Żyjąc współcześnie, jako chrześcijanie może nie zdajemy sobie sprawy,
jak wiele zawdzięczamy pewnemu wydarzeniu, które miało miejsce w
położonej na terenie dzisiejszej Turcji miejscowości o nazwie Antiochia.
Antiochia Syryjska była trzecim co do wielkości ośrodkiem miejskim
w starożytności (po Rzymie i Aleksandrii). Szacuje się, że mieszkało
tam około pół miliona ludzi. Z tekstu Dziejów Apostolskich
dowiadujemy się, że właśnie w Antiochii dobra nowina o Panu Jezusie
znalazła podatny grunt w sercach pogan (Greków), i właśnie w tym mieście
po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami (Dz 11,19-26).
Antiochia stała się miejscem, z którego wyrosła pierwsza (nie wymuszona
prześladowaniami i czynnikami zewnętrznymi) praca misyjna kościoła.
Dlaczego Antiochia? Dlaczego nie Jerozolima? Wszak w Jerozolimie byli
apostołowie. Wszak w Jerozolimie istniał wielotysięczny i wciąż
rozwijający się kościół? Przecież właśnie tam, po zmartwychwstaniu Jezus
nakazał uczniom głoszenie Ewangelii, "aż po krańce ziemi".
Tekst
Biblii nie tłumaczy dlaczego. Łukasz zanotował jedynie, że w Antiochii
Duch Święty powiedział: "oddzielcie mi Barnabę i Saula do tego dzieła,
do którego ich powołałem". Najwyraźniej Pan Bóg znalazł w osobie Pawła
(Saula) i Barnaby odpowiednie naczynia, "przydatne dla Pana, gotowe do
wszelkiego dobrego dzieła" (2 Tm 2,21).
Co wyróżniało chrześcijan w Antiochii?
Kościół w Antiochii był przepełniony prostotą wiary i autentyczną
miłością do Boga. Kiedy ewangelia zdobywała serca mieszkańców Antiochii,
kościół w Jerozolimie wysłał tam Barnabę, który miał dla wierzących
bardzo proste zalecenie, aby "całym sercem trzymali się Pana" (Dz
11,23). Potem czytamy, że antiocheńscy chrześcijanie przekazali pomoc
materialną kościołom w Judei (przejęli się zapowiedziami o głodzie w
tamtym regionie). Ich miłość była praktyczna. W takiej właśnie
atmosferze, w miejscu gdzie ludzie "całym sercem trzymają się Boga" i
gdzie miłość wyrażana jest nie tylko słowami, ale czynami, Pan Bóg
znalazł właściwy grunt i odpowiednich ludzi, by powierzyć im pracę
misyjną. Pracę, która swoim zasięgiem objęła ogromny obszar Imperium
Rzymskiego. Z Antiochii ewangelia o zbawieniu w Jezusie dotarła do
Europy! Czyż to nie piękne? Dla mnie więcej niż piękne, bo wiem co
zawdzięczam Bogu, który "w swoim miłosierdziu, kierując się swą wielką
miłością, mnie martwego z powodu upadków (grzechów) ożywił wraz z
Chrystusem. Bo z łaski jestem zbawiony" (Ef 2,4-5).
Soli Deo Gloria!
Tak więc jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, to co stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Jezusa Chrystusa i dał nam służbę pojednania. Bóg bowiem w Chrystusie, jednając świat z samym sobą, nie poczytując ludziom ich grzechów, i nam powierzył to słowo pojednania. Tak więc w miejsce Chrystusa sprawujemy poselstwo (...) W miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem.
środa, 28 października 2015
niedziela, 25 października 2015
HEROD AGRYPPA I
Król Herod Agryppa I, wnuk Heroda Wielkiego (tego, który rządził w
chwili narodzin Jezusa), skończył swoje życie w tragicznych/ żałosnych
okolicznościach. Łukasz zanotował "Zmarł stoczony przez robaki"
(przekład Biblii Gdańskiej, jest bardziej dosadny: "Będąc roztoczony od
robactwa, zdechł"). Nikt raczej nie życzyłby sobie takiego zwieńczenia
ziemskiego życia i politycznej kariery. O tym bez wątpienia smutnym
losie Heroda wspomina również historyk żydowski Józef Flawiusz. Król
rozpoczął swoje rządy w Palestynie w 41 roku po Chrystusie. Rządził
tylko do roku 44. Z tekstu Dziejów Apostolskich możemy wyczytać, że
nagły zgon Heroda był poprzedzony wielkim zebraniem, na którym władca
wygłaszał mowę do zgromadzonego ludu. Wtedy właśnie zdarzyło się całe
nieszczęście. Wielka przemowa, zgromadzony wokół tłum, który woła: "To
głos Boga, nie człowieka!". Herod przekroczył pewną granicę, której
przekroczyć nie powinien. Uznał, że miejsce i pozycja, które zajmuje
pozwalają mu przyjmować cześć i uwielbienie należne jedynie Bogu. Ilu
współczesnych władców, prezydentów, ludzi autorytetu ma w pamięci słowa z
Księgi Daniela: "Niech imię Boga będzie błogosławione przez wszystkie
wieki, bo On jest mądry i potężny. On ustanawia kolejność pór i czasów,
obdarza królów władzą i ją im odbiera, daje mądrość mędrcom, uczonych
napełnia wiedzą." (Dn 2,20-21)? Miejsce autorytetu, które przynależy
ludziom z racji pełnionych funkcji publicznych, nie jest dane raz na
zawsze. Ostateczny głos w kwestii sprawowania władzy ma Bóg. "On obdarza
królów władzą i On ją im odbiera". Ci, którzy nie nauczyli się tej
lekcji mogą mieć poważne kłopoty. Herod ich doświadczył. "Dosięgnął go
anioł Pana, bo nie oddał chwały Bogu" (Dz 12,23). Kilkusetletnia prawda
reformacji głosi "SOLI DEO GLORIA" (Jedynie Bogu chwała). I dobrze
będzie jeśli tak właśnie pozostanie, dobrze dla nas - obywateli, i
dobrze dla rządzących.
Problem przyjmowania chwały od ludzi nie dotyczy tylko ludzi władzy w państwie, lecz jest często problemem ludzi kościoła. Jesteśmy pouczeni przez Słowo, aby okazywać szacunek tym, którzy przewodzą ("A prosimy was, bracia, abyście darzyli uznaniem tych, którzy pracują wśród was, są przełożonymi waszymi w Panu i napominają was; Szanujcie ich i miłujcie jak najgoręcej dla ich pracy. Zachowujcie pokój między sobą." - 1 Tes 5,13), jednak ten szacunek nie może przerodzić się w taki rodzaj uznania i czci, który należny jest jedynie Bogu. Słudzy Pańscy Nowego Testamentu łączyli świadomość Bożego autorytetu spoczywającego na nich z postawą pokory i uniżenia. Widzimy to w postawie i słowach Piotra - apostoła Jezusa. Taki właśnie wzór do naśladowania został nam przekazany.
"A gdy Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu naprzeciw, padł mu do nóg i oddał mu pokłon. Lecz Piotr podniósł go mówiąc: wstań, ja też jestem człowiekiem" (Dz 10,25-26)
"Starszych, którzy są wśród was, proszę, jako również starszy i świadek cierpień Chrystusa oraz uczestnik chwały, która ma się objawić. Paście stado Boga, które jest wśród was, doglądając go nie z przymusu, ale dobrowolnie, nie dla brudnego zysku, ale z ochotą; I nie jak ci, którzy panują nad dziedzictwem Pana, lecz jako wzór dla stada. (...) Wszyscy zaś wobec siebie bądźcie poddani. Przyobleczcie się w pokorę, gdyż Bóg się pysznym sprzeciwia, a pokornym łaskę daje." (1 Ptr 5,1-5)
Problem przyjmowania chwały od ludzi nie dotyczy tylko ludzi władzy w państwie, lecz jest często problemem ludzi kościoła. Jesteśmy pouczeni przez Słowo, aby okazywać szacunek tym, którzy przewodzą ("A prosimy was, bracia, abyście darzyli uznaniem tych, którzy pracują wśród was, są przełożonymi waszymi w Panu i napominają was; Szanujcie ich i miłujcie jak najgoręcej dla ich pracy. Zachowujcie pokój między sobą." - 1 Tes 5,13), jednak ten szacunek nie może przerodzić się w taki rodzaj uznania i czci, który należny jest jedynie Bogu. Słudzy Pańscy Nowego Testamentu łączyli świadomość Bożego autorytetu spoczywającego na nich z postawą pokory i uniżenia. Widzimy to w postawie i słowach Piotra - apostoła Jezusa. Taki właśnie wzór do naśladowania został nam przekazany.
"A gdy Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu naprzeciw, padł mu do nóg i oddał mu pokłon. Lecz Piotr podniósł go mówiąc: wstań, ja też jestem człowiekiem" (Dz 10,25-26)
"Starszych, którzy są wśród was, proszę, jako również starszy i świadek cierpień Chrystusa oraz uczestnik chwały, która ma się objawić. Paście stado Boga, które jest wśród was, doglądając go nie z przymusu, ale dobrowolnie, nie dla brudnego zysku, ale z ochotą; I nie jak ci, którzy panują nad dziedzictwem Pana, lecz jako wzór dla stada. (...) Wszyscy zaś wobec siebie bądźcie poddani. Przyobleczcie się w pokorę, gdyż Bóg się pysznym sprzeciwia, a pokornym łaskę daje." (1 Ptr 5,1-5)
wtorek, 20 października 2015
środa, 14 października 2015
BARNABA
Postać Barnaby z Dziejów Apostolskich jest bardzo ciekawa. Poznajemy go w
czwartym rozdziale tej księgi, jako lewitę z Cypru imieniem Józef. Imię
Barnaba ("Syn Zachęty") zostało mu nadane przez apostołów, kiedy okazał
hojność dzieląc się swoimi dobrami z wierzącymi w Jerozolimie. W
rozdziale dziewiątym Barnaba zaryzykował swoją reputację przyprowadzając
do apostołów w Jerozolimie Saula - świeżo pozyskanego dla Chrystusa
faryzeusza i prześladowcę kościoła. Nikt
nie dowierzał Saulowi i jego przemianie. Czytamy, że "wszyscy się go
bali i nikt nie chciał wierzyć, że stał się uczniem" (Dz 9,26). Barnaba
jednak uwierzył. Barnaba jednak gotów był zaryzykować. Barnaba
"przygarnął" Saula, kiedy ten nie mógł znaleźć wsparcia wśród innych
uczniów w jerozolimskiej wspólnocie. Barnaba dostrzegł w Saulu coś,
czego nie potrafili dostrzec inni. Dostrzegł w jego życiu autentyczność
Bożego działania.
Wreszcie Barnaba odszukał Saula w Tarsie, aby znaleźć w nim współpracownika i pomocnika w służbie na rzecz rozwijającego się kościoła w Antiochii (Dz 11,22-26).
Otwartości, braterstwa, zespołowości i zaufania wobec innych warto się uczyć od Barnaby.
Paweł (znany wcześniej jako Saul), być może zachęcony przykładem Barnaby, napisał kilka (kilkanaście) lat później: "przygarniajcie jedni drugich, podobnie jak Chrystus przygarnął was dla chwały Boga" (Rz 15,7).
Wciąż potrzebujemy "Synów Zachęty". Potrzebujemy ich spotykać i potrzebujemy się nimi stawać.
Wreszcie Barnaba odszukał Saula w Tarsie, aby znaleźć w nim współpracownika i pomocnika w służbie na rzecz rozwijającego się kościoła w Antiochii (Dz 11,22-26).
Otwartości, braterstwa, zespołowości i zaufania wobec innych warto się uczyć od Barnaby.
Paweł (znany wcześniej jako Saul), być może zachęcony przykładem Barnaby, napisał kilka (kilkanaście) lat później: "przygarniajcie jedni drugich, podobnie jak Chrystus przygarnął was dla chwały Boga" (Rz 15,7).
Wciąż potrzebujemy "Synów Zachęty". Potrzebujemy ich spotykać i potrzebujemy się nimi stawać.
środa, 7 października 2015
KORNELIUSZ I BÓG, KTÓRY ZASKAKUJE
Historia Korneliusza zapisana w dziesiątym rozdziale Dziejów Apostolskich jest niezwykła. Została dokładnie udokumentowana
przez autora księgi - Łukasza. Bogobojny, sprawiedliwy,
miłosierny i hojny rzymski żołnierz stał się "bramą", przez którą
ewangelia dotarła do pogan. Dziś wydaje się to takie oczywiste, że
Polacy, Francuzi, Finowie, Chińczycy i wszelkie nacje mogą czerpać z
dobrodziejstw dzieła zbawienia, które dokonało się w Chrystusie. Jednak
dla ówczesnych związane było to z
przełamywaniem stereotypów i kulturowych barier. Żydzi nie przestawali z
ludźmi innej narodowości. Poganie byli poza Bożym wybraniem i
przymierzem. Pomimo zapowiedzi, że ewangelia będzie głoszona "aż po
krańce ziemi", trudno było sobie wyobrazić, że jej poselstwo będzie
rozbrzmiewało wśród pogan. Przecież Żydzi żyli rozproszeni "po krańce
ziemi"... A jednak Pan Bóg wymknął się utartym schematom i "sztywno"
przyjętym założeniom. Pomimo uprzedzeń i początkowej niechęci, Piotr
poszedł spotkać się z Korneliuszem, jego krewnymi i najbliższymi
przyjaciółmi. Słuchający mowy Piotra doświadczyli mocy i obecności Boga.
Poganie zostali włączeni do Bożej rodziny. Ewangelia przełamała bariery
narodowościowe. Autor Dziejów zanotował, że wydarzenie z domu
Korneliusza "zaskoczyło tych wszystkich wierzących, którzy byli Żydami".
To właśnie przynależy Bogu - "zaskakiwanie wierzących". On objawia
siebie w miejscach, o których my powiedzielibyśmy "o tym nie może być
mowy". A jednak. Jak dziś Bóg może nas zaskoczyć? Jakie bariery dziś
stawiamy Jemu? Jakie "zagrody" wybudowaliśmy dla Jego działania? W jakie
szablony "wcisnęliśmy" Boga? Bogu niech będą dzięki, że On pozostaje
Bogiem, a my ograniczonymi ludźmi, którym często wydaje się, że wiedzą i
rozumieją. A może potrzebujemy się zmieniać i dostosowywać do Bożego
sposobu myślenia?
Subskrybuj:
Posty (Atom)