Przez wiele lat trudził się, by uczynić poselstwo o Jezusie – ukrzyżowanym i
zmartwychwstałym – znanym w ówczesnym społeczeństwie. Przemierzył tysiące
kilometrów. Odbył liczne podróże piesze i drogą morską. Dotarł (prawdopodobnie)
aż do Hiszpanii. Założył wiele wspólnot chrześcijańskich, w tym te znane z
tekstu Nowego Testamentu: w Koryncie, Efezie, Tesalonice czy Filippi. Zwalczał
szerzące się w Kościele herezje. Był zaangażowany we wsparcie materialne na
rzecz ubogich chrześcijan w Jerozolimie. Miał ogromne osiągnięcia w służbie
uzdrawiania chorych, przez jego ręce Bóg objawiał niezwykłą moc. Odważnie
składał świadectwo o Jezusie przed możnymi ówczesnego świata. Pod wpływem jego
nauki, już w czasie jego życia, znajdowało się tysiące osób.
Tak w skrócie można przedstawić życie Pawła z Tarsu.
U kresu swoich dni zapisał, gorzko brzmiące, słowa: „Wszyscy mnie opuścili”.
Czy stracił coś ze swojej apostolskiej gorliwości? Czy odszedł od prawd,
które z takim oddaniem głosił w miastach Imperium Romanum? Czy popadł w grzech,
który zrujnował jego opinię w oczach innych wierzących? Nic z tych rzeczy.
Temu gorzkiemu wyznaniu: „Wszyscy mnie opuścili” towarzyszyły też takie
słowa: „Toczyłem piękny bój. Bieg ukończyłem. Wiarę - zachowałem. Teraz czeka
na mnie wieniec sprawiedliwości, który w tym Dniu da mi Pan, sędzia
sprawiedliwy”.
Najwyraźniej uznanie w oczach ludzi nie zawsze idzie w parze z Bożą
aprobatą.
Życie apostoła Pawła – Żyda, faryzeusza, obywatela Rzymu, a przede wszystkim
apostoła Chrystusa Jezusa - uczy, że największą wartością jest aprobata Tego,
którego Królestwo sięga poza doczesność i znikomość tego wieku.
Ludzka przychylność i uznanie to przemijające dobra. Dziś możesz być „cenionym
i poważanym”, jutro opuszczonym i lekceważonym przez tych samych, którzy
okazywali ci zainteresowanie. O tę aprobatę nie warto zabiegać. Jest jednak
uznanie, o które należy się troszczyć i jego pragnąć. Tym uznaniem jest Boża
przychylność i Jego pochwała. Jak nią zyskać? Ze wszystkich listów Pawła, które
nam pozostawił, przebija się takie oto proste stwierdzenie: „w Chrystusie”.
Istotą Bożej aprobaty jest „być w Chrystusie”. Nie można się rozczarować, jeśli
nasze życie powierzymy Jemu i zbudujemy je wokół relacji i bliskości z
Chrystusem. Wszystko inne to „gonitwa za wiatrem”.
Życia w Chrystusie, tak po prostu – zwyczajnie i codziennie, życzę sobie i
innym.
Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, to co stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Jezusa Chrystusa i dał nam służbę pojednania. Bóg bowiem w Chrystusie, jednając świat z samym sobą, nie poczytując ludziom ich grzechów, i nam powierzył to słowo pojednania. Tak więc w miejsce Chrystusa sprawujemy poselstwo (...) W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz