Tekst biblijny przybliża czytelnikowi Bożą perspektywę na rzeczywistość naszej egzystencji. Czasami (często?) to Boże spojrzenie jest znacząco inne niż nasze – ludzkie. Wśród nowotestamentowych pism można znaleźć słowa Pawła z Tarsu, które są dość zaskakujące. Pisząc do gminy chrześcijańskiej w Efezie apostoł stwierdził: „Byliście umarli…”. Umarli? Jak to? Paweł pisał do ludzi, którzy od dłuższego czasu byli mieszkańcami dużej i znaczącej metropolii Imperium Rzymskiego. Mieli rodziny, biznesy i uczestniczyli w różnych formach religijnego życia. Jedli, pili, prowadzili rozmowy, śmiali się i płakali. Jakże więc byli umarłymi? A może Boża perspektywa na śmierć jest nieco inna niż nasza?
Choć jesteśmy zapoznani z rzeczywistością śmierci, to jednak ten jej aspekt, poruszony przez Pawła z Tarsu, często umyka naszej uwadze. Rozwijając swoją myśl Paweł napisał: „Byliście umarli wskutek waszych występków i grzechów, w których niegdyś żyliście…”. Istnieje rodzaj umierania i śmierci, który towarzyszy człowiekowi, a jednak pozostaje bagatelizowany. Choć, co do zasady, śmierć traktujemy jako niechcianą i bolesną stronę egzystencji, to jednak lekceważymy rzeczywistość „bycia umarłym wskutek naszych grzechów” – umarłym w relacji dla Boga. Ta śmierć skutkuje brakiem więzi i bliskości z Bogiem oraz sprowadza na nas deficyt w zakresie doświadczania Jego błogosławieństw. W tym stanie śmierci znajdujemy się też pod panowaniem Diabła – „władcy sił, które unoszą się w powietrzu, ducha, który działa w synach buntu”. Działanie tego „władcy” jest destrukcyjne. On, wedle słów Jezusa, przychodzi aby „kraść, zabijać i niszczyć”. Stan „duchowej śmierci” już sam w sobie jest dramatem, ale prowadzi do jeszcze większego nieszczęścia – wiecznego oddzielenia od Boga. Obrazem tego oddzielenia jest apokaliptyczne „jezioro ognia”.
Może dla niektórych brzmi to jak jakaś bzdura i rzecz zdecydowanie niewarta uwagi. Bóg? Piekło? Śmierć duchowa? Wieczne potępienie? Czy należy się tym przejmować? Jedni wzruszą ramionami i będą dalej żyć będąc „umarłymi z powodu grzechów”. Jednak znajdą się i tacy, u których biblijna narracja wzbudzi refleksję. „Co zrobić z bagażem grzechów, które oddzielają mnie od Boga i pchają w ramiona śmierci?”. „Jak doświadczyć życia, w którym jest miejsce na przeżywanie bliskości z Bogiem i udział w Jego błogosławieństwach?”. Wspomniany Paweł z Tarsu nie pozostawia czytelników bez odpowiedzi na te pytania. Po dramatycznie brzmiących słowach o „byciu martwym w upadkach i grzechach” pojawiania się pełne nadziei stwierdzenie: „Jednak Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swoją miłość, którą nas ukochał, i to nas, którzy byliśmy umarli przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem – łaską zbawieni jesteśmy – i wraz z Nim wzbudził, i wraz z Nim posadził w [okręgach] naniebnych, w Chrystusie Jezusie…”.
Śmierć nie jest ostateczną i niemożliwą do pokonania rzeczywistością! W Chrystusie Bóg ogłosił triumf życia. Nadzieja pojawia się w miejsce beznadziei. Wolność w miejsce niewoli. Życie w miejsce śmierci. Przebaczenie w miejsce potępienia.
Właśnie dlatego próbuję, często zmagając się i doświadczając trudów codzienności, trzymać się Tego, który „jest bogaty w miłosierdzie” i chcę pokładać ufność w Ewangelii – Dobrej Nowinie o ratunku w Chrystusie. Śmierć jest „w upadkach i grzechach”. Życie jest w Chrystusie.
Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, to co stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Jezusa Chrystusa i dał nam służbę pojednania. Bóg bowiem w Chrystusie, jednając świat z samym sobą, nie poczytując ludziom ich grzechów, i nam powierzył to słowo pojednania. Tak więc w miejsce Chrystusa sprawujemy poselstwo (...) W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz