piątek, 8 marca 2019

SŁOWA NADZIEI

„Jesteś nędzny, godny pożałowania, biedny, ślepy i nagi”. To nie są zbyt optymistyczne słowa. Oddają one stan jednego z Kościołów do których Pan Jezus zwraca się w tekście biblijnym, znanym jako Apokalipsa św. Jana. Drugi i trzeci rozdział tej Księgi to zbiór listów dedykowanych siedmiu Kościołom rozmieszczonym na terenie Azji Mniejszej (dzisiejsza Turcja). 

Zacytowane słowa skierowane są do chrześcijan, mieszkańców Laodycei – zamożnego miasta handlowego, centrum finansowego i medycznego, słynącego z leczenia chorób oczu. W przeciwieństwie do adresatów pozostałych sześciu listów, laodycejscy chrześcijanie nie otrzymują właściwie żadnego słowa pochwały. Jedno z przytoczonych określeń opisujących ich stan – „biedny” – oznacza kogoś, kto jest duchowym bankrutem, kimś zrujnowanym moralnie. W tym „Liście do Kościoła w Laodycei” znajdują się też znane i często cytowane słowa Pana Jezusa: „Oto stoję przed drzwiami i pukam. Jeśli ktoś usłyszy mój głos i otworzy Mi drzwi, wejdę do niego i spożyjemy wieczerzę: Ja z nim”. To stwierdzenie najczęściej przytaczane jest w negatywnym kontekście, jako surowy osąd. Pan Jezus jest za drzwiami swojego Kościoła! Dramat! Ale można te słowa odczytać w nieco bardziej pozytywnym znaczeniu. Pan Jezus „stoi u drzwi”, czyli jest niedaleko. Pomimo tego, że Kościół jest moralnym i duchowym bankrutem On jest blisko – gotowy na relację. Wspólny posiłek, który oferuje Pan Jezus („wejdę do niego i spożyjemy wieczerzę: Ja z nim”) to zapowiedź wspólnoty, w której jest miejsce na zaufanie. Potępienie to dzieło wroga (Oskarżyciela), wezwanie do nawrócenia i odnowa pozostają dziełem Boga. Upomnienie, którego udziela Pan Jezus Kościołowi w Laodycei jest naganą płynąca z miłości: „Ja tych, których kocham, upominam i karcę”. Moralne i duchowe bankructwo to czasami tragiczna rzeczywistość dotycząca nas chrześcijan. Jednak większą tragedią jest nie dostrzec, że w dniach tego moralnego upadku rozlega się wezwanie do odnowy. Płynie ono z ust Tego, który wciąż jest blisko: „Oto stoję u drzwi…”.

Skłaniam swoje kolana przed Bogiem, który w dniach mojego „grzęźnięcia w bagnie grzechu” nie spojrzał na mnie z obrzydzeniem, ale okazał się być Tym, który „stojąc u drzwi” cierpliwie pukał i zapraszał do posilenia się „chlebem z Nieba”.

Jeśli rozpoznajemy, że jesteśmy „nędzni, godni pożałowania, biedni, ślepi i nadzy”, rozpoznajmy też Jego wołanie o odnowę. Wszak, „gdzie panoszy się grzech, tam chce zatriumfować łaska”. 

„Oto stoję u drzwi…” to niezwykłe słowa nadziei.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz