Na końcu listu napisanego do chrześcijan z Kolosów Paweł wymienia imiona współpracowników i bliskich mu osób. Wszyscy, jak się zdaje, towarzyszyli apostołowi na różnych etapach jego życia i służby „głoszenia tajemnic Chrystusa”. Emocjonalny stosunek Pawła do tych osób wyrażony jest powtarzającym się określeniem „umiłowany” (takim określeniem nazwany jest Tychik, Onezym czy Łukasz). Na drodze wypełniania powołania od Boga, niezależnie od tego czy jest to służba apostolska, prorocka, nauczycielska czy jakakolwiek inna, jest miejsce na dzielenie odpowiedzialności z innymi.
Otaczanie się współpracownikami to zaszczyt, ale też potrzeba Bożego sługi. Paweł, jak można wnioskować z historii jego życia, rozumiał ważność relacji, bliskości i braterstwa w Chrystusie. Przywilejem powołanych przez Boga i wezwanych do wypełniania Jego woli jest doświadczanie zachęty i pokrzepienia ze strony braci. Indywidualizm zdaje się nie być standardem w nowotestamentowym Kościele. Na długiej liście współpracowników Paweł wymienia też Epafrasa – bojownika w modlitwie. Nawet jeśli nie przebywamy blisko siebie, wciąż możemy mieć więź za sprawą modlitwy i być uczestnikami czyjegoś powołania i życia. Zawsze pokrzepiającą jest świadomość, że ktoś się o nas modli, byśmy „stali się doskonali i zostali w pełni przeniknięci we wszystkim wolą Boga”.
Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, to co stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Jezusa Chrystusa i dał nam służbę pojednania. Bóg bowiem w Chrystusie, jednając świat z samym sobą, nie poczytując ludziom ich grzechów, i nam powierzył to słowo pojednania. Tak więc w miejsce Chrystusa sprawujemy poselstwo (...) W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz