Starożytne miasto Pergamon (lub Pergam), które w okresie rzymskim mogło być zamieszkiwane przez ok. 120-160 tys. osób, odznaczało się obfitością świątyń. Znane było z kultu Ateny, Dionizosa, Demeter i Zeusa. Najsłynniejszym obiektem kultu pozostawał ołtarz poświęcony Zeusowi, na którym składano ofiary olimpijskiemu władcy bogów. Dodatkowo, w czasach rzymskich, w mieście rozwinął się kult cesarski poświęcony głównie Trajanowi (98-117 r. po Chr.).
Może właśnie z tych powodów, w liście dedykowanym „Aniołowi Kościoła w Pergamie”, wyczytujemy takie słowa Pana Jezusa: „Wiem, gdzie mieszkasz: tam, gdzie jest TRON SZATANA…” (Ap 2,13).
Kościół w Pergamie został zatem powołany do istnienia w wyjątkowo trudnym miejscu. Jednak naturą Kościoła jest właśnie – niczym światło lampy – świecić pośród ciemności (zob. Flp 2,15). A dbałość o to światło pozostaje wyzwaniem dla chrześcijan w każdym pokoleniu, tak jak było wyzwaniem dla chrześcijan z Pergamu. Kiedy Paweł z Tarsu przypomina Kościołowi w Filippi ich powołanie do bycia „źródłem światła w świecie”, dodaje: „TRZYMAJCIE SIĘ MOCNO Słowa Życia” (Flp 2,16). Właśnie taki wzór postępowania dał Antypas, o którym w tekście Apokalipsy czytamy, że pozostał wiernym i trwał z zjednoczeniu z Chrystusem. Antypas stanął po stronie Boga w trudnych okolicznościach i pośród wielkiego sprzeciwu, tak sił politycznych jak i duchowych starożytnego Pergamu. Istnieje tradycja wedle której był on biskupem Pregam, i, podczas prześladowań, został włożony do miedzianego kotła i ugotowany. Pan Jezus mówi o Antypasie, że „był Jego wiernym świadkiem, który został zabity”.
Nie wiem jakie próby zostały przewidziane dla nas, ludzi Kościoła XXI wieku, w Polsce. Nie da się wykluczyć, że sprzeciw duchowy czy polityczny może mocno odcisnąć się na naszym chrześcijańskim życiu. Dziś słyszymy głównie o prześladowaniach i bohaterstwie wiary w krajach Azji czy Afryki. Statystki podają, że kilkadziesiąt milionów chrześcijan jest narażonych każdego dnia na szczególnie silne prześladowania. Jestem wdzięczny Bogu za możliwość swobodnego wyrażania i praktykowania mojej wiary w Chrystusa. Czasami tylko jest mi trudniej w życiu publicznym, bo jako ewangelicznie wierzący chrześcijanin w Polsce wciąż pozostaję „na cenzurowanym” w oczach katolickiej większości. Nie spotyka mnie, dzięki Bogu, prześladowanie i sprzeciw podobne tym, jakiego doświadczali chrześcijanie z Pergamu. Czytając tekst Apokalipsy zwany „Listem do Kościoła w Pergamie” uświadamiam sobie jednak, że moją odpowiedzialnością wobec Chrystusa jest ufać Mu, kochać Go i podążać za Nim w każdych okolicznościach oraz w każdym miejscu. Jeśli trzeba także w miejscu naznaczonym presją i uciskiem – politycznym lub duchowym. Niech Bóg pozwoli zachować wierność i trwać w zjednoczeniu z Chrystusem do końca moich dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz