We wstępie do komentarza Apokalipsy Jana, prof. Michał Wojciechowski napisał: „Pierwsze słowo Apokalipsy, które potem stało się jej tytułem, brzmi po grecku «apokalypsis». Oznacza to odsłonięcie, objawienie. Autor chciał więc rozjaśnić umysłu odbiorców, a nie zaciemnić! Apokalipsa jest symboliczna, ale nie mętna. (…) Czy Apokalipsa dotyczy głównie dalszej przyszłości? Dopiero końcowe rozdziały istotnie kierują ku niej. Trzon księgi przedstawia sytuację w czasach historycznych. (…) Nie ma w Apokalipsie «rozkładu jazdy» końca świata”.
Treść Apokalipsy Jana nie różni się zasadniczo od innych tekstów Nowego Testamentu – Ewangelii czy Listów. Jej przesłaniem pozostaje Boże panowanie – Jego Królestwo, które stało się realne i jeszcze nastanie w swojej pełni. WIODĄCYM TEMATEM, KTÓRYM ZAJMUJE SIĘ AUTOR APOKALIPSY JEST PIĘKNO I MAJESTAT BOGA ORAZ NADZIEJA ODKUPIONYCH – „ludzi z każdego narodu i wszystkich plemion, i ludów, i języków, którzy opłukali swoje szaty i wybielili we krwi Baranka”.
Sercem Apokalipsy pozostaje przesłanie DOBREJ NOWINY O RATUNKU W CHRYSTUSIE, która potrzebuje być głoszona pośród „ludów, narodów, języków i wielu królów”. W 10. rozdziale Apokalipsy, pod obrazem „potężnego anioła” kryje się osoba Jezusa Chrystusa – posłanego przez Ojca, by wykonać Jego wolę i zrealizować plan odkupienia. Świadczą o tym boskie atrybuty tego „Bożego posłańca”: „tęcza wokół głowy”, będąca znakiem przymierza i przywołująca pojawiający się już w Apokalipsie obraz „tęczy wokół Tronu” Boga (Ap 4,3), „oblicze jaśniejące jak słońce” i „nogi jak słupy ognia”. Anioł („Boży posłaniec”), opisywany przez Jana, postawił swoją „prawą nogę na morzu, ale lewą na ziemi”, co ukazuje zakres jego siły i panowania nad całym stworzeniem, wszak Bóg „poddał Jezusowi wszystko i nie zostawił niczego, co nie byłoby mu poddane” (Hbr 2,8). Jego donośny głos przyrównany jest do ryku lwa, pod którego symbolem kryje się mesjańska godność i autorytet Chrystusa („zwyciężył Lew z plemienia Judy, Ten z pokolenia Judy, korzeń Dawida”). Anioł ma „w swojej ręce otwarty zwój”, któremu poświęcone są ostatnie wersety dziesiątego rozdziału Apokalipsy: „A głos, który usłyszałem z nieba, ponownie przemówił do mnie. Powiedział: Idź, weź ten zwój, który jest otwarty w ręce anioła, stojącego na morzu i na ziemi. Podszedłem więc do anioła i poprosiłem, żeby mi dał mały zwój. On zaś powiedział: Weź i zjedz go. Poczujesz gorycz w żołądku, ale w twoich ustach będzie on słodki jak miód. I wziąłem ten mały zwój z ręki anioła, i zjadłem go, a był w moich ustach słodki jak miód. Kiedy jednak go zjadłem, stał się gorzki w moim żołądku. I mówią mi: Musisz znowu prorokować o ludach, narodach, językach i wielu królach” (Ap 10,8-11).
Tym proroctwem – poselstwem, które ma być głoszone „aż po krańce ziemi” do wszystkich ludzi jest EWANGELIA O JEZUSIE CHRYSTUSIE. Ewangelia jest tym „silnie potwierdzonym proroczym słowem, przy którym mamy trwać jak przy lampie, która świeci w ciemności” (2 Ptr 1,19). Apokaliptyczny obraz „połknięcia zwoju” nawiązuje powołania proroka znanego z Księgi Ezechiela (Ez 2,1-3,10). Ten, który głosi przesłanie musi „wypełnić” się tym przesłaniem. Wiarygodność głoszącego związana jest z tym, jak on sam żyje głoszonym przez siebie poselstwem. Poselstwo, które miał głosić Jan – autor Księgi Objawienia – miało stać się integralną częścią jego życia. A treść poselstwa była „jak miód” w ustach Jana, ale stała się „goryczą” w jego wnętrzu. Trud i radość. Choć Ewangelia niesie z sobą „słodycz”, będąc proklamacją triumfu Boga nad grzechem, przekleństwem, Diabłem i śmiercią, to głoszący to poselstwo często doświadczają goryczy, tak jak doznał tego Paweł z Tarsu: „mam wielki smutek i nieustanny ból w swoim sercu”. Ten ból i „gorycz” związany był z faktem odrzucenia Ewangelii przez wielu jej słuchaczy.
Tak, mamy – jako Kościół – poselstwo, które zasługuje by być zwiastowane po całym okręgu ziemi. O tym poselstwie tak pisał Paweł z Tarsu, wspominając swój pobyt w Koryncie: „przyszedłem głosić wam tajemnicę Boga nie za pomocą górnolotnych słów lub mądrości. Postanowiłem bowiem będąc wśród was nie znać niczego innego, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego”. Dla niektórych te słowa są „zgorszeniem” czy „głupstwem”, ale niezależnie od reakcji niektórych, PRZESŁANIE O CHRYSTUSIE – umarłym i zmartwychwstałym – POZOSTAJE SŁOWEM PRAWDY PROWADZĄCYM DO ZBAWIENIA.
Dziesiąty rozdział Apokalipsy Jana odczytuję w świetle słów Pana Jezusa skierowanych do apostołów po Jego zmartwychwstaniu: „Idąc więc, czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, co wam nakazałem. A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata”.
Ewangelia – Dobra nowina o ratunku w Chrystusie – pozostaje najcenniejszym poselstwem z jakim człowiek może się zetknąć.