Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, to co stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Jezusa Chrystusa i dał nam służbę pojednania. Bóg bowiem w Chrystusie, jednając świat z samym sobą, nie poczytując ludziom ich grzechów, i nam powierzył to słowo pojednania. Tak więc w miejsce Chrystusa sprawujemy poselstwo (...) W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem.
wtorek, 10 września 2019
JEGO MIŁOŚĆ
Od kilku lat mamy taki rodzinny zwyczaj wieczornego czytania tekstu biblijnego. Do niektórych ksiąg sięgamy wciąż na nowo, inne nadal czekają na rodzinne czytanie. W każdym razie wczoraj czytaliśmy 5. rozdział Listu do Efezjan. Jest w nim fragment opatrzony przez tłumaczy (redaktorów) tekstu nagłówkiem „Mężowie i żony”. Jednak równie dobrze można by go zatytułować „Chrystus i Kościół”. Autor tekstu, Paweł z Tarsu, opisuje relację Chrystusa wobec tych, którzy są Jego. Te słowa zadziwiają. Są niezwykłym świadectwem pasji i miłości Zmartwychwstałego wobec Kościoła: „Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, żeby go uświęcić przez oczyszczenie obmyciem wodą, któremu towarzyszy Słowo, żeby postawić przy sobie Kościół chwalebny, bez skazy czy zmarszczki, aby był święty i nieskalany”. Ta relacja Chrystusa z Kościołem nie jest na dystans i „z oddali”. Jest w niej miejsce na szczególną bliskość, porównywalną z intymnością jaka zachodzi pomiędzy żoną i mężem. Czy kiedykolwiek i ktokolwiek mógłby wymyślić taki scenariusz, że my – ludzie pozostający w realiach codziennej egzystencji, z całym bagażem doświadczeń „prozy życia”, naznaczeni porażkami i słabością – będziemy mogli doświadczać Bożej miłości? Miłości troskliwej, oddanej i zainteresowanej naszym dobrem. Miłości, która „jest cierpliwa, pełna życzliwości i nigdy nie ustaje”. Nie mam żadnej wątpliwości, że doświadczenie takiej miłości pozostaje pragnieniem i tęsknotą każdego. Możemy udawać, że tak nie jest, ale prawdziwy sens naszego życia można znaleźć jedynie w miłości Chrystusa. On „stworzył nas bowiem jako skierowanych ku Niemu i niespokojne pozostanie nasze serce nasze, dopóki w Nim nie spocznie”. Chylę głowę przed niezwykłą miłością Chrystusa, a moje serce pragnie spoczywać w Nim. Wszak On „miłuje swój Kościół”, „żywi go i pielęgnuje”. Być kochanym przez Niego to największe szczęście i pokój dla duszy!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz