W różnych „profesjonalnych”
dyskusjach o protestanckiej reformacji przejawia się taki komentarz:
"Świętowanie 500-lecia Reformacji to błąd. Jedynym prawdziwym Kościołem
jest Kościół katolicki". Taka wypowiedź została m.in. przytoczona w
programie TVP „Warto rozmawiać”. Program był wyemitowany 9 listopada i został
opatrzony takim wstępem: Czy katolicy, tak jak papież Franciszek, mają
dziękować za „dary reformacji”, uważając luteranizm za lekarstwo dla Kościoła?
A może tradycyjnie powinniśmy widzieć w Lutrze rozłamowca, heretyka i wcielenia
zła?
Otóż Kościół katolicki nie
jest „jedynym prawdziwym Kościołem”. Nigdy nie był takim. Jeśli mamy
jakikolwiek szacunek do historii, to trzeba uczciwie przyznać, że w pierwszych
wiekach chrześcijaństwa Kościół rzymski (z biskupem Rzymu) istniał równolegle
obok Kościołów w innych miastach, w tym największych miastach cesarstwa:
Antiochii, Efezie, Aleksandrii, Lyonie, Kartaginie, Konstantynopolu i innych.
Prymat biskupa Rzymu, tak
podnoszony przez Kościół katolicki, jest jedynie katolickim poglądem i nie
trzyma się on prawdy historycznej. Przykładowo w III wieku toczył się w
Kościele spór pomiędzy Cyprianem (biskupem Kartaginy) a Stefanem I (biskupem
Rzymu). Władza (autorytet) Rzymu nie rozciągała się na inne miasta
(biskupstwa).
Piotr apostoł nie był też
żadnym pierwszym papieżem. Wystarczy przeczytać tekst nowotestamentowy (Dzieje
Apostolskie, List Pawła do Galatów, Pierwszy i Drugi List Piotra), aby się o
tym przekonać. Jedynie narracja katolicka każe nam wierzyć, że kolejni biskupi
Rzymu byli papieżami - następcami apostoła Piotra. E.E. Cairns w swojej
historii Kościoła („Z chrześcijaństwem przez wieki. Historia Kościoła
powszechnego”) zauważa: „We wczesnym Kościele biskupa Rzymu uważano za jednego
z wielu biskupów, którzy byli sobie równi pod względem rangi, władzy i funkcji.
Między rokiem 313 a 450 biskupa Rzymu zaczęto traktować jako pierwszego wśród
równych. Poczynając jednak od wstąpienia na tron biskupa Leona I w roku 440,
biskup Rzymu zaczął domagać się zwierzchnictwa nad innymi biskupami”.
Różnice w Kościele,
szczególnie te pomiędzy Wschodem a Zachodem istniały od samego początku.
Przykładem są dyskusje o kanoniczności niektórych ksiąg biblijnych. Przykładowo
kanoniczność Listu do Hebrajczyków nie budziła większych wątpliwości w Kościele
Wschodnim, natomiast była obiektem dyskusji w Kościele Zachodnim. Odwrotnie
było z Księgą Objawienia Jana (Apokalipsą).
Do dziś wschodnie
chrześcijaństwo ma w swoim kanonie księgi (np. dwa listy św. Klemensa
Rzymskiego czy Pasterz Hermasa), które nie zaliczane są do natchnionych w
obrębie tzw. Kościoła Zachodniego.
Rzymskie papiestwo z
czasem zyskiwało władzę i wpływy na równi z władzą polityczną, co już samo w
sobie jest, delikatnie mówiąc, czymś obcym nauce Chrystusa i Nowego Testamentu.
Historycy uznają, że Grzegorz zwany Wielkim (540-604 r. n.e.) utwierdził
duchową zwierzchność biskupa Rzymu i uczynił Kościół zachodni potęgą
polityczną, na tyle silną by w późniejszych wiekach kontrolować władzę świecką
(ciekawa koncepcja).
W 1054 roku dokonał się
rozłam pomiędzy Kościołem na Wschodzie i na Zachodzie. Patriarcha
Konstantynopola nałożył klątwę na biskupa (papieża) Rzymu i jego następców.
Wcześniej patriarchę Konstantynopola Michała Cerulariusza wyklął Leon IX.
Historia Kościoła nie jest
historią katolicyzmu. Katolicyzm jest jednym z wielu nurtów szeroko rozumianego
chrześcijaństwa.Czy teologicznie poprawnym? Pozostawiam to sumieniu tych,
którzy są częścią Kościoła rzymskiego.
Reformacja zrodziła się w
środowisku ludzi będących częścią zachodniego chrześcijaństwa. Jej dorobkiem na
gruncie teologicznym było przywrócenie właściwego miejsca Biblii w nauczaniu i
praktyce chrześcijańskiej.
Ja się cieszę z
protestanckiej Reformacji i uznaję w niej wartość dla cywilizacji europejskiej.
Tym samym nie podzielam katolickich głosów jakoby była ona „katastrofą
cywilizacyjną”. Nie podzielam też opinii profesora Johna Rao z nowojorskiego
Uniwersytetu Świętego Jana, który stwierdził, że „protestantyzm to straszliwa
katastrofa, której założenia i skutki nie są do pogodzenia z Kościołem
(katolickim). Protestanci są o tyle na złej drodze, o ile z własnej woli
podążają za ideami protestantyzmu. Katolicy zaś są o tyle na dobrej drodze, o ile
za tymi ideami nie podążają”.
Kiedyś jeden z portali
historycznych wyprodukował koszulkę z podobizną Lutra i napisem „Nie płakałem
po papieżu”. Nie wiem czy Luter wypowiedział takie słowa, ale z perspektywy
historycznej przyznaję rację takiemu sformułowaniu. Co nie znaczy, że w
tradycji katolickiej nie znajduję nic godnego uwagi. Staram się widzieć
historię Kościoła w całym i szerokim jej spektrum. Natomiast przekonania i
praktykę wiary chcę czerpać ze źródła jakim jest Biblia. Dlatego protestancka
zasada „Sola scriptura” jest mi niezwykle bliska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz