zapowiedź Krzyża pojawia się w rozmowie z Nikodemem: „Podobnie jak Mojżesz wywyższył na pustyni węża, tak On (Syn Człowieczy) musi być wywyższony, aby każdy, kto wierzy, miał życie wieczne”. 

Jezus był bardzo świadomy celu, który był Mu wyznaczony. Im bliżej było wydarzeń, które rozegrały się w czwartkowy wieczór w Getsemani, tym częściej mówił o Krzyżu tym, którzy byli Mu najbliżsi: „Syn Człowieczy będzie uwielbiony i w Nim Bóg odbierze sobie chwałę. Jeśli Bóg w Nim odbierze sobie chwałę, to również Bóg w sobie otoczy go chwałą już wkrótce”. 

To przejście "na drugą stronę" przyniosło Jezusowi wiele fizycznego i duchowego bólu, jednak ostatecznie stało się źródłem radości i zwycięstwa. Krzyż rozwiązał problem grzechu i potępienia. Był zwycięstwem łaski nad prawem, przebaczenia nad potępieniem, uzdrowienia nad chorobą, błogosławieństwa nad przekleństwem i życia nad śmiercią.  W centrum całego nowotestamentowego nauczania jest Krzyż. Paweł z Tarsu, tak opisywał cel i sens swojej służby w Liście do Koryntian: „Bracia! Przyszedłem do was nie po to, by głosić tajemnicę Boga błyskotliwymi i uczonymi słowami. Postanowiłem wśród was nie znać niczego innego, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego”.

Wyjątkowość śmierci Jezusa nie dotyczy tego, jaki był sposób przeprowadzenia egzekucji, jaka była skala cierpienia skazanego czy okoliczności towarzyszących Jego skazaniu, tkwi ona w niezaprzeczalnym fakcie, iż Jezus był Kimś więcej niż człowiekiem. Był Bogiem Jahwe, Panem Panów i Królem Królów, Stwórcą i źródłem wszelkiego życia, Alfą i Omegą, i jak wyznajemy: „Bogiem prawdziwym z Boga prawdziwego”.

To Jego natura i tożsamość czynią śmierć na Krzyżu czymś wyjątkowym i bez precedensu w całej historii ludzkości.

Bogu niech będą dzięki za Krzyż.

„Kiedy patrzę na cudowny krzyż
Na którym umarł Książę chwały
Mój największy zysk uważam za stratę
I gardzę wszelką moją pychą
Ustrzeż mnie Panie od chlubienia się
Czymkolwiek innym jak tylko krzyżem Chrystusa,
Mojego Boga
Przez Jego krew odrzucam
Wszystką próżność oraz jej złudny blask”