sobota, 6 marca 2021

DOBRY UCZYNEK WZGLĘDEM JEZUSA

Wśród opisów dotyczących ostatnich dni życia i publicznej działalności Pana Jezusa, autorstwa Marka, pojawia się relacja z wydarzenia, które miało miejsce w Betanii w domu Szymona Trędowatego. W chwili, kiedy Jezus „spoczywał przy stole” podeszła do Niego „pewna kobieta, która miała alabastrowe naczynie z prawdziwym olejkiem nardowym” (zob. Mk 14,3). Samo pojawienie się kobiety nie wywołało żadnego poruszenia wśród przebywających w domu. Nie wiemy, przynajmniej z relacji Marka, nic o tożsamości tej kobiety. W jego narracji pozostaje ona anonimową kobietą z „prawdziwym” olejkiem nardowym. Podkreślenie autentyczności tego olejku ma znaczenie, bo w starożytności bywało, że podrabiano nard zastępując tę oryginalną i cenną woń tańszą podróbką. Wyraźna rekcja otoczenia pojawiła się, gdy kobieta „rozbiła naczynie i wylała olejek na głowę Jezusa”. Autor Ewangelii zanotował, że „niektórzy z obecnych tam OBURZALI SIĘ” dostrzegając w czynie tej kobiety marnotrawstwo i niczym nieuzasadnioną ekstrawagancję. Ktoś szybko obliczył wartość, nierozsądnie roztrwonionego, olejku na ponad 300 denarów, co stanowiło roczne wynagrodzenie robotnika. Zatem odnosząc to do dzisiejszych realiów było to około 30-40 tysięcy złotych. „Słusznie” zauważono, że „można było przecież ten olejek sprzedać, a pieniądze rozdać ubogim”. W oczach obserwatorów, włączając w to – w świetle relacji ewangelisty Mateusza – uczniów Jezusa, kobieta zasługiwała na naganę. Ich słuszny i „jedynie prawdziwy osąd” nie podlegał przecież dyskusji. Nie było się nawet nad czym zastanawiać. Kobieta postąpiła skandalicznie, głupio i nierozsądnie. Ktoś taki jak ona nie mógłby się zaliczać do grona uczniów Jezusa. Widzieli i nie rozumieli… Gdzieś w tej „wnikliwej” obserwacji wydarzenia umknęło im to, co najważniejsze. 

Pan Jezus miał zupełnie inne spojrzenie na tę sytuację. Inaczej ocenił postawę i czyn wspomnianej kobiety. Jego słowa mocno kontrastowały z bezwzględną i potępiającą oceną uczniów. Ewangelista zanotował takie słowa Nauczyciela: „spełniła DOBRY UCZYNEK WZGLĘDEM MNIE”. I dalej Chrystus wyjaśnił: „Zawczasu namaściła Moje ciało na pogrzebanie”. Jej piękny czyn (gr. „kalon ergon”) wpisywał się w misję i ostateczny cel publicznej działalności Jezusa. Ona, w przeciwieństwie do pozostałych – obecnych w domu Szymona Trędowatego – zdawała się właściwie rozumieć to, co Jezus zapowiadał trzykrotnie swoim uczniom: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć, zostanie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i nauczycieli Prawa i zostanie zabity” (zob. Mk 8,31; 9,31-32; 10,33-34). Kobieta, która w oczach uczniów zasługiwała na naganę, widziała coś, czego oni dostrzec nie potrafili. Rozpoznała trafnie Jego mesjańskie powołanie do cierpienia i haniebnej śmierci na krzyżu. Jej czyn uwypuklał prawdę o tym, że „Syn Człowieczy przyszedł, aby służyć i oddać swoje życie jako okup za wielu” (Mk 10,45). A Pan Jezus zapewnił, że „gdziekolwiek na świecie będzie głoszona Ewangelia, będzie się również opowiadać o tym, co zrobiła ta kobieta, aby o niej pamiętać”. 

Uczniowie, obecni przy Jezusie przez trzy lata, wciąż mieli problem z trafną oceną sytuacji i niezbyt wyraźnie dostrzegali kreślony przez Nauczyciela cel Jego mesjańskiej działalności. Oddanie i „ekstrawagancka” miłość anonimowej kobiety wpisywały się najprecyzyjniej jak tylko to możliwe w wydarzenia pozostające w samym centrum misji Jezusa. „Kobieta z pachnidłem” swoim czynem wskazała na mające nastąpić ukrzyżowanie, pogrzeb i zmartwychwstanie Jezusa. 

Czy nie jest tak, że – jako uczniowie Jezusa – wciąż cierpimy na brak właściwego zrozumienia Bożych planów i w naszej „krótkowzroczności” pochopnie oceniamy innych w ich oddaniu Bogu? Czy nie jest tak, że „idąc za Jezusem” czasami nie dostrzegamy tego co dla Niego jest najważniejsze, bo przysłaniają to nam nasze ambicje i plany? Kiedy Pan Jezus komunikował uczniom o celu swojej misji – wspominając odrzucenie, wzgardę i śmierć jakich miał doznać w Jerozolimie – w odpowiedzi słyszał pytania uczniów na temat tego kto z nich miałby być najważniejszy w Królestwie i komu miałyby przypadać zaszczyty u Jego boku. Tymczasem kobieta z Ewangelii zdawała się widzieć właśnie tylko Jego i jedynie Jemu poświęciła całą swoją uwagę, „spełniając wobec Niego dobry uczynek”. Jezus był dla niej wszystkim i to Jego plany – choćby niezrozumiałe w ludzkich oczach – pozostawały dla niej czymś prawdziwie wartym uwagi. Anonimowa kobieta z Ewangelii Marka uczy mnie, że CELEM ŻYCIA JEST ON. A spośród wszystkich „dobrych uczynków” najbardziej godne pochwały są te, które czynione są z myślą o Nim, dla Niego i wobec Niego. 

Rozpoznać Jego wolę, Jego plany i zamysły w naszym pokoleniu i postawić Go w centrum życia jednostek, grup społecznych i narodów to największe zadanie dla Kościoła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz