U progu 2022 roku najważniejszym życzeniem i pragnieniem dla mnie jest, aby zachwyt dla osoby Jezusa Chrystusa pozostawał najistotniejszym doświadczeniem nadchodzących minut, godzin, dni, tygodni, miesięcy i kwartałów. Niech to głębokie poznanie osoby Jezusa Chrystusa wyznacza rytm życia w nadchodzącym 2022 roku. „Aby Go poznać”, jak pisał Paweł z Tarsu – to jest cel, dążenie i wyzwanie.
Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, to co stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Jezusa Chrystusa i dał nam służbę pojednania. Bóg bowiem w Chrystusie, jednając świat z samym sobą, nie poczytując ludziom ich grzechów, i nam powierzył to słowo pojednania. Tak więc w miejsce Chrystusa sprawujemy poselstwo (...) W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem.
piątek, 31 grudnia 2021
U PROGU 2022 ROKU
wtorek, 21 grudnia 2021
W TESALONICE I W BOGU
Jednym z ważniejszych miast starożytności była Tesalonika (dziś Saloniki) – główne miasto i stolica Macedonii. Założone przez króla Macedończyków – Kassandra – od 146 p.n.e. stało się częścią państwa rzymskiego i jednym z najważniejszych miast Imperium. Położenie na szlaku Via Egnatia (rzymskiego traktu przecinającego północną Grecję i biegnącego od Adriatyku na zachodzie aż po Konstantynopol na wschodzie) umożliwiało bogacenie się mieszkańcom na handlu, który kwitł pomiędzy Rzymem a Azją Mniejszą. Miasto, w I wieku n.e., odegrało też ważną rolę w rozprzestrzenianiu się Ewangelii o Panu Jezusie Chrystusie na terenie Europy.
Pierwszym europejskim miastem, gdzie zespół misyjny w składzie: Paweł, Sylas, Tymoteusz i Łukasz dzielił się Ewangelią było macedońskie Filippi. Do Chrystusa została tam przyprowadzona Lidia „wraz z całym swoim domem” oraz bezimienny strażnik więzienia i „wszyscy jego domownicy”. W Filippi nie było łatwo. Kiedy Paweł wyrzucił demona z dziewczynki trudniącej się wróżbiarstwem znalazł się, wraz z Sylasem, w kręgu oskarżeń nieprzyjaznego tłumu. Skutkiem tego było wychłostanie, zakucie w dyby i uwięzienie. Mając takie właśnie doświadczenie apostołowie przybyli do Tesaloniki – stolicy Macedonii. Swoim zwyczajem udali się do synagogi, gdzie „przez trzy szabaty” głosili i wyjaśniali na podstawie Pisma o Chrystusie – umarłym i zmartwychwstałym.
Owoc głoszenia był imponujący, jednak w niewielkim stopniu dotyczył on miejscowych Żydów – „tylko niektórzy uwierzyli”. Głównymi beneficjentami wiary, nadziei i miłości pokładanych w Chrystusie zostali poganie. Do Pawła i Sylasa „przyłączyło się mnóstwo pobożnych Greków i niemało znamienitych kobiet”. Tymczasem Żydzi, którzy nie uwierzyli, doprowadzili do usunięcia misjonarzy z miasta, a także zwrócili się przeciwko nowo powstałemu Kościołowi, dodatkowo podburzając przeciwko chrześcijanom miejscowy tłum. To właśnie o tych, którzy uwierzyli apostolskiej nauce, Paweł napisał: „Staliście się naśladowcami naszymi i Pana, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego" (1 Tes 1,6). Takie były początki Kościoła W TESALONICE.
Kościół, do którego Paweł, Sylas i Tymoteusz napisali list, nie znajdował się jedynie w Tesalonice. Paweł widział ten Kościół nie tylko jako obecny w macedońskim mieście, ale nade wszystko istniejący „w Bogu i Panu Jezusie Chrystusie”. Chrześcijańskie życie toczy się „W BOGU I PANU JEZUSIE CHRYSTUSIE”, choć – rzecz jasna – przebiega też w realiach doczesności, z całym bagażem jej politycznych, ekonomicznych i społecznych uwarunkowań (co akurat mocno odczuli uczniowie Chrystusa w Tesalonice). Okoliczności i realia życia bywają różne. Jednak najważniejszym pozostaje dla nas – chrześcijan – bycie „w Bogu i w Panu Jezusie Chrystusie”. To proste stwierdzenie użyte na wstępie Pierwszego Listu do Tesaloniczan nadaje chrześcijańskiej wspólnocie inną perspektywę. Perspektywę sięgającą poza doczesne zmagania, ucisk, prześladowanie czy inne – też pozytywne aspekty życia. Najważniejszą tożsamością chrześcijan nie są realia geograficzne, polityczne, gospodarcze czy społeczne – choć są ważne – ale te związane z obecnością Boga i Jego przejawami działania. „W Bogu i Panu Jezusie Chrystusie” to zdecydowanie ważna definicja Kościoła. Pamiętając o naszej lokalnej tożsamości (Kościół w Płocku, Warszawie, Krakowie, Łowiczu czy Elblągu), należy też pielęgnować realia związane z niebiańską tożsamością i niebiańskim powołaniem.
poniedziałek, 20 grudnia 2021
POKÓJ
Paweł, jak się zdaje, stworzył unikalne pozdrowienie, w którym zawarł kwintesencję Bożego dzieła zbawienia. Marcin Luter napisał: „Te dwa słowa, łaska i pokój, streszczają w sobie całe chrześcijaństwo. Łaska skrywa w sobie odpuszczenie grzechów, a pokój – uciszone i radosne sumienie. Gdyż nie można mieć spokojnego sumienia, dopóki grzech nie zostanie przebaczony”.
W greckim tekście Nowego Testamentu pojawia się słowo „eirene”, któremu odpowiada hebrajskie „szalom”. Obydwa tłumaczone są na język polski jako „pokój”. Biblijna koncepcja pokoju to nie tylko brak konfliktu, ale uczynienie czegoś kompletnym, zupełnym. Oznacza przywrócenie pełni na każdym poziomie relacji i we wszelkich aspektach życia, w wymiarze jednostkowym i w skali mikro, jak i w tej kosmicznej. Tę pełnię i kompletność można ujrzeć w nowotestamentowym opisie nowego nieba i nowej ziemi, gdzie „nie będzie już śmierci, bólu, krzyku, ani znoju…”. Jednak nawet w rzeczywistości „teraźniejszego wieku” i w oczekiwaniu na odnowienie wszechrzeczy można doświadczać pokoju, za sprawą Tego, który przyszedł na ziemię, jako obiecany „Książę Pokoju”, jak czytamy w prorockiej Księdze Izajasza.
Paweł z Tarsu napisał o Chrystusie, że „On jest naszym pokojem (eirene)”, a Jego panowanie to „sprawiedliwość, pokój (eirene) i radość w Duchu Świętym”. Żyjąc w Chrystusie możemy smakować dobrodziejstw „nadchodzącego wieku”. Możemy prowadzić satysfakcjonujące życie w relacji z Bogiem, doświadczając Jego bliskości i miłości. Możemy układać we właściwy sposób nasze relacje rodzinne, kościelne i społeczne „będąc jedni dla drugich łaskawi i miłosierni, przebaczający sobie nawzajem, tak jak i Bóg przebaczył nam w Chrystusie”. Możemy być, już dziś – w teraźniejszym wieku – ludźmi pokoju żyjącymi realnością Bożego Królestwa, którego nastania w pełni wciąż oczekujemy. Wszak jesteśmy „już i jeszcze nie” w Królestwie Bożym.
W obecnym czasie adwentowym, który towarzyszy Świętom Bożego Narodzenia, warto przypomnieć sobie triumfalny okrzyk anielski, który usłyszeli pasterze w Betlejem. W Ewangelii Łukasza czytamy, że na pobliskich Betlejem polach pojawiły się zastępy wojsk niebieskich. „Wielbiły one Boga słowami: Chwała na wysokościach Bogu, a NA ZIEMI POKÓJ (eirene) ludziom Jemu miłym”.
A zatem: „Łaska Wam i POKÓJ!”.
niedziela, 19 grudnia 2021
PAWEŁ I WSPÓŁPRACOWNICY
Pierwszy List do Tesaloniczan zaliczany jest do najstarszych pism Nowego Testamentu. Mógł powstać około 50 lub 51 roku, po przybyciu Pawła z Aten do Koryntu, podczas tzw. drugiej wyprawy misyjnej. W jej trakcie apostoł Paweł i jego współpracownicy – właśnie wspomniani Sylwan (Sylas) i Tymoteusz, a dodatkowo Łukasz – przybyli do Europy, w tym do miast Macedonii: Filippi i Tesaloniki. Jednak druga wyprawa misyjna wcale nie zapowiadała takiego składu zespołu misyjnego. Gdyby wszystko poszło zgodnie z pierwotnym planem list powinien się rozpocząć słowami: „Paweł, Barnaba i Jan Marek…”, bo właśnie oni mieli tworzyć zespół apostolski, który – po raz drugi w historii – miał wyruszyć z Antiochii, by szerzyć Ewangelię o Chrystusie „aż po krańce ziemi”.
W Dziejach Apostolskich czytamy: „Po pewnym czasie (czyli po dłuższym pobycie w Antiochii Syryjskiej i po tzw. pierwszej wyprawie misyjnej) Paweł powiedział do Barnaby: Powróćmy już do tych wszystkich miast, w których głosiliśmy Słowo Pana, i odwiedźmy tam braci. Sprawdźmy, jak się mają. Barnaba zamierzał zabrać ze sobą Marka…”. Plany były, ale finał okazał się zupełnie inny. Scenariusz był prosty. Paweł z Barnabą chcieli wyruszyć, a Barnaba zamierzał zabrać Marka – który już towarzyszył apostołom w czasie pierwszej wyprawy misyjnej. Jednak Jan Marek stał się powodem konfliktu pomiędzy Pawłem i Barnabą. Znaczącego konfliktu. Użyte i przetłumaczone jako „ostry spór” greckie słowo „paroxysmos” stosowane jest w geologii na określenie aktywności wulkanicznej, a ta – jak wiadomo – potrafi być gwałtowana.
Zatem ostatecznie, wskutek „ostrego sporu”, z Antiochii nie wyruszyli Paweł, Barnaba i Marek, ale Paweł i Sylas, którzy po drodze – a dokładnie w Derbe i Listrze – dobrali sobie za współpracownika Tymoteusza. W tekście Dziejów czytamy o tej trójce mężczyzn, że odnotowali liczne sukcesy swojej działalności: „dzięki nim Kościoły rzeczywiście utwierdzały się w wierze i za każdym dniem rosły liczebnie”. Cała trójka też, dodatkowo w towarzystwie Łukasza, przekroczyła granice pomiędzy Azją a Europą, by głosić Chrystusa w miastach Macedonii i Achai.
Czasami (często?) w kościelnej rzeczywistości zdarzają się napięcia i tarcia. Nie zawsze też znajdziemy, podobnie jak w przypadku sporu Pawła i Barnaby, odpowiedź na pytanie „Kto miał rację?”, ale pomimo zaistniałego konfliktu, wciąż można prowadzić owocne życie i z pasją służyć Bogu. Tego owocnego i pełnego pasji dla Boga życia należy zawsze życzyć każdemu pracownikowi Pańskiemu, niezależnie od tego, czy nasze poglądy są zgodne. A te, na pewnych etapach życia i w niektórych kwestiach, związanych przykładowo ze stylem służby i doborem współpracowników, mogą być odmienne. Pewne jest, że Paweł i Barnaba nie stali się dla siebie wrogami. Nie zaczęli obwiniać się o herezję czy coś podobnego. Przestali być bliskimi współpracownikami w służbie misyjnej: „Barnaba zabrał Marka i odpłynął na Cypr. Paweł natomiast, polecony przez braci łasce Pana, dobrał sobie Sylasa i także odszedł…”. Nie wiemy praktycznie nic o późniejszych relacjach Pawła z Barnabą. Barnaba został wspomniany przez Pawła w jednym z listów – napisanym już po tym konflikcie (Pierwszy List do Koryntian) – co może być śladem poprawnych, późniejszych, kontaktów między nimi. Wiemy natomiast, że Jan Marek stał się dla Pawła, u schyłku życia apostoła, „bardzo potrzebny”. Zatem niegdyś uznani za nieużytecznych mogą na nowo stać się współpracownikami i ludźmi bliskimi w relacji.
Osobiście nie lubię konfliktów. Ale rozumiem, że nie da się też – w relacjach między ludźmi – ich uniknąć. Unikać zdecydowanie należy natomiast zjadliwości, oszczerstw, użalania się nad sobą, zgorzknienia, pielęgnowania urazy i wielu innych toksycznych rzeczy. A niezależnie od chwilowych spięć (mąłych, średnich i dużych), Kościół i służba Bogu, wciąż pozostają pracą zespołową, tak jak widać to w życiu Pawła z Tarsu.
czwartek, 9 grudnia 2021
ODKUPIENIE WIN
W Dziejach Apostolskich – czyli jednej z ksiąg zawartych w zbiorze pism zwanych Nowym Testamentem – znajdujemy opowieść o pewnym Etiopczyku – dostojniku królewskim – który, w trakcie głośnego czytania fragmentu proroctwa Izajasza, usłyszał pytanie: „Czy rozumiesz to, co czytasz?”. Okazało się, że niezupełnie rozumiał i nawet gotów był przyznać się do tego przed Filipem, który odważył się go zapytać o rozumienie czytanego tekstu. Zatem może tak być, i często bywa, że poziom zrozumienia tego, co głośno wypowiadamy może być nikły…
Pamiętając o tej biblijnej historii zadałem sobie pytanie: „Czy rozumiem o czym śpiewam?” (tak naprawdę staram się, głównie dla dobra innych nie śpiewać głośno, ale po cichu rzeczywiście to praktykuję). Czy rozumiem co znaczą słowa o odkupieniu win? Co to znaczy, że narodzony w Betlejem Zbawiciel przyniósł „odkupienie win”? ODKUPIENIE? A co to za koncepcja?
W świecie starożytnym termin „odkupienie” był związany z praktyką brania jeńców w rezultacie zwycięskiej bitwy. Zwycięski dowódca wojsk brał do niewoli jeńców, a ich uwolnienie wymagało zapłacenia ceny zwanej okupem. Odkupienie było transakcją pomiędzy tym, który „wziął w niewolę jeńców”, a tym, który zdecydował się zapłacić odpowiednią cenę wykupu.
Biblia ujawnia przed czytelnikiem dramat, którego doświadczają ludzie – wszyscy i niezależnie od miejsca zamieszkania, płci, wieku, wykształcenia i wielu innych cech. Tym dramatem jest niewola wynikająca z panowania nad ludzkim życiem grzechu i Diabła. Ci dwaj: grzech i Diabeł to bardzo brutalni władcy. Życie pod ich panowaniem jest nieustającym doświadczeniem nieszczęść, a kresem takiego życia jest wieczne potępienie (piekło). I właśnie w to nieszczęsne położenie każdego człowieka, naznaczone niewolą grzechu i Diabła, wkracza ODKUPICIEL. Bóg – nie pozostając obojętny wobec niewoli grzechu i diabelskiego ucisku, które stały się udziałem człowieka – przyniósł wolność. O tej wolności i o niezwykłości odkupienia śpiewamy w kolędzie „Cicha noc”:
Pan Wielkiego Majestatu – Syn Boży – narodzony z Dziewicy Jezus Chrystus stał się ODKUPICIELEM. W rezultacie odkupieńczego dzieła Pana Jezusa zerwane zostają więzy niewoli nałożone nam przez grzech i Diabła, a w rezultacie możemy wieść życie jako ludzie wolni – synowie i córki Boga.
Odkupienie dokonało się w zbawczym dziele Jezusa Chrystusa, począwszy od Jego narodzin w Betlejem, poprzez Jego publiczną służbę przepełnioną nauczaniem i dokonywaniem „wielkich dzieł Boga”, a jego kulminacja miała miejsce na Golgocie, gdzie Chrystus „oddał swoje życie na okup za wielu”, jak czytamy w Ewangelii. Jaką cenę zapłacono za nas? W jednym z listów Nowego Testamentu można przeczytać takie słowa: „Pamiętajcie, że nie rzeczami zniszczalnymi, srebrem albo złotem, zostaliście wykupieni z waszego marnego postępowania, odziedziczonego po ojcach, lecz drogą krwią Chrystusa, Baranka nieskazitelnego i nieskalanego. Był On na to przeznaczony już przed stworzeniem świata, lecz został objawiony dopiero w ostatecznych czasach…”. Ceną naszej wolności była krew Syna Bożego, Jezusa Chrystusa.
Dziękuję Bogu za błogosławiony dar wolności, o którym przypominają mi Święta Bożego Narodzenia. Boże Narodzenie, za sprawą kolędy „Cicha noc”, kieruje moje oczy ku ofiarnej miłości Boga wobec mnie – grzesznika.