środa, 26 września 2018

BÓG, KTÓRY PRZEMAWIA


Drugi rozdział Ewangelii Mateusza nacechowany jest dynamizmem. Narracja przenosi się z Jerozolimy do Betlejem w Judei, z Betlejem do Egiptu i z Egiptu do Nazaretu w Galilei. Autor Ewangelii przywołuje, z imienia, wiele postaci. Wśród nich jest, władający w Jerozolimie, Herod Wielki i jego syn Archelaos. Pojawiają się, nieco tajemniczy, magowie ze Wschodu. Wreszcie czytamy o Józefie, Marii i Dziecku.

Niejako w tle opisywanych wydarzeń dowiadujemy się o różnych sposobach jakimi Bóg komunikuje do człowieka.

Po pierwsze stworzenie. Mędrcy ze Wschodu przebyli długą drogę do Jerozolimy w odpowiedzi na pojawienie się gwiazdy. Użyte słowo „astēr” może oznaczać gwiazdę ale także planetę czy kometę. Choć jej pojawienie zadziwiło mieszkańców Wschodu, to jednak co do swej natury pozostawała rozpoznawalnym dla nich ciałem niebieskim – dziełem Boga. Wszechświat rozgłasza Boży majestat: „Niebiosa ogłaszają chwałę Boga, Firmament opowiada o dziele Jego rąk”. Paweł z Tarsu napisał, że „to, co w Bogu niewidzialne – Jego wiekuista moc oraz boskość – od stworzenia świata staje się widzialne dzięki rozumnemu oglądaniu dzieł Bożych”. Oglądanie dzieł Bożych, począwszy od pajęczych sieci rozciągniętych na wiotkich gałązkach przydrożnej leszczyny, aż po majestatyczne łańcuchy górskie i odległe galaktyki pozwalają usłyszeć Boga i dostrzec Jego wielkość. Bóg przemawia poprzez stworzenie.

Po drugie Pismo. Komentując opisywane przez siebie wydarzenia, Mateusz, przywołuje teksty Tanachu, które zostały zapisane wiele (setki) lat przed narodzeniem Jezusa. Opisywane wydarzenia są, dla autora Ewangelii, dowodem na prawdziwość proroczego przesłania sprzed wieków. Spisane Słowo Boga pozostaje wciąż fundamentem – podstawowym sposobem – Jego komunikacji z człowiekiem. Gdzie znaleźć przemawiającego Boga i objawiającego swoją wolę dla człowieka? Odpowiedź nie jest skomplikowana. Jego wola i Jego Słowa mogą być odczytane z kart Biblii. Począwszy od Księgi Rodzaju, a skończywszy na Apokalipsie Jana otrzymujemy ponadczasowy przekaz, pozwalający zapoznać się z prawdą o Bogu i Jego sposobach działania. On wciąż mówi ustami proroków: Jeremiasza, Izajasza, Micheasza czy Malachiasza. On nadal przemawia poprzez pisma nowotestamentowych autorów: Pawła, Piotra, Jana czy Jakuba.

Po trzecie nadnaturalne wydarzenia. W Ewangelii Mateusza ważną rolę w komunikacji Boga z człowiekiem odgrywają sny. Przez sen Bóg ostrzegł Mędrców ze Wschodu, aby nie wracali do pałacu Heroda, w śnie Bóg przemówił do Józefa i ostrzegł go przed mającymi nastąpić tragicznymi wydarzeniami. W biblijnej opowieści pojawiają się też aniołowie – Boży wysłannicy – przekazujący wolę Stwórcy. Nowy Testament często przywołuje nadnaturalne sposoby komunikowania Boga z człowiekiem: wizje, sny, proroctwo czy wizytacje anielskie. Dla Pawła z Tarsu, Bóg pozostaje Tym, który udzielając duchowych darów staje się aktywnym uczestnikiem życia wspólnoty Kościoła. Bożki są nieme, ale Bóg – Pan i Stwórca – przemawia: zachęca, dodaje otuchy i napomina.

Pan Bóg przemawia na wiele sposobów. Czasami jest to cichy szept, innym razem donośny głos od którego „rozpływa się ziemia”. On chce być rozpoznany przez piękno stworzenia. Jego głos, dobitnie, rozbrzmiewa z kart Biblii. On także przemawia pośród niezwykłych i nadnaturalnych okoliczności. Pośród tej różnorodności Bożego komunikowania do człowieka wciąż pozostaje aktualne stwierdzenie pojawiające się na kartach Apokalipsy Jana: „Kto ma uszy do słuchania, niech usłyszy…”. Panie, daj mi słyszeć!

czwartek, 13 września 2018

BLISKOŚĆ ZAMIAST WROGOŚCI

Mateusz – autor jednej z trzech tzw. ewangelii synoptycznych – opisuje wydarzenia poprzedzające narodziny Jezusa Chrystusa. Przytacza między innymi słowa, którymi Anioł (Wysłannik) Boga przemówił do Józefa – męża Marii (Miriam): „Twoja żona urodzi syna i nadasz mu imię Jezus (Jeszua), bo ocali (zbawi) swój lud od jego win”. A w podsumowaniu tej historii ewangelista przywołuje słowa proroka Izajasza: „Panna będzie brzemienna i urodzi syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, co znaczy «Bóg z nami»”.

Jezus (Jeszua) i Emmanuel. Te dwa imiona nadane narodzonemu z Marii i poczętemu przez Ducha Świętego Mesjaszowi ukazują prostą prawdę, że zbawienie (ocalenie od grzechu i jego skutków) jest ściśle związane z Bożą obecnością. Bóg, w osobie Jezusa, chce być obecny pośród swego ludu, aby ocalić i zachować od śmierci, której żądło utkwiło w zniewolonej grzechem duszy człowieka.

Zbawcza obecność i bliskość Boga jest kluczowym elementem Jego objawienia się człowiekowi. Jego pragnieniem było i jest być blisko człowieka. Kiedy Izrael wyszedł z Egiptu, aby posiąść Kanaan, Pan Bóg polecił Mojżeszowi nadzorowanie budowy świątyni, aby mógł „zamieszkać wśród nich”. Cała historia biblijna zmierza ku temu, by człowiek mógł w pełni doświadczać radości z bliskości i obecności Boga.

Zbawienie to nie tyle kwestia zrozumienia pewnych faktów i poukładany w logiczną całość system przekonań, co doświadczenie Bożej obecności. Kiedy apostoł Paweł, podczas trzeciej podróży misyjnej, znalazł się w Efezie spotkał „pewnych uczniów” zadał im kluczowe pytanie: „Czy otrzymaliście Ducha Świętego, kiedy przyjęliście wiarę?”. Innymi słowy, czy macie potwierdzenie waszej wiary w postaci realnej, zbawczej, obecności Boga? Czy, mówiąc językiem apostoła Pawła, wasze ciała są „świątynią obecnego w was Ducha Świętego?”.

Na temat chrześcijańskiej wiary można pisać niezliczone tomy książek. Można analizować każde słowo zapisane w Biblii pod kątem literackim, historycznym czy teologicznym (co osobiście bardzo cenię). Jednak zgromadzenie nawet największej wiedzy nie jest istotą tego czym jest chrześcijańskie życie. Życie chrześcijańskie pozostaje doświadczeniem zbawczej ingerencji Boga potwierdzonej obecnością Ducha Świętego. Ta zbawcza obecność Boga stała się możliwa dzięki przyjściu na świat, wyczekiwanego i zapowiedzianego ustami proroków, Mesjasza – Jezusa i Emmanuela.

Bliskość z Bogiem jest też furtką do doświadczania bliskości pomiędzy ludźmi. Zdarza się, że relacje międzyludzkie były karmione wielowiekową nienawiścią i niechęcią. „Mur wrogości” to często standard współistnienia, zarówno w wymiarze lokalnym, jak i tym nieco szerszym. Czasami ów „mur wrogości” dotyka skonfliktowanych ze sobą narodów. Zwykle mówienie o pokoju i braterstwie napotyka na podatny grunt, ale praktyka życia zdaje się przeczyć tym deklaracjom o „budowaniu pokojowego współistnienia” na wielu płaszczyznach. Historia i teraźniejszość zdają się dowodzić, że „Homo homini lupus (est)”. Paweł z Tarsu pisał o skłonności do „życia w złości i zawiści” o „byciu znienawidzonymi i nienawiści jedni do drugich”. To rezultat choroby, którą Biblia określa mianem grzechu. Oddzieleni do Boga stajemy się wrogami dla siebie nawzajem. Kąsamy się okrutnie i spijamy truciznę nienawiści. Pudrowanie tej rzeczywistości „dobrymi intencjami” i „staraniami, aby było lepiej” przynosi tylko pozorne efekty. Rozwiązanie tej dramatycznej sytuacji, w jakiej znalazł się człowiek, znajduje się w ewangelicznym przesłaniu o „Jezusie Chrystusie, synu Dawida, synu Abrahama” – jak zaczął swoją opowieść Mateusz. A tak dzieło Jezusa opisał, wspomniany już, Paweł z Tarsu: „On [Chrystus] jest naszym pokojem. On zburzył w swoim ciele dzielący [nas] mur wrogości. Pojednał nas z Bogiem w jednym ciele przez krzyż. Swoim przyjściem ogłosił Dobrą Nowinę…”. Tą Dobrą Nowiną jest pokój – z Bogiem i ludźmi. Bliskość zamiast wrogości.

czwartek, 6 września 2018

INACZEJ NIŻ MYŚLISZ

Ustami proroka JHWH przedstawił kogoś, komu ma przysługiwać szczególna rola w Bożym planie. Kogoś mającego niezwykłą godność. Postać otoczoną splendorem zwycięzcy:

„Oto Mój sługa
odniesie zwycięstwo,
wyrośnie wysoko,
będzie wyniesiony
i bardzo wywyższony!”

Kiedy zatrzymamy się nad tymi słowami, być może przed naszymi oczami stanie ktoś na miarę wielkiego zdobywcy, przed którym kłaniają się rozliczne narody. Może nasza wyobraźnia przywoła jednego z potężnych władców, znanych z kart historii. Oto zwycięski monarcha otoczony aurą nieśmiertelności w towarzystwie klękających w podziwie poddanych... A może pojawi mam się bardziej współczesny obraz kogoś niezwykle wpływowego i cieszącego się międzynarodowym uznaniem.

Tymczasem kolejne słowa proroka zadziwiają. Wydają się nie brzmieć logicznie z zapowiedzią zwycięstwa, wyniesienia i wywyższenia. W następnych wersach dowiadujemy się czegoś więcej o tajemniczym „słudze JHWH”:

„Był wzgardzony i odrzucony przez ludzi…”. I tak pryska czar tego zapowiadanego zwycięstwa. Przecież miało być wywyższenie! Tymczasem w prorok nagle przywołuje obraz kogoś „pełnego boleści i doświadczonego cierpieniem”. Każde kolejne słowo zdaje się umacniać nas w przekonaniu, że ten wstępnie deklarowany splendor i zapowiadana wielkość były jedynie złudzeniem.

Oto otrzymujemy opis kogoś, z kim nie da się wiązać żadnej nadziei. Jego losem jest cierpienie, poniżenie i udręczenie. Wszystko co najgorsze stało się jego udziałem. Wyrok, uwięzienie i wreszcie nagła śmierć, jak mówi prorok: „został wyrwany z krainy żyjących”. I jeszcze te naznaczone dramatyzmem słowa: „JHWH chciał go zmiażdżyć cierpieniem…”. Ręka JHWH dokonała sądu i ograbiła z nadziei tych, którzy byli mamieni obietnicą zwycięstwa i wywyższenia.

Czy na pewno?

Oto znów prorok obwieszcza na temat „sługi JHWH”:

„ujrzy potomstwo,
wydłuży swoje dni
i przez niego spełni się wola JHWH.
Po udrękach swojego życia
ujrzy światłość…”.

A zatem jest nadzieja! Był grób i nagle rodzi się życie. Była ciemność, a oto pojawia się światłość. Mówiąc o swoim słudze JHWH obiecuje: „dam mu udział pośród wielkich i z potężnymi podzieli zdobycz za to, że na śmierć wydał swoje życie”.

Bożym paradoksem jest to, że ze śmierci rodzi się życie, z poniżenia – wywyższenie, z ciemności – światłość, z przekleństwa – błogosławieństwo i z boleści – radość uzdrowienia. Wygląda na to, że Bóg nie układa się z nami i nie dostosowuje swojego sposobu działania do naszych oczekiwań i wyobrażeń. To, co wydaje się słabością okazuje się być siłą, to co nosi w sobie posiew śmierci okazuje się być eksplozją życia. Inaczej niż byśmy myśleli.

„…jakby oszuści, a przecież prawdomówni, jakby nieznani, a przecież dobrze znani, jakby umierający, a oto żyjemy, jakby karceni, lecz nie uśmiercani, jakby smutni, lecz zawsze radośni, jakby ubodzy, a jednak ubogacający wielu, jakby ci, którzy nic nie mają, a posiadają wszystko”.

 Inaczej niż myślisz.